Mowa o Godzilli, gigantycznym potworze wyglądającym jak skrzyżowanie tyranozaura ze smokiem wawelskim. Po japońsku Godzilla to Gojira. Nazwa pochodzi od dwóch słów: gorilla oznaczającego goryla i kujira, które po japońsku określa wieloryba. Zatem mamy do czynienia z potworem wielkim niczym wieloryb i silnym jak goryl. Albo odwrotnie.
Historia potwora
Na ekranach kin Godzilla pojawiła się po raz pierwszy w 1954 roku. Od tamtej pory wystąpiła w 28 filmach, często zmieniając swój charakter. Raz była śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi, demolując jedno japońskie miasto po drugim. Czasami walczyła tylko z innymi potworami, których cała zgraja przewinęła się w różnych filmach, a także zdarzało jej się być obrońcą ziemian przed koszmarnymi monstrami. Ta charakterologiczna schizofrenia i nieciągłość obrazu potwora przybliżała Godzillę coraz szerszej publiczności. Robiono amerykańskie wersje filmów z nią, wykorzystywano jej wizerunek w promocji nowych kanapek, napojów, muzyki, gier video, a nawet odzieży sportowej. Godzilla była i wciąż jest dobra na wszystko i znakomicie sprzedaje marketingowy pomysł. Ostatnio można ją znaleźć w kampanii pewnego piwa, którego hasłem jest walka z ciszą nocną.
Bycie znaną międzynarodową gwiazdą powoduje prędzej czy później problemy z wykorzystaniem wizerunku poza oficjalnymi licencjami. Godzilla potrafi zionąć radioaktywnym oddechem, ale w sądzie bardziej przydatni są jednak prawnicy. Ponad 60 lat w showbiznesie to wynik budzący szacunek, ale mało kto wie, że przez ten czas w sądach toczyły się batalie o prawa do potwora, wielkie pieniądze i jeszcze większe kary. Te potyczki nie ustępowały czasem filmowym pojedynkom gorylo-wieloryba z ekranu.
Częste wizyty w sądzie
Za obronę Godzilli odpowiadało tokijskie studio filmowe Toho. Od lat 80. XX wieku głównym prawnikiem prowadzącym procesy w obronie praw do wykorzystania wizerunku potwora zajmował się Amerykanin, Chuck Shephard z kancelarii Greenberg Glusker z Los Angeles. Usunął z rynku masę podrabianych zabawek, książek o przygodach Godzilli, płyt z okładkami wykorzystującymi wizerunek jaszczura, a nawet wino Cabzilla, szczep cabernet sauvignon, które producent musiał wylać do kanalizacji. Od 1991 roku prowadzono łącznie 32 sprawy o naruszenie praw do Godzilli. Od końca lat 90. pomocnikiem Shepherda jest drugi prawnik, Aaron Moss. Jeżeli dobrze ustali się prawo do wykorzystania wizerunku, licencja na konkretny produkt może trwać latami. Jeżeli nie zadba się o to na początku, po latach produkty pierwotnie produkowane przez jednego przedsiębiorcę, jak na przykład trampoliny czy windy przechodzą do domeny publicznej.
Nie wszyscy oskarżeni przyznają się do winy. Gdy Honda wykorzystała wizerunek potwora podczas sponsorowanej przez siebie dorocznej parady róż w kalifornijskiej Pasadenie w 1991 roku, wypierano się wszelkich podobieństw. Mimo iż na pierwszy rzut oka widać było, że wielki, zielony jaszczur w białym cylindrze i kolorowym fraku podpisany „Godzilla" miał Godzillę przypominać. Obrońcy potwora nazywają to obroną „na dinozaura". Firmy nie zgadzają się z oskarżeniami i mówią, że to tylko zwykły dinozaur, że skojarzenia z filmowym bohaterem są błędne. Jednak, gdy umieszcza się Godzillę na tle wieżowców, z identycznymi kolcami jakie potwór ma na ekranie, wtedy to już pole do popisu dla kancelarii prawniczych.