W tych dniach dużo się mówi o zmianach w Stanach Zjednoczonych, przy czym jedna z zapowiadanych przez Baracka Obamę zmian w zakresie polityki zagranicznej dotyczy Iranu. Jeszcze nie wiadomo, czy zmiana była tylko wyborczym sloganem zastosowanym dla podniesienia atrakcyjności wyborów i jedynie korektą taktyczną, czy też postawą o charakterze strategicznym.
Wielu dyplomatów i moich odpowiedników w Warszawie pyta mnie o ewentualne zmiany w optyce Stanów Zjednoczonych względem Iranu. Odpowiem wszystkim tym osobom, że jeśli zmiana nie pozostanie jedynie należącym do sfery werbalnej sloganem, a w praktyce będziemy świadkami zmiany w strategii USA i skorygowania błędnej polityki wobec Iranu w przeszłości, reakcja mojego kraju będzie pozytywna. Będzie to sposobność, aby świat skorzystał z pozytywnej i aktywnej roli Iranu w rozwiązywaniu problemów globalnych i regionalnych i aby kraj ten mógł funkcjonować jako przystań spokoju w regionie.
[srodtytul]Określenia rodem z zoo[/srodtytul]
Niestety, ze strony amerykańskich polityków docierają niejednoznaczne sygnały każące nam wątpić, czy aby rzeczywiście hasło zmiany jest przesunięciem o charakterze strategicznym. Powtarzanie dawnych bezpodstawnych oskarżeń pod adresem Iranu i stosowanie żenującego i skompromitowanego dyskursu administracji George’a W. Busha typu „polityka kija i marchewki” nie budzi w nas nadziei na fundamentalną zmianę w postawie Stanów Zjednoczonych.
Naród irański jest narodem o wielkiej historii i kulturze, zawsze odgrywającym dużą rolę na świecie i mającym poważny wkład w cywilizację ludzkości. Stosowanie określeń typu „gruby kij i gruba marchewka”, które pasują raczej do zoo, uwłacza godności takiego wielkiego narodu. Irańczycy nigdy nie zaakceptują poniżenia i dlatego też nie wyrzekną się swych zasad i racji stanu, niezależnie od tego, jak gruby będzie ten kij i ta marchewka. Naród irański jest otwarty na wszelkie kontakty i rozmowy oparte na wzajemnym poszanowaniu, uznaniu legalnych praw i równości państw w świetle prawa międzynarodowego.