Będzie o Jarosławie Kaczyńskim. Niedoszłym, a może jednak przyszłym „emerytowanym zbawcy narodu”, jak sam o sobie mówił w 1994 roku w rozmowie z Teresą Torańską, wybitną polską reportażystką. Jednak dzisiaj nie będzie o pragnieniach i marzeniach lidera obozu Zjednoczonej Prawicy, a o tym, że w moim odczuciu, na poziomie medialnym i wizerunkowym, prezes Prawa i Sprawiedliwości bardziej ciąży niż pomaga swojemu politycznemu stronnictwu. Zwłaszcza w kampanii wyborczej, bo to, że przez osiem lat udało się utrzymać stabilną większość rządową jest niewątpliwie zasługą prezesa Kaczyńskiego i jego filozofii politycznej.
Jarosław Kaczyński dokonuje rzeczy strasznych, ale wielkich
Jarosław Kaczyński wielkim politykiem jest - nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Ale, cytując słowa różdżkarza Ollivandera z powieści J.K. Rowling „Harry Potter i kamień filozoficzny”: „Ostatecznie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać dokonywał wielkich rzeczy… strasznych, to prawda, ale wielkich”. Tak samo jest z Kaczyńskim, który dokonywał i dokonuje rzeczy strasznych, ale wielkich.
Czytaj więcej
W niedzielę dojdzie do zderzenia PiS z PO – Marsz Miliona Serc kontra konwencja w Katowicach. A co z debatami liderów?
Niemniej z dużą dozą pewności można zaryzykować tezę, że czasy świetności prezes PiS ma już dawno za sobą. To jeden z największych mankamentów czy paradoksów polityki: rzadko zdarza się, żeby ktoś w sile wieku zostawał politykiem na szczycie władzy. Politycy mający 40, 50 lat dalej uważani są za młodych. Premierem rządu w 2007 roku lider obozu prawicy został mając „zaledwie” 57 lat. Dzisiaj ma 74 lata i jego akolici oraz zwolennicy z przykrością muszą stwierdzić że, to widać. I można się zastanawiać, czy Jarosław Kaczyński, ze swoim stanem fizycznym, problemami zdrowotnymi i trybem życia, jest obciążeniem czy wartością dodaną dla obozu Zjednoczonej Prawicy.
Jarosław Kaczyński w debatach z liderami innych partii nie ma szans
Pokazał to przecież przełom sierpnia i września, gdy osoba prezesa była rzadziej wykorzystywana w kampanii, aż do konwencji PiS w Końskich – okraszoną jego godzinnym wystąpieniem. Później pojawił się klipu z słynnym już prezesowskim „Halo”, przerabianym na setki sposobów. Nie widzę silnego lidera, widzę starszego pana, który siłą rzeczy nie nadąża… A to wszystko przy permanentnej narracji polityków Zjednoczonej Prawicy, że prezes jest wszystkim, a bez niego nic się nie da i nic nie można.