Utracona szansa Polski?

W stosunkach polsko-amerykańskich jedynym konkretem pozostaje kwestia tarczy antyrakietowej. Ale właśnie się rozmywa – pisze publicysta.

Publikacja: 11.03.2009 01:21

Utracona szansa Polski?

Foto: Fotorzepa, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Barack Obama zapowiada, że chce „zresetowania” stosunków z Rosją. Ofiarą tego „resetu” może paść tarcza antyrakietowa. Zaczynają się sprawdzać najgorsze prognozy dotyczące stosunku nowego prezydenta USA do Rosji i Europy Środkowej.

– Tarcza nie ma sensu. Iran nie zagraża Stanom Zjednoczonym i jeszcze długo nie zagrozi, a amerykańska instalacja w Polsce niepotrzebnie drażniłaby Rosję. My nie mielibyśmy z niej zresztą żadnej korzyści. Sceptycyzm wobec tego projektu, jaki coraz wyraźniej sygnalizuje administracja Baracka Obamy, nie jest żadną zdradą sojuszników, ale po prostu powrotem zdrowego rozsądku – takie opinie można usłyszeć ze strony sceptyków.

Pozornie jest w tych stwierdzeniach sporo racji. Iran prawdopodobnie faktycznie nie będzie jeszcze przez jakiś czas w stanie zagrozić Ameryce. Korea Północna ma ograniczone możliwości, a poza tym nowa amerykańska administracja chce z nią szukać porozumienia. Terroryści z al Kaidy zaś nie będą raczej wystrzeliwać w kierunku USA rakiet balistycznych.

[srodtytul]Handel wymienny[/srodtytul]

Z naszego punktu widzenia tarcza miała dwa istotne cele: po pierwsze miała służyć ścisłemu strategicznemu powiązaniu Stanów Zjednoczonych z Polską poprzez umieszczenie na naszym terytorium amerykańskiej instalacji i choćby niewielkiego kontyngentu sił USA, mających zająć się jej obsługą, po drugie miała pokazać Rosji, że w kwestii strategicznych decyzji, podejmowanych przez Polskę, nie ma żadnego prawa ani siły oddziaływania. Dziś oba te cele wydają się trudne do osiągnięcia.

Co wiemy o ostatnich działaniach Białego Domu? Barack Obama wystosował list do rosyjskiego prezydenta. Waszyngton twierdzi, że list nie zawierał żadnej oferty – pomoc w sprawie Iranu za rezygnację z tarczy lub umieszczenie jej elementów w Rosji – a jedynie rozważał warianty rozwoju sytuacji. Trzeba jednak być skrajnie naiwnym, aby sądzić, że nie oznacza to sondowania gotowości drugiej strony do ustępstw na zasadzie quid pro quo.

Innymi słowy – administracja Obamy poważnie rozważa przehandlowanie tarczy w zamian za przychylność Rosji w walce z problemami na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w kwestii Iranu. Oficjalnie prezydent Miedwiediew ofertę – której podobno nie było – odrzucił. Oficjalnie, bo nawet gdyby odpowiedź z Kremla była w końcu pozytywna, nie dowiemy się o tym. Nie będzie żadnego uroczyście podpisanego porozumienia. Żadna ze stron nie będzie chciała sprawiać wrażenia, że z czegoś się wycofuje, że działa pod presją albo handluje swoimi zobowiązaniami wobec sojuszników.

Jeżeli do układu dojdzie, będzie on utrzymywany w największej tajemnicy. Rosjanie swoją część porozumienia będą mogli realizować po cichu, bo przecież ewentualna pomoc w sprawie Iranu będzie udzielana na poziomie służb specjalnych czy zakulisowej dyplomacji. Amerykanie z kolei nie ogłoszą oficjalnie, że wycofują się z budowy tarczy w Polsce i Czechach. Będą po prostu mnożyć wątpliwości, odkładać sprawę. Mają do tego doskonały pretekst w postaci kryzysu, który wymusza oszczędności.

Obama ma także w ręku stary argument, działający na zasadzie paragrafu 22: tarcza może być zainstalowana, gdy będzie ukończona i w pełni sprawna. Problem w tym, że tego typu systemy nigdy nie są ani całkiem ukończone, ani nie ma pewności, iż są w 100 procentach sprawne.

[srodtytul]Niebezpieczny idealizm[/srodtytul]

Próba porozumienia się Ameryki z Rosją ponad naszymi głowami potwierdza najgorsze wątpliwości, jakie pojawiały się jeszcze przed wyborami w USA wobec Baracka Obamy. Nie bez przyczyny komentatorzy wskazywali na nikłe zainteresowanie faworyta wyścigu Europą, a w szczególności Europą Środkową, a także na jego mało stanowczą i mocno spóźnioną reakcję po rosyjskim ataku na Gruzję. Wiele wskazuje na to, że nasza część kontynentu jest dla nowego prezydenta jednym z najmniej istotnych elementów w światowej układance.

Analityk American Enterprise Institute Michael Rubin przestrzega, że kierując swoją ofertę do Rosjan, Obama nie wykazuje się realizmem, który zapowiadał, ale przeciwnie – niebezpiecznym idealizmem.

Faktycznie, arcynaiwnie brzmi stwierdzenie Obamy, że stosunki amerykańsko-

-rosyjskie wymagają „zresetowania”. Tak jakby nie było polityki nacisków wobec państw bałtyckich, szantażu energetycznego wobec Europy, zwłaszcza Ukrainy, jakby nie było napaści na Gruzję. Jeśli nowy prezydent USA naprawdę chce w stosunkach z Moskwą czegoś na kształt grubej kreski, to pozostaje nam mieć nadzieję, że jego prezydentura skończy się na jednej kadencji oraz że nie będzie uczył się prawdziwego realizmu naszym kosztem.

Rubin wskazuje, że dla Rosjan sam fakt przedstawienia takiej oferty może być dowodem, że stosowana przez nich agresywna polityka zawłaszczania dawnej strefy wpływów działa. Dlaczego by nie mieli jej kontynuować?

[srodtytul]Co na to Sikorski[/srodtytul]

Tym bardziej więc trudno pozbyć się niepokoju, obserwując, w jaki sposób na sytuację wokół tarczy reaguje polska dyplomacja. Radosław Sikorski niejednokrotnie podkreślał, również przed swoją ostatnią wizytą w USA, że o tarczę walczyć specjalnie nie zamierzamy. To stwierdzenie niebywałe, bo – znów przekładając z dyplomatycznego na nasze – oznacza mniej więcej: „Kompletnie nam na tym nie zależy, nawet się ucieszymy, jeśli dacie sobie spokój”.

Gdyby minister Sikorski konsekwentnie realizował polską politykę w sprawie tarczy, powinniśmy usłyszeć od niego np.: „Jesteśmy przekonani, że nasi amerykańscy sojusznicy spełnią swoje zobowiązania”. Czemu zatem Sikorski daje do zrozumienia, że Polska bez trudu zrezygnuje z tarczy? Trudno znaleźć proste wyjaśnienie. Być może minister w gruncie rzeczy uważa tarczę za zły pomysł i korzysta z okazji, aby pozbyć się problemu. Oznaczałoby to, że rację miała opozycja, twierdząc jeszcze latem ubiegłego roku, iż Sikorskiemu i Tuskowi brak woli, żeby sprawę doprowadzić do końca.

Nie można też zapominać, że Radosław Sikorski walczy o stanowisko sekretarza generalnego NATO. Z tego punktu widzenia największym problemem jest dla niego obecnie przylepiana mu – raczej niezasłużenie – łatka rusofoba. Wysyłając sygnały, że Polska nie będzie drążyć w Waszyngtonie w sprawie tarczy, zyskuje podwójnie. Po pierwsze – bo nie będzie stawiał administracji Obamy w kłopotliwej sytuacji, jako niewywiązującej się ze swoich zobowiązań. Po drugie – pokazuje, że jest gotów bez trudu odpuścić sprawę dla Rosji bardzo drażliwą.

Dodatkowym wątkiem jest kwestia rakiet Patriot, których rozmieszczenie w Polsce zapowiadała deklaracja w sprawie współpracy strategicznej między Polską a USA, podpisana razem z umową o budowie tarczy. Nikt na dobrą sprawę nie wie, jak rozwija się ten wątek. Według nieoficjalnych informacji Waszyngton zaczął stawiać poważne żądania finansowe, co jest poniekąd zrozumiałe, skoro budowa tarczy staje się nieaktualna. Patrioty miały u nas stacjonować na zasadzie pakietu z instalacją antyrakietową. Skoro ten ostatni element znika, Waszyngton zaczyna rozmieszczenie rakiet na zasadach niemal czysto komercyjnych.

[srodtytul]Można się bać[/srodtytul]

Nieszczęście polega na tym, że – jak wskazywał wiele razy amerykanista prof. Zbigniew Lewicki – Polska nie ma żadnego pomysłu na stosunki polsko-amerykańskie. Jedynym w nich konkretem pozostaje kwestia tarczy antyrakietowej, a ten konkret właśnie się rozmywa. Jak będą wyglądać wzajemne relacje bez niego, pokazuje zestaw dyplomatycznych frazesów, jakimi uraczyła nas sekretarz stanu Hillary Clinton podczas wizyty Radosława Sikorskiego w Waszyngtonie.

„Polska jest bardzo ważnym sojusznikiem, szanujemy, doceniamy, rozumiemy, pamiętamy” – tego typu zdania są w dyplomacji odpowiednikiem stwierdzenia „lubię cię, ale idź już, bo mam coś ważnego do zrobienia”. Dość żałosne wrażenie sprawiała też próba uspokojenia nas i Czechów, jaką podjął prezydent Obama, zapytany przez dziennikarzy o swój list do Miedwiediewa.

Im bardziej amerykański prezydent zapewnia, że „USA w pełni wspierają bezpieczeństwo Polski, Czech i innych członków NATO”, zarazem stwierdzając, że „ma dobre relacje” z rosyjskimi przywódcami, a stosunki USA i Rosji powinny być oparte na wzajemnym szacunku i wspólnocie niektórych interesów – tym bardziej mamy powody do obaw. W języku dyplomacji znaczenie ma rozłożenie akcentów, nawet jeżeli lider posługuje się pozornie czczymi frazesami.

Wygląda na to, że wyślizguje nam się z rąk być może jedyna na dziesięciolecia okazja, żeby w znaczący sposób polepszyć strategiczną sytuację Polski. Na dodatek dzieje się to w czasie globalnie coraz bardziej niespokojnym, przy coraz bardziej asertywnej postawie Rosji. W tym wszystkim najbardziej zadziwia bierność polskiej dyplomacji.

[i]Autor jest publicystą dziennika „Fakt”[/i]

Barack Obama zapowiada, że chce „zresetowania” stosunków z Rosją. Ofiarą tego „resetu” może paść tarcza antyrakietowa. Zaczynają się sprawdzać najgorsze prognozy dotyczące stosunku nowego prezydenta USA do Rosji i Europy Środkowej.

– Tarcza nie ma sensu. Iran nie zagraża Stanom Zjednoczonym i jeszcze długo nie zagrozi, a amerykańska instalacja w Polsce niepotrzebnie drażniłaby Rosję. My nie mielibyśmy z niej zresztą żadnej korzyści. Sceptycyzm wobec tego projektu, jaki coraz wyraźniej sygnalizuje administracja Baracka Obamy, nie jest żadną zdradą sojuszników, ale po prostu powrotem zdrowego rozsądku – takie opinie można usłyszeć ze strony sceptyków.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę