W Wielką Sobotę, kiedy my, chrześcijanie zachodni szykowaliśmy się do świąt Wielkiej Nocy, niedaleko Awdijiwki doszło do największej bitwy pancernej w tej wojnie. 36 czołgów i 12 wozów bojowych BMP z 6. pułku czołgów armii rosyjskiej, wchodzącej w skład 90. dywizji próbowało wbić się pancernym klinem z okupowanej przez Rosjan wsi Toneke w kierunku zajętej przez ukraińskich obrońców wioski Umańske. Ta strategia okazała się jednak dla agresora fatalna w skutkach. Rosyjskie pojazdy zostały dosłownie zasypanie ukraińskimi pociskami artyleryjskimi. Dla Rosjan było to tym bardziej zaskakujące, że w ostatnich dniach zewsząd płynęły wieści, że Ukraińcom wyczerpały się już zapasy amunicji. Tymczasem obrońcy z ukraińskiej 25. brygady umiejętnie wykorzystali to, czym jeszcze dysponują. Zastosowali obronę z użyciem pocisków artyleryjskich, min i dronów. Ukraińskie Centrum Strategii Obronnych poinformowało, że obrońcom udało się zlikwidować dwanaście czołgów i osiem BMP.
Najedź myszką (stuknij w ekran) na mapę/diagram, by wyświetlić interesujące Cię informacje.
Foto: rp.pl/Weronika Porębska
To nie ta wojna, to nie ta skala
W mediach od razu pojawiły się porównania tej bitwy do wielkich batalii pancernych z czasów innych konfliktów zbrojnych, w tym z II wojny światowej. Niestety to porównania dość chybione. Choć ukraiński heroizm bez wątpienia przejdzie do historii wojskowości, a sobotnia bitwa jest prawdopodobnie największą tego typu bitwą w XXI wieku, to nie sposób porównać jej do wielkich bitew pancernych XX wieku.
Do niedawana większość liczących się ośrodków analitycznych oceniała siły pancerne Federacji Rosyjskiej jako najliczebniejsze na świecie i porównywalne ilościowo jedynie z siłami pancernymi wszystkich państw NAT
Do największego starcia pancernego w historii doszło latem 1943 roku w okolicach miasta Kursk w południowo-zachodniej Rosji. Przez ponad półtora miesiąca, od 5 lipca do 23 sierpnia, trwało starcie, które nie ma sobie równych w dziejach. W każdych innych okolicznościach siły niemieckie wydawałyby się potęgą nie do powstrzymania. Wehrmacht dysponował przecież 900 tys. żołnierzy, 2700 czołgami i działami szturmowymi oraz 2050 samolotami. Wszędzie indziej była to potęga nie do zatrzymania. Ale pod Kurskiem trafiła kosa na kamień. Przewaga sowiecka okazała się miażdżąca. Armia Czerwona dysponowała niewyobrażalną siłą 1 mln 900 tys. żołnierzy, 4995 czołgami i działami samobieżnymi oraz 2900 samolotami bojowymi. Skali tego starcia nie sposób porównać do jakiejkolwiek innej bitwy. I mimo ogromnego uznania dla ukraińskiego heroizmu wszelkie nawet próby przyrównywania wydarzeń Wielkiej Soboty do wielkiej bitwy pancernej na łukiem kurskim nie mają żadnego sensu.
Czy dobrze oceniamy sytuację?
Szef Sztabu Generalnego Armii Czerwonej, marszałek Gieorgij Żukow opisał skalę tych starć pod Kurskiem w prostych żołnierskich słowach: „6 lipca na kierunku obojańskim rozgorzała najkrwawsza bitwa. Z obu stron brało w niej jednocześnie udział wiele setek samolotów, czołgów i dział pancernych. Ale wróg nie był w stanie złamać stalowej obrony naszych wojsk. Czołgiści i artylerzyści oraz wszyscy ci, którzy wycofali się z przedniego skraju, mężnie odpierali niezliczone ataki nieprzyjaciela. Tylko w dniu 6 lipca Niemcy stracili tutaj dziesiątki tysięcy żołnierzy, ponad dwieście czołgów i sto samolotów”.