Wielu z nas miało prawo nie rozumieć determinacji rodziców okupujących sejmowe korytarze, domagających się pomocy w trudnej sytuacji, w jakiej postawił ich los. Pojawienie się w rodzinie niepełnosprawnego dziecka prowadzi bowiem do takich zmian w jej funkcjonowaniu, jakie nie zawsze jesteśmy w stanie objąć naszą wyobraźnią. Zakłóceniu ulegają niemal wszystkie dotychczasowe przyzwyczajenia oraz rytm funkcjonowania rodziny. W większości takich rodzin ojcowie podejmują się zdobywania środków materialnych, a matki zajmują się opieką i rehabilitacją dziecka. Niepełnosprawność wymaga większych niż w innych rodzinach zasobów finansowych, a do tego stawia wszystkim jej członkom większe wymagania psychiczne i fizyczne.
Rezygnacja z pracy (lub jej ograniczenie) przez jednego z członków rodziny, przy jednoczesnym wzroście wydatków na rehabilitację i leczenie dziecka, ma negatywny wpływ na sytuację materialną rodziny. Niepełnosprawność – obok ubóstwa i bezrobocia – należy do najważniejszych przyczyn trudnej sytuacji życiowej rodzin i najczęstszych powodów korzystania z pomocy materialnej.
Z badania przeprowadzonego przez GUS pt. „Warunki życia ludności Polski w latach 2004-2005" wynika, że wyraźnie wyższy od przeciętnego był wskaźnik zagrożenia ubóstwem w rodzinach z niepełnosprawnymi dziećmi. W 2005 r. odsetek gospodarstw domowych z przynajmniej jednym niepełnosprawnym dzieckiem do lat 16 (posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności), które znalazły się poniżej minimum egzystencji wynosił 17,8 proc.
W gospodarstwach domowych bez osób niepełnosprawnych analogiczny odsetek był równy 11,6 proc. Bywa tak, że niedostateczne środki finansowe stają się przyczyną niemożności skorzystania z pomocy PFRON-u, na przykład wówczas, gdy dofinansowanie do turnusu rehabilitacyjnego wymaga wniesienia pewnego własnego wkładu pieniężnego.
Nie tylko jednak o pieniądze nam idzie (z mężem także wychowujemy dziecko niepełnosprawne). Podstawowy problem pojawia się już na wstępie, gdy rodzice słyszą diagnozę o niepełnosprawności swojego dziecka. Nagle stają przed murem, który muszą sami pokonać. Nie ma w naszym kraju koordynatora, który pokierowałby działaniem rodziców. To rodzice sami muszą dowiadywać się, co jest dobre dla jego dziecka, gdzie mogą pójść na rehabilitację, jakie mają prawa, i co mogą zrobić, gdy nie otrzymają tego, co ich dziecku się zgodnie z przepisami należy.