Są obrazy z historii, które na długo zapadają nam w pamięć. Które kreują naszą świadomość, które są punktem odniesienia, wywołują ciągle emocje, wobec których jakoś się określamy. Jan Paweł II w Warszawie w 1979 roku, Lech Wałęsa z wielkim długopisem podpisujący porozumienia sierpniowe, stoczniowcy ramię w ramię z intelektualistami z krzyżem opuszczający Stocznię Gdańską w 1988 roku, walący się mur w Berlinie, kijowski Majdan sprzed dwóch lat. Te obrazy – symbole przetrwają i mają dziś większe znaczenie dla budowania świadomości społecznej niż dziesiątki politycznych uchwał.
Piszę to w chwili, gdy wielu specjalistów od polityki zagranicznej krytykuje gruzińską wyprawę Lecha Kaczyńskiego, prezydentów państw bałtyckich i Ukrainy.
Gesty i symbole to też polityka. Wywołują emocje i pobudzają wyobraźnię. Niejednokrotnie zmieniają nastawienie milionów wyborców
Jakie miała ona znaczenie? Dla Gruzinów – na pewno ogromne. Jak ważny jest nastrój społeczny, wiemy, pamiętając i radość karnawału lat 1980 – 1981, i smutę połowy lat 80. Każdy gest wsparcia z Zachodu był przyjmowany z wielką radością i wdzięcznością. Te gesty pozwalały lepiej żyć w ponurym kraju.
Ale to działało też w drugą stronę. Przejmujące obrazy z Polski, z polskich demonstracji i strajków wpływały na postawy społeczności państw Europy Zachodniej. Poruszeni nimi Niemcy, Szwedzi, Francuzi zaczęli organizować masową pomoc dla Polaków. Sąsiedzi zbierali paczki, setki zachodnioeuropejskich organizacji wspomagały działaczy „Solidarności” pozbawionych pracy, wspomagały i sam związek, i inne podziemne organizacje.