W rozgrywce o Ukrainę słabość i podziały polityczne Europy rozzuchwalają rosyjskiego prezydenta Władimira Putina podobnie jak mobilizowała go niezdecydowana postawa Ameryki wobec Syrii. Jeśli Europa ma działać odpowiedzialnie, jej politykę w stosunku do Rosji powinny określać trzy główne pojęcia: stanowczość, jasność i wola znalezienia kompromisu.
Śladami Mikołaja I
Bez stanowczości nic nie da się zrobić. Po upadku Związku Sowieckiego Europa i Stany Zjednoczone nie ustrzegły się błędów. O arogancję i niepotrzebne upokarzanie Rosji można oskarżać zwłaszcza USA. Jednak upadek ZSRR był skutkiem długiego ciągu niefortunnych posunięć, zapoczątkowanych jeszcze w czasach Rosji carskiej, która nie potrafiła się odnaleźć w nowoczesności. Przywódcy postsowieckiej Rosji muszą się jeszcze z tymi porażkami uporać.
Przyjmując agresywną i rewizjonistyczną postawę, Putin popełnił historyczny i strategiczny błąd. Zamiast wziąć za wzór Piotra Wielkiego i tak jak on dążyć do związania przyszłości Rosji z Europą, szukał inspiracji w Mikołaju I, najbardziej reakcyjnym z XIX-wiecznych rosyjskich carów.
Klęskę putinowskiej polityki widać, gdy porówna się Rosję z Chinami. Różnica w postępowaniu tych krajów i ich osiągnięciach nigdy nie była tak wielka jak obecnie. Na listopadowym szczycie G-20 w Brisbane Chiny rozegrały swoją partię po mistrzowsku, wykazując dobrą wolę, zwłaszcza w sprawach dotyczących zmiany klimatu. Rosja tymczasem jawnie się izolowała, co – biorąc pod uwagę skutki takiej postawy dla rosyjskiej gospodarki – można uznać za pomysł żałosny.
Rosyjska giełda się załamuje. Rubel stracił 30 procent wartości. Ceny ropy naftowej i gazu ziemnego – filarów budżetu Kremla – spadły o ponad 25 procent. Rosyjska gospodarka, w przeciwieństwie do chińskiej, jest w ogromnym stopniu uzależniona od zasobów energetycznych; przesuwanie się światowych rynków energii na południe bardzo ją osłabia.