PO przed pokusami władzy absolutnej

W roku 2013 Platforma Obywatelska zdecydowanie rozszerzy zakres swej władzy. W lecie upływa kadencja prezesa ostatniej nieobsadzonej przez PO instytucji centralnej, która w dodatku ma wgląd w wiele tajemnic państwa – NIK – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 03.01.2013 10:05 Publikacja: 03.01.2013 00:41

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Po jednym z politycznych sporów kilka miesięcy temu Donald Tusk zapytał posłów Platformy Obywatelskiej, co łączy ich partię poza władzą. Nie doczekał się odpowiedzi, choć jest ona bardzo prosta. Poza władzą PO łączy Donald Tusk. Sęk jednak w tym, że Donalda Tuska Polacy dobrze już poznali. A władzy Platforma obywatelska zgromadziła bardzo dużo. Dlatego jedno z najważniejszych pytań, które warto sobie stawiać na początku roku, brzmi: co Platforma z tą władzą chce zrobić?

Rozszerzanie wpływów

Nie ulega wątpliwości, że zakres swej władzy PO w tym roku dodatkowo jeszcze rozszerzy. W lecie upływa bowiem kadencja prezesa ostatniej nieobsadzonej przez Platformę instytucji centralnej, która w dodatku ma wgląd w wiele tajemnic państwa – Najwyższej Izby Kontroli. Jej szef Jacek Jezierski to bodaj ostatni szef ważnego urzędu, który nie został mianowany za czasów rządów Platformy.

Równocześnie przez cały rok PO będzie mogła kontynuować grillowanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Do końca marca musi on złożyć sprawozdanie z rocznej działalności. Ostatnio sprawozdanie zostało przyjęte dopiero pod koniec roku przez premiera Donalda Tuska. Nawet przy największej dozie dobrej woli można tak długie zwlekanie odczytać jako formę nacisku na szefa wszystkich polskich śledczych. Równocześnie nad prokuraturą wisi widmo nowej ustawy, która wkrótce ma trafić do Sejmu. Choć próbuje ona naprawić fatalną w skutkach reformę prokuratury sprzed niemal czterech lat, skutkować będzie większym wpływem polityków rządzącej PO na działania śledczych.

Platforma właśnie reformuje architekturę służb specjalnych, ale nie po to, by władanie nad nimi dać przedstawicielom opozycji.

Jeśli do tego dorzucimy nie do końca jasne działania służb i prokuratury w sprawie niedoszłego zamachowca Brunona K., otoczonego – jak wiele na to wskazuje – agentami służb, którzy nie do końca wiadomo, czy kontrolowali czy prowokowali jego działania, to mamy do czynienia z dość ponurym obrazem, wyłaniającym się spod podszewki normalnych rządów normalnej partii w normalnym kraju.

Ostatnio do dymisji podał się szef Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa i choć powody jego odejścia są wyłącznie osobiste, partia rządząca dostaje do ręki przedostatnią bodaj instytucję państwową. Jakie znaczenie ma to, kto zasiada na takich stanowiskach, pokazuje na przykład historia z Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Poprzednia szefowa tej instytucji kierowała się w swych działaniach dobrem klientów firm telekomunikacyjnych. Obecna, która objęła urząd wprost z posady wiceministra rządu PO, znacznie spowolniła tempo rozbijania niekorzystnych dla obywateli działań UKE, tłumacząc w jednej z wypowiedzi, że musi dbać też o interesy firm telekomunikacyjnych.

W debacie publicznej często znacznie więcej miejsca poświęca się rozliczaniu lidera głównej partii opozycyjnej niż urzędującego premiera

Prócz instytucji centralnych PO ma również władzę we wszystkich sejmikach wojewódzkich, wielu gminach i miastach Polski. Skalę stanowisk, które zostały obsadzone przez jej działaczy, ukazały artykuły przy okazji afery taśmowej, gdy opisywano działaczy Platformy i ich rodziny umieszczone w spółkach Skarbu Państwa, spółkach zależnych, a także podmiotach zależnych od samorządów. Samorządy kierowane przez PO miały również tendencje do przejmowania kolejnych niezależnych od nich instytucji, dość wspomnieć zmianę statutu Muzeum Powstania Warszawskiego podporządkowującego tę placówkę jeszcze ściślej władzom stolicy czy też kuriozalną sytuację w Krakowie, gdzie rządząca Radą Miasta PO przegłosowała uchwałę, która de facto zlikwidowała niezależne od samorządu Muzeum PRL i powołała na jej miejsce nowe.

Nie można też nie wymienić sytuacji w mediach publicznych. W ramach ich odpolitycznienia KRRiT jest całkiem zależna od ludzi koalicji PO–PSL i prezydenta, szef TVP zaś przyszedł na swe – apolityczne, a jakże – stanowisko wprost z rządu Donalda Tuska. Trudno również uznać, że pozostałe polskie media są wystarczająco pluralistyczne.

Przykładów instytucji i stanowisk w całym 36-milionowym kraju można by znaleźć znacznie znacznie więcej.

W tym roku również decydować się będzie po raz kolejny los ordynacji wyborczych, przede wszystkim do Parlamentu Europejskiego. Platforma posiada dziś większość wystarczającą do przeprowadzenia niemal dowolnych zmian w regułach prowadzenia demokratycznych wyborów.

Władza zamiast programu

Pytanie jednak wciąż pozostaje aktualne: po co Platformie tyle władzy, ile ma obecnie, i po co jeszcze więcej (bo w tym roku, jak pokazałem rozszerzy, jeszcze swoje władztwo)? Nie jest to wszak partia posiadająca określony program. To raczej twór, w którym można znaleźć większość występujących w Polsce stanowisk. Zwolennicy bezpośredniego przekładania na prawo państwowe nauczania społecznego Kościoła występują w tej partii obok zwolenników małżeństw gejowskich i liberalizacji ustawy aborcyjnej, wolnorynkowi liberałowie obok osób jeszcze do niedawna działających w partiach lewicowych, byli opozycjoniści obok wieloletnich członków PZPR.

Polska się modernizuje, ale trudno powiedzieć, czy dzięki rządowi PO–PSL, równolegle, czy też wbrew tym rządom. Warto zrobić tu intelektualne ćwiczenie i zapytać, czy gdyby rządziła na przykład koalicja PiS–PSL albo SLD–PSL, nie powstałyby w Polsce stadiony, nie byłoby więcej smartfonów i tabletów, czy byłoby mniej szerokopasmowego Internetu, czy byłoby znacznie mniej kilometrów autostrad? Czy gdyby przedostatnie wybory parlamentarne wygrałby ktoś inny wpadlibyśmy w recesję? Odpowiedź na każde z tych pytań brzmi: raczej nie.

Tymczasem nagromadzenie tyle władzy naraża ekipę rządzącą na kilka pokus. Po pierwsze na pokusę rozszerzania tej władzy. I bez wątpienia można zauważyć, że PO tej pokusie ulega, instalując swoich ludzi w kolejnych instytucjach. Drugą pokusą jest lęk przed utratą władzy za wszelką cenę. I nie chodzi tu o działanie niezgodne z prawem, lecz wyłącznie takie, które służy utrzymaniu władzy. Kto ma jej tak dużo, bardzo boi się ją utracić, pójdzie więc na każdy kompromis, by tę władzę zachować. Zrobi swego partyjnego wroga ministrem sprawiedliwości, a ministrem zdrowia polityka, który zmiażdżył jego partię przed komisją śledczą. I nie będzie mu przy tym przeszkadzało, że adwokatem jego syna jest polityk, którego obecność w rządzie była jedną z głównych przyczyn tego, że Polacy głosowali na jego partię.

Trzecia pokusa jest najpoważniejsza. Dotyczy nadużywania władzy. I zmiany demokracji w fasadę. Jak dotąd Platforma nie łamała wprost demokratycznych reguł gry. Wybory wygrywała stabilną większością głosów, dzięki realnemu poparciu społeczeństwa. Ale demokracja to nie tylko litera przepisów, ale również ich duch, który wyraża się w zasadzie kontroli władzy. Kontrolę zaś sprawują z jednej strony media, z drugiej specjalnie ku temu powołane ciała i procedury. Trudno uznać, że media en masse pełnią funkcję kontrolną wobec władzy Platformy Obywatelskiej. W debacie publicznej często znacznie więcej miejsca poświęca się rozliczaniu lidera głównej partii opozycyjnej niż urzędującego premiera. Choć ton debaty publicznej istotnie się w ciągu ostatnich pięciu lat zmienił, nawet najostrzejsze ataki ze strony mediów „głównego nurtu" z ostatnich tygodni w porównaniu z medialną nagonką na rząd Jarosława Kaczyńskiego wydają się raczej pieszczotą.

Pułapka kadencyjna

Duży kłopot wiąże się z instytucjami kontrolnymi. Sens rozłączania ich kadencji z kadencjami aktualnej większości sejmowej polegał na tym, by nikt nikt nie kontrolował się sam. To dlatego kadencja szefa NIK trwa lat sześć, zaś sędziego Trybunału Konstytucyjnego dziewięć. A i tak już dziś 9 z 15 członków Trybunału Konstytucyjnego zostało powołanych po tym, gdy PO i PSL osiągnęły większość w Sejmie. Oczywiście konstytucja nie zakazuje nikomu wygrywać ponownie wyborów. Jednak zawarte w polskim ustroju instytucje mogące ograniczać władzę aktualnej koalicji parlamentarno-gabinetowej były pisane dla sytuacji, w której co kadencję zmienia się układ rządowy. Jeśli PO rządzić będzie pełne dwie kadencje, to obsadzi swymi nominatami wszystkie instytucje hamulcowe wobec władzy albo osiągnie w nich przeważającą większość (jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego).

Czy Platforma oprze się wynikającym stąd pokusom? Z jednej strony premier Donald Tusk był przeciwnikiem wniosku o stawianie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, mówiąc, że mogłoby to wyglądać na polityczną zemstę. Z drugiej jednak politycy jego partii niekiedy ostro atakują opozycję, a ataki te przekraczają granicę zwykłego sporu dwóch dużych ugrupowań. Z pewnością w tym roku okaże się, czy PO nie nadużyje władzy, jaką obdarzyła ją historia.

Po jednym z politycznych sporów kilka miesięcy temu Donald Tusk zapytał posłów Platformy Obywatelskiej, co łączy ich partię poza władzą. Nie doczekał się odpowiedzi, choć jest ona bardzo prosta. Poza władzą PO łączy Donald Tusk. Sęk jednak w tym, że Donalda Tuska Polacy dobrze już poznali. A władzy Platforma obywatelska zgromadziła bardzo dużo. Dlatego jedno z najważniejszych pytań, które warto sobie stawiać na początku roku, brzmi: co Platforma z tą władzą chce zrobić?

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?