Okazuje się, że to brak seksualnego wychowania w szkole powoduje, że dzieci nie wiedzą jak się robi dzieci i robią je przez pomyłkę. Dziennikarze, chociaż problem zrozumieli, postanowili jednak potwierdzić u specjalistów, tzn. seksuologów, czy ich interpretacja jest słuszna. I, proszę sobie wyobrazić, seksuolodzy... potwierdzili. Czyli uznali, że z ich usług powinno się korzystać na szerszą skalę.
To zaiste zadziwiające. Każdy przecież pomyślałby, że powinni ogłosić, że są niepotrzebni, a ich pomoc nikomu do niczego nie służy. A jednak nie. Rzecz przypomina stałe dopytywanie się psychologów czy ich pomoc potrzebna jest... tu można wstawić dowolną kategorię ludzi w dowolnej sytuacji. I znowu, ku naszemu zdziwieniu, psychologowie uznają, że są nie tylko potrzebni, ale niezbędni. Ba, przyjmują, że wskaźnikiem postępu jest stan ich pogłowia oraz liczba specjalizacji, których przedstawiciele drobiazgowo podzielą między siebie naszą egzystencję, aby przeprowadzić nas przez nią bezstresowo.
Wróćmy jednak do seksu.
Jest coraz gorzej, wołają na alarm seksuolodzy wspierani przez dziennikarzy, a wszystko dlatego, że brak w naszych szkołach seksualnego wychowania. Skoro jest coraz gorzej, to znaczy, że było lepiej; skoro rośnie liczba matek, które są dziećmi, to kiedyś było ich mniej. Znaczy to, że kiedyś wychowanie seksualne w szkołach było na właściwym poziomie... Zaraz: nie było go? No to jak mogło być lepiej? Ale problem jest nie tylko w Polsce. W Anglii, gdzie w szkołach wychowanie seksualne zadomowiło się na całego, sytuacja jest nawet gorsza. Jaka jest recepta? Zgadliście! Więcej wychowania seksualnego.
Sprawa jest pouczająca, gdyż ten stek sprzecznych nonsensów, prezentowanych jako diagnoza problemu, zaczyna funkcjonować jako oczywistość. I nie ma się czemu dziwić. Odbiorcy rzadko dokonują analizy logicznej odbieranego, zwykle mimochodem, przekazu, zwłaszcza jeśli podparty jest on autorytetem "fachowców". A jeśli jednobrzmiące interpretacje atakują z wszystkich kanałów, odbiorca, u którego pojawiają się wątpliwości, stara się je raczej zagłuszyć niż dociekać prawdy.