W zamian za wysokie honoraria radio nie zajmowało się logistyką (hotele, jedzenie, transport) – to wszystko było kosztem uzyskania przychodów, za to płacił reporter.
Tak to funkcjonowało. Reporterzy zbierali (tam gdzie to możliwe) rachunki. Rachunki były potrzebne, bym miał pojęcie o kosztach własnych reporterów.
Akcja nie tylko sama się finansowała, lecz także przyniosła radiu prestiż, a prestiż wymierne dodatkowe dochody z reklamy. I właśnie akcją „Trójka przekracza granice” podobno zajmie się prokurator (o tym, że sprawa znajdzie finał u prokuratora, dowiedziałem się z „Gazety Wyborczej”).
Po moim dyscyplinarnym zwolnieniu również ukazał się tekst na portalu „Gazety Wyborczej”. Na jego przykładzie pokażę charakterystyczne sposoby manipulowania faktami i przemilczeniami. W artykule podpisanym Knysz czytamy: „Skowroński fotel szefa Trójki stracił w lutym. Stało się to po zakończeniu audytu przeprowadzonego na zlecenie ministra skarbu” – jest tu sugestia związku przyczynowo-skutkowego, którego nie było.
W innym miejscu: „zatwierdzał honoraria, potwierdzając tym samym pracę, której nie było” – w rzeczywistości praca była, a zarzut dotyczy biurokratycznych formalności. I na zakończenie tej małej analizy zdanie: „doradca ds. marketingu zarobił za trzy miesiące 33 tysiące złotych. Sekretarka szefa Trójki 27 tysięcy”. Manipulacja polega na niedodaniu, że za dziewięć miesięcy pracy. Faktami można manipulować.
[srodtytul]W trybie nadzwyczajnym[/srodtytul]
Mój prawdziwy bilans po ponad dwóch i pół roku rządzenia w Trójce to: wzrost słuchalności, trzy miliony złotych zysku w roku 2008, wzrost sprzedaży reklam o 30 proc. Trójka stała się słuchanym i dochodowym radiem. W 2008 roku pierwszy raz w swej historii nie musiałaby brać pieniędzy z abonamentu, z własnych dochodów mogłaby pokryć wszystkie koszty i trzy miliony oddać do kasy radia.
Przez te ponad dwa lata z zespołem Trójki wykonaliśmy wspaniałą pracę, która została doceniona nie tylko przez słuchaczy, ale i przez zarząd Polskiego Radia. Uznał on, że takie wyniki nie nadają się do odwołania dyrektora Programu Trzeciego w trybie zwykłym, ale że trzeba trybu nadzwyczajnego. Dokument temu towarzyszący świadczy o tym, jak dużo złej woli i wysiłku trzeba było włożyć, by tego dokonać. Jak ta historia się skończy – nie wiem, ale mam świadomość, że radia, którego motorem była radość tworzenia, już nie ma.
To nie oznacza końca Trójki. Tam nadal jest zespół, który przechował tradycje autorskiego radia nawet w najtrudniejszych dla Polski chwilach, choć, słuchając parlamentarnej debaty nad ustawą medialną, nabrałem podejrzeń, że tej rewolucji Trójka nie przetrwa.
[i]Autor od 8 lipca 2006 do 25 lutego 2009 r. był dyrektorem programowym Programu III Polskiego Radia. Jest absolwentem filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Jako dziennikarz pracował dla Radia Zet, radiowej Trójki, TVP, TV Puls, Polsatu. W roku 2007 został laureatem przyznawanej przez „Rzeczpospolitą” Nagrody im. Dariusza Fikusa w kategorii wydawców i redaktorów naczelnych. Wraz z Tomaszem Lisem i Mariuszem Ziomeckim napisał książkę „ABC dziennikarstwa”[/i]