Nie ma rzeczywistości

Chyba już nikt poważny nie uznaje za pewną hipotezy, jakoby zawiniona przez działalność człowieka emisja CO? powodowała ocieplenie klimatu Ziemi.

Aktualizacja: 27.03.2010 10:24 Publikacja: 27.03.2010 10:15

Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Zakwestionowano ją we wszystkich możliwych punktach. Nie jest oczywiste, czy w ogóle klimat się ociepla – wiadomo, że dane które tego „dowodziły”, były przez wiele lat systematycznie fałszowane. Nie ma pewności, co może powodować ocieplanie się klimatu. Większość naukowców twierdzi, że wysoka zawartość w atmosferze CO² nie ma na ten proces wpływu, a ci, którzy taki wpływ widzą, zgadzają się, że jest to wpływ cząstkowy, znacznie mniejszy niż w wypadku - na przykład - pary wodnej. Nie sposób uznać emisji CO² spowodowanej przez człowieka za znaczącą wielkość wobec emisji naturalnej ? jeden wybuch wulkanu wyrzuca w atmosferę mniej więcej taką jego ilość, jaką cała ludzka oparta na spalaniu energetyka wraz z transportem wytwarzają w ciągu ponad dwóch lat, a do wybuchów wulkanów dochodzi na całym świecie 40 – 50 razy w roku. A i tak wszystkie one razem wytwarzają mniej CO² niż powierzchnia mórz i oceanów (a ściślej, żyjący w nich plankton). I tak dalej. Na dodatek w kolejnych miesiącach ubiegłego roku media odkrywały i nagłaśniały coraz to kolejne kompromitujące głosicieli klimatycznej histerii fakty ? przewodniczący osławionego „panelu klimatycznego” ONZ, nawiasem mówiąc z wykształcenia inżynier drogowy, powołany na to stanowisko, niczym baronessa Ashton na szefową unijnej dyplomacji, w ramach politycznie poprawnego parytetu, okazał się mieć udziały w firmie zarabiającej krocie na handlu „emisjami”; ujawnione mejle brytyjskich uczonych odsłoniły mechanizmy manipulowania danymi i wręcz fałszowania ich; Rosjanie pokazali światu korespondencję w której wspomniane organa do walki z globalnym ociepleniem wprost namawiają ich do uwzględniania danych tylko z tych punktów pomiarowych, w których temperatury wzrastają…

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/03/27/subotnik-ziemkiewicza-nie-ma-rzeczywistosci/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

I z tą całą wiedzą w tle czytam, jak to łaskawie przyjmuje przedstawicieli Polski jakiś unijny komisarz, i - niestety - nie udaje się nam uzyskać u niego zrozumienia dla naszych potrzeb w dziedzinie emisji. Unia każe nam zamykać nasze zakłady, bo emitują za dużo CO² ? zamiast produkować i „zanieczyszczać” środowisko wypuszczaniem do atmosfery naturalnego gazu, którego jest w niej mnóstwo, mamy kupować wszystko w Niemczech i innych krajach dysponujących „ekologiczną” technologią. W innej gazecie czytam, jak to z rozmachem, kosztem wielkiej pracy i pieniędzy buduje się w Bełchatowie jakąś kretyńską instalację do wyłapywania CO² z powietrza i tłoczenia go pod ziemię, nie wiadomo, po kiego grzyba. To znaczy, wiadomo ? po to, żeby tłoczeniem powietrza pod ziemię wyrównać unijne normy emisji.

Bo Unia tak ustaliła i fakt, że ustalenia te straciły już dawno ostatnie pozory sensu nie mają na ich ważność wpływu. Zupełnie, jak w tej opowieści z „Akwarium” Suworowa, o przewerbowanym szpiegu, któremu okazano łaskę i wycofano rozkaz rozstrzelania. Ale wsadzić go do trumny i zakopać ? wsadzili i zakopali. Bo tego rozkazu nie odwołano, a rozkaz jest rozkaz. Dyrektywa zaś pozostaje dyrektywą. Na tym tle z idiotów, którzy chcą na godzinę powyłączać wszędzie światło, nie wiedząc, że w ten sposób nie zmniejszają, tylko właśnie zwiększają zużycie prądu, nie ma już człowiek siły się nawet śmiać.

Rzeczywistość nie ma znaczenia. Odkleiła się od mediów, od działań polityków i cicho, nie zauważona, sfrunęła nam pod buty. Przykłady dostarczane przez „globalne ocipienie” nie należą wszak do wyjątkowych. Weźmy na przykład sprawę wejścia Polski do strefy euro. Wspólna waluta pozostaje naszym celem, jak gdyby nigdy nic się nie działo ani z nią, ani z nami. Aleksander Kwaśniewski oznajmia w wywiadzie, że jest rozczarowany faktem, iż Tusk tak mało robi w tym kierunku i że gdyby zrobił więcej, to zyskałby sobie trwałe miejsce w historii (jak to, to samo uratowanie demokracji przed okropnościami IV RP już przestało do tego wystarczać?). Tusk może i faktycznie mało robi, ale - jak to on - mówi. Mówi przy każdej okazji, że do euro wejdziemy najszybciej, jak tylko się da.

Tak, tak, nie trzeba mi przypominać, że ja też kiedyś gardłowałem za wejściem do strefy euro. I owszem. Ale to były nieco inne czasy ? przed kryzysem bankowym, i przede wszystkim przed całą tą historią z Grecją. Jedno i drugie udowodniło, że odrzucana przez część ekonomistów (tych akurat najbardziej wpływowych) teoria optymalnego obszaru walutowego ma swoje uzasadnienie i sprawdza się w praktyce. Używanie wspólnej waluty przez gospodarki pozostające w znaczącej dysproporcji, silną i słabą, daje efekt synergii ? jak ta większa rośnie, to ciągnie za sobą tę mniejszą. Ale jak ta wielka zadołuje, ciągnie za sobą mniejszą do dna i nawet jeśli jest ona zdrowsza, to i tak ponosi więcej szwanku.

Ocalenie ? choć na poziomie minimalnym ? wzrostu PKB w momencie, gdy wszystkie powiązane z naszą gospodarki unijne zanurkowały, z czego tak dumna jest Platforma i jej chwalcy, było w znacznym stopniu zasługą właśnie tego faktu, że nie zdążyliśmy wejść do strefy euro, ani, co byłoby najgorsze, do jej „przedsionka”, czyli narzucić sobie sztywnych kursów. Własna waluta zadziałała tak, jak działa poducha rozściełana przez strażaków dla wyskakujących z okien uciekinierów z płonącego wieżowca. Dobroczynny wpływ wywarła też dokonana z inicjatywy poprzedniego rządu obniżka podatków i składki rentowej, ale właśnie złoty polski był czynnikiem decydującym.

(Swoją drogą znaczące, że PiS, który w czasie swych rządów wykazał się ekonomicznym zdrowym rozsądkiem, w opozycji populistycznie wzywał rząd do wyrzucania pieniędzy i rozdymania deficytu. Zresztą i PO nie zachowywała się w opozycji inaczej, choć inaczej głosowała. Ale że w polityce rzeczywistość zależy od posadowienia partii w danym momencie po określonej stronie sceny to już żadne odkrycie).

Europejska prasa, zwłaszcza niemiecka, ciska teraz gromy na Grecję. Akurat kto jak kto, ale Niemcy, którzy przez kilka lat utrzymywali znacznie wyższy od dopuszczonego kryteriami z Maastricht deficyt budżetowy, zapewniając sobie, dzięki swej politycznej pozycji, bezkarność, mają do tego najmniejsze prawo. Horrendalne jest w wypadku Grecji nie to, że tak popsuła wspólną walutę ? horrendalne wydaje się to, że pozwolił sobie na to kraj mało istotny, jedno z, jak to niegdyś ujął pewien francuski ambasador, „gównianych państewek”. Ale że nie mam złudzeń co do naszej pozycji w Europie ? wbrew oczywistych głupstw, jakie się wypisuje, świadomie myląc prasowe pochwały za uległość z politycznym znaczeniem w polityce międzynarodowej ? to i nie wątpię, że w strefie euro nie zaliczalibyśmy się do gigantów, uprawnionych do bezkarnego łamania wspólnych ustaleń, tylko do pouczanych i stawianych pod ścianą.

Można było się na to godzić, gdy euro wydawało się narzędziem mogącym solidnie podpompować tempo naszego wzrostu. W chwili obecnej widać więcej możliwych szkód niż zysków i to powinno skłaniać polskie władze do jak najdalej idącej powściągliwości w tej sprawie.

Tymczasem premier mówi na unijnym szczycie… No, tak, wszyscy wiedzą, co mówi i że tylko mówi. Ale, jeśli nie daj Boże, również tak myśli, nadal, mimo wszystkiego, co rzeczywistość w ostatnich latach i miesiącach przyniosła? Może tak być. Rzeczywistości wszak nie ma.

Zakwestionowano ją we wszystkich możliwych punktach. Nie jest oczywiste, czy w ogóle klimat się ociepla – wiadomo, że dane które tego „dowodziły”, były przez wiele lat systematycznie fałszowane. Nie ma pewności, co może powodować ocieplanie się klimatu. Większość naukowców twierdzi, że wysoka zawartość w atmosferze CO² nie ma na ten proces wpływu, a ci, którzy taki wpływ widzą, zgadzają się, że jest to wpływ cząstkowy, znacznie mniejszy niż w wypadku - na przykład - pary wodnej. Nie sposób uznać emisji CO² spowodowanej przez człowieka za znaczącą wielkość wobec emisji naturalnej ? jeden wybuch wulkanu wyrzuca w atmosferę mniej więcej taką jego ilość, jaką cała ludzka oparta na spalaniu energetyka wraz z transportem wytwarzają w ciągu ponad dwóch lat, a do wybuchów wulkanów dochodzi na całym świecie 40 – 50 razy w roku. A i tak wszystkie one razem wytwarzają mniej CO² niż powierzchnia mórz i oceanów (a ściślej, żyjący w nich plankton). I tak dalej. Na dodatek w kolejnych miesiącach ubiegłego roku media odkrywały i nagłaśniały coraz to kolejne kompromitujące głosicieli klimatycznej histerii fakty ? przewodniczący osławionego „panelu klimatycznego” ONZ, nawiasem mówiąc z wykształcenia inżynier drogowy, powołany na to stanowisko, niczym baronessa Ashton na szefową unijnej dyplomacji, w ramach politycznie poprawnego parytetu, okazał się mieć udziały w firmie zarabiającej krocie na handlu „emisjami”; ujawnione mejle brytyjskich uczonych odsłoniły mechanizmy manipulowania danymi i wręcz fałszowania ich; Rosjanie pokazali światu korespondencję w której wspomniane organa do walki z globalnym ociepleniem wprost namawiają ich do uwzględniania danych tylko z tych punktów pomiarowych, w których temperatury wzrastają…

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?