Debaty publiczne w Polsce zdominowane są często przez tematy drugorzędne z punktu widzenia rozsądnie pojętych interesów dużego europejskiego kraju. Od czasu do czasu jednak zdarza się, że jakiś dziennik udostępni łamy ważnej osobie, która wypowie się na tematy dla Polski istotne.
Dotyczy to też opublikowanego w „Gazecie Wyborczej" wywiadu, jaki przeprowadził red. Grzegorz Sroczyński z prof. Jerzym Hausnerem, wicepremierem w rządzie Leszka Millera. Hausner wskazuje w nim na przeszkody, jakie napotyka rozwój społeczno-gospodarczy Polski. Najważniejsze, według niego, to: mentalność Polaków, mentalność przedsiębiorców oraz mentalność urzędników. Słowem, problem tkwi w psychologii.
Diagnoza Hausnera brzmi: Polska dotychczas rozwijała się dobrze, ale rozwój ten dokonywał się w sposób „molekularny", to jest w drodze aktywności w mikroskali – działań w ramach układów rodzinno-przyjacielskich. Z tego wyniknął zależny charakter polskiej strategii rozwojowej.
Skoro w swej diagnozie Hausner kładzie nacisk na mentalność Polaków, to proponowane przez niego środki zaradcze muszą z natury rzeczy ograniczać się do „pedagogiki społecznej". Polacy zachowują się nieracjonalnie, bo kierują nimi nawyki i nieświadomość skutków. Można jednak ich zachowania zmienić za pomocą perswazji, a także demonstracji własnym przykładem. Słowem, trzeba ich wychować.
Mentalność obywateli
Zdaniem prof. Hausnera, a także wielu socjologów i psychologów społecznych, Polaków cechuje wzajemna nieufność. Ufamy tylko najbliższym, rodzinie i przyjaciołom, a – mówi Hausner – „kapitał społeczny jest wtedy, kiedy się kompletnie nie znamy, a mimo to sobie ufamy". Prowadzone w Polsce badania ankietowe potwierdzają, że nie ufamy obcym, a także nie mamy na ogół zaufania do instytucji państwa. Pytanie, czy jest to immanentna cecha naszych rodaków czy też zjawisko spowodowane przyczynami sytuacyjnymi?