Logika rynku

Polska nie może sobie pozwolić ?na kontynuację rynkowych eksperymentów, które pogłębiają ?erozję więzi społecznych ?– piszą działacze lewicy.

Publikacja: 26.03.2014 00:13

Marek Balicki

Marek Balicki

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Globalny kryzys ekonomiczny nie przyniósł na razie zmiany paradygmatu polityki gospodarczej, ale na pewno wpłynął na zmianę klimatu intelektualnego i treść publicznej debaty. Koncepcje neoliberalne, przedstawiane dotychczas jako bezalternatywne, są coraz powszechniej kontestowane przez ekspertów oraz rozmaite siły polityczne. Wyraźnie słabnie wiara w zbawczą rolę rynku jako jedynego regulatora gospodarki.

Na manowce

Do Polski również dociera ta fala nowych idei. Właściwie wszystkie partie obecne w parlamencie wskazują w swych programowych deklaracjach konieczność aktywnej roli państwa na rzecz stymulowania wzrostu gospodarczego. Znaczący udział inwestycji publicznych finansowanych ze środków unijnych w podtrzymaniu wzrostu polskiego PKB dobitnie wskazuje, że zdanie się jedynie na niewidzialną rękę rynku prowadzi na manowce.

Dostrzegalna w polskiej debacie zmiana postrzegania roli państwa dotyczy jednak tylko obszaru gospodarki. Tymczasem w Polsce trwa spontaniczny i niebezpieczny proces komercjalizacji i prywatyzacji usług publicznych. O ile rządząca PO w sferze gospodarki uwolniła się w pewnej mierze od neoliberalnych dogmatów, o tyle w szeroko rozumianych usługach publicznych dała zielono światło na ich urynkowienie, czyli poddanie logice zysku.

Komercjalizacja i prywatyzacja zadań publicznych państwa i samorządu to postulaty osadzone w ideologii neoliberalnej, których wprowadzenie w życie na szerszą skalą wiąże się z dojściem do władzy Ronalda Reagana w USA i Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii. Negatywnymi skutkami poddania usług publicznych logice rynku było: ograniczenie dostępności konkretnych usług dla części (zwłaszcza mniej zamożnych) obywateli, pogorszenie warunków pracy osób zatrudnionych w tym sektorze oraz obniżenie jakości usług. Realizacja interesu publicznego została wyparta przez dążenie do zysku.

W Polsce obserwujemy już pełen wachlarz negatywnych skutków komercjalizacji opieki zdrowotnej, z którymi część krajów europejskich zetknęła się na przestrzeni ostatnich lat. Wprowadzenie mechanizmów rynkowych do powszechnego systemu ochrony zdrowia zwiększa nierówności w dostępie do opieki ze względu na miejsce zamieszkania (poszkodowani są mieszkańcy mniejszych ośrodków miejskich i wsi) oraz na status materialny (pogarsza się dostęp dla osób o niższych dochodach). Obniżanie kosztów funkcjonowania placówek szpitalnych poprzez redukcję personelu (np. pielęgniarskiego) prowadzi z kolei do obniżenia jakości opieki.

Dla demokratycznego ładu niebezpieczne są rosnące nierówności i społeczna segregacja

Działanie dla zysku powoduje nadmierny rozwój usług dobrze finansowanych i jednocześnie prowadzi do zaniedbań w dziedzinach słabo opłacanych (np. geriatria). Rynkowa logika skłania szpitale do ograniczania deficytowych usług i zwiększania liczby udzielanych świadczeń (nie zawsze potrzebnych), za które można uzyskać korzystne stawki.

Przykładem tego procesu jest dynamicznie rozwijająca się w Polsce, dobrze opłacana kardiologia interwencyjna przy jednoczesnych utrudnieniach w dostępie (m.in. wielomiesięczne kolejki) do nisko opłacanych poradni kardiologicznych oraz braku ciągłej i całościowej opieki w ramach podstawowej opieki zdrowotnej.

Efektem takiej komercjalizacji jest rosnąca w Polsce liczba hospitalizacji, która nie ma uzasadnienia epidemiologicznego. Średnia liczba hospitalizacji w naszym kraju jest wyższa niż średnia w krajach UE. W latach 2000–2010 zwiększyła się ona o 39 proc. na 1000 mieszkańców, podczas gdy w całej Unii zaledwie o 3 proc.!

Wszystko to przyczynia się do zwiększenia ogólnych kosztów opieki zdrowotnej przy jednoczesnym ograniczeniu demokratycznej kontroli nad wydatkowaniem środków publicznych.

Społeczna dolegliwość

Jednym z najbardziej niepokojących zjawisk ostatnich lat jest masowa likwidacja placówek oświatowych. Samorządy tłumaczą swoje decyzje demograficznym niżem i trudnymi warunkami ekonomicznymi. Brzmi to jednak mało przekonująco, bo mniejsza liczba dzieci w klasach powinna sprzyjać lepszemu nauczaniu i efektywniejszej pracy wychowawczej. Bałamutnie brzmią też wymówki samorządowców dotyczące konieczności cięć w wydatkach na edukację, gdy w tym samym czasie lokalne władze budują kolejne aquaparki i stadiony dla zawodowych drużyn piłkarskich, a Kraków przy wsparciu państwa ubiega się o organizację zimowych igrzysk olimpijskich.

Wprowadzone przez rząd PO rozwiązania pozwalają samorządowcom oszczędzać na edukacji w jeszcze inny sposób. Polega on na przekazywaniu szkół podmiotom niepublicznym: fundacjom, stowarzyszeniom i osobom fizycznym. Choć nauka w placówce prowadzonej przez taki podmiot pozostaje bezpłatna, to nie obowiązują w niej zapisy Karty nauczyciela. Oznacza to w praktyce niższe pensje nauczycieli oraz w wielu wypadkach pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej. Niewątpliwie pogorszenie warunków zatrudnienia kadry pedagogicznej wpłynie na obniżenie poziomu nauczania.

W ramach oszczędności prywatyzuje się także szkolne stołówki. Zlecanie dostarczania posiłków do szkół firmom kateringowym przyniosło redukcję zatrudnienia (osoby zatrudnione w tych firmach, w przeciwieństwie do szkolnych kucharek, często pracują na umowach śmieciowych) oraz w wielu przypadkach wzrost cen obiadów.

Zagrożenia związane z outsourcingiem usług publicznych widzimy także na rynku pocztowym. Powierzenie doręczeń sądowych prywatnemu operatorowi spowodowało wiele komplikacji dla instytucji i zwykłych ludzi. Część przesyłek nie dotarła do adresatów, a część jest dystrybuowana w dość dziwnych miejscach, jak kiosk czy sklep rybny.

Poczta Polska była jeszcze do niedawna przedsiębiorstwem państwowym użyteczności publicznej, którego celem była realizacja usług o charakterze publicznym dla wszystkich obywateli. W wyniku procesu komercjalizacji została przekształcona w spółkę akcyjną kontrolowaną w całości przez Skarb Państwa. Tym samym celem działania stał się także zysk.

Kontrola państwa nad spółką stanowi jednak pewną gwarancję dla celu społecznego, jakim jest zapewnienie dostępności usług pocztowych dla wszystkich. Dla prywatnego operatora z kolei celem nadrzędnym, co zrozumiałe, jest zysk. Jego maksymalizacja musi polegać na obniżaniu kosztów swej działalności w ramach kontraktu, jaki został zawarty z polskim wymiarem sprawiedliwości.

Obniżenie kosztów nierozerwalnie wiąże się z pogorszeniem jakości świadczonych usług, czego przejawem są rozmaite perturbacje z doręczeniami. Sposobem na maksymalizację zysku jest obniżanie kosztów pracy. Media wielokrotnie informowały o zatrudnianiu przez prywatnych operatorów pocztowych osób za niskie pensje lub na umowach śmieciowych.

Negatywne skutki urynkowienia usług publicznych są podobne dla wszystkich krajów, które wprowadziły tego typu rozwiązania w życie. Wydaje się jednak, że społeczna dolegliwość tych zmian jest większa w krajach, gdzie są słabe instytucje państwa, niski poziom zaufania obywateli do jego instytucji, małe zdolności administracji do sprawowania efektywnego nadzoru i kontroli. Niewątpliwe Polska jest tutaj odpowiednim przykładem.

Getta biedy, ?enklawy bogactwa

Procesy urynkowienia służby zdrowia czy przekazywania szkół podmiotom niepublicznym przebiegają w sposób spontaniczny, niekontrolowany, na podstawie niejasnych zasad i procedur. Cechą charakterystyczną jest uchylenie się państwa od odpowiedzialności za te sfery, która powinna polegać na wytyczaniu strategicznych celów, koordynacji działań oraz nadzorze i kontroli. Z kolei samorządy lokalne kierują się przede wszystkim krótkowzrocznym rachunkiem ekonomicznym, przekazywanie placówek zdrowotnych i oświatowych podmiotom prywatnym traktują jako budżetowe oszczędności.

Nieprzemyślana prywatyzacja usług publicznych może prowadzić także do zastąpienia monopolu państwa przez monopol prywatny. Pochodzące z różnych krajów przykłady urynkowienia wodociągów oraz dostaw energii elektrycznej i ciepła do mieszkań wskazują, że brak warunków do realnej konkurencji w tych obszarach prowadzi do znaczącego wzrostu cen, które często stanowią barierę dla ludzi mało lub średnio zamożnych.

Zapoczątkowany w ostatnich trzech dekadach XX wieku proces urynkowienia sektora usług publicznych ma swoje odzwierciedlenie w dynamice protestów społecznych. Od przełomu lat 70. i 80. poprzedniego stulecia regularnie spada liczba strajków pracowników przemysłu. Rośnie z kolei liczba wystąpień osób zatrudnionych w sektorze publicznym. W Polsce po 1989 roku to środowisko oświaty było najczęściej protestującą grupą zawodową.

Z kolei słynne „białe miasteczko" pielęgniarek pokazało, że pracownicy sektora publicznego mogą liczyć na wsparcie szerszych grup społecznych. Opór przeciwko komercjalizacji i prywatyzacji usług publicznych leży bowiem w interesie nie tylko pracowników zatrudnionych w tym sektorze, lecz także pacjentów, uczniów i ich rodziców, pasażerów. Leży to w interesie całego społeczeństwa.

Walka o niekomercyjny charakter usług publicznych ma na celu nie tylko zapewnienie wszystkim dostępu do dobrej jakości opieki zdrowotnej, oświaty czy transportu. Jej stawką jest także utrzymanie spójności społecznej. Słabej jakości usługi publiczne wypychać będą przedstawicieli wyższej klasy średniej do sektora prywatnego. Będzie to miało destrukcyjny wpływ na więzi społeczne. Dla demokratycznego ładu niebezpieczne są bowiem rosnące nierówności i procesy segregacji społecznej.

Eksperci zajmujący się skandynawskimi państwami opiekuńczymi wskazują, że to właśnie charakterystyczne dla tych krajów uniwersalne usługi publiczne stały się podstawą solidarnej wspólnoty obywatelskiej. Fakt, że wszyscy – niezależnie od statusu majątkowego – mogą korzystać z gwarantowanych przez państwo usług publicznych dobrej jakości, powoduje zasypywanie podziałów społecznych oraz wspólną troskę o dobro wspólne. Nie powstają getta subsydiowanej przez rząd biedy obok otoczonych murem enklaw bogactwa z prywatnymi szkołami, szpitalami i firmami ochroniarskimi. Przedstawiciele bogatszych warstw społecznych nie odwracają się plecami do państwa i nie podważają jego roli w aktywnej polityce na rzecz spójności społecznej.

Polska, kraj o alarmująco niskim poziomie kapitału społecznego i zdolności ludzi do działań kooperacyjnych, nie może sobie pozwolić na kontynuację rynkowych eksperymentów, które pogłębiają erozję więzi społecznych.

Marek Balicki jest kandydatem SLD ?do Parlamentu Europejskiego, ?w przeszłości był ministrem zdrowia.

Michał Syska jest dyrektorem Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle'a we Wrocławiu

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?