Krzemiński: Radio Maryja na moralnych manowcach

Stworzony przez ojca Rydzyka koncern medialny wciąż stanowi duchową, ideową i polityczną bazę poglądów nazwanych przez Jana Pawła II po prostu grzesznymi – ostrzega socjolog

Publikacja: 15.02.2011 18:57

Ireneusz Krzemiński

Ireneusz Krzemiński

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Przed laty właśnie na łamach "Rzeczpospolitej" po raz pierwszy zamieściłem omówienie badań nad postawami antysemickimi w Polsce. Potem, gdy badanie powtórzyliśmy na progu XXI wieku, znów pisałem o tym na łamach dziennika, wskazując na związki, jakie zaszły między umocnienieniem się postaw antysemickich a działalnością katolickiego Radia Maryja. Muszę wrócić do tego zagadnienia: na różne moje badania i analizy, także bezpośrednio odnoszące się do audycji Radia Maryja, powołują się różni komentatorzy, przypisując mi wnioski i intencje niewiele mające wspólnego z tym, co naprawdę zawierają różne moje prace.

[srodtytul]Czego uczy Radio Maryja [/srodtytul]

Niedawno pan Tomasz Terlikowski w dość popularnej telewizyjnej audycji Tomasza Lisa powołał się na moje badanie programów Radia Maryja. Stwierdził, iż analizy przedstawione w książce "Czego nas uczy Radio Maryja?" wykazały, że niesłusznie się oskarża radio o. Rydzyka o szerzenie antysemityzmu. Nie mogę się zgodzić z takimi interpretacjami wniosków, które zawarłem w cytowanej książeczce.

Badania tam przedstawione dotyczyły małego fragmentu działalności Radia Maryja, bo tylko jednego miesiąca. Co prawda był to miesiąc szczególnie ważny z punktu widzenia socjologicznej analizy, bo sierpień, a więc miesiąc, w którym trudno nie poruszyć najważniejszych zagadnień narodowych i katolickich. Analiza treści nadawanych w audycjach w sierpniu 2007 ro

ku

ukazała, że w tych, które uwzględniłem, istotnie prowadzący je redaktorzy nie wypowiadali bezpośrednio antysemickich treści. Ale co innego dzwoniący do radia słuchacze: często i jednoznacznie wyrażali oni przekonania antysemickie.

$>

W przywołanej książce wyraziłem to następująco: "Chociaż więc na pewno nie znalazłem przykładów promowania postaw antysemickich przez autorów audycji i zaproszonych gości, to pewne ukryte treści (nazwałem to "mową aluzyjną") sprzyjają zachowaniu stereotypowych poglądów. Dla porządku powtórzę jeszcze jeden wniosek (…): o ile autorom wysłuchanych audycji trudno przypisać promowanie antysemityzmu, o tyle zarazem niewiele było wypowiedzi stanowczo i otwarcie przeciwstawiających się stereotypowym oskarżeniom czy krytykujących radiosłuchaczy, używających wrogich, antysemickich określeń". W żaden sposób nie można tego zinterpretować tak, jak zrobił to w czasie wspomnianego programu telewizyjnego Tomasz Terlikowski.

Jednak wnioski, jakie zawierała naukowa analiza audycji, były sformułowane w powściągliwy sposób. Wiele osób zwracało uwagę, że odbiegało to od poprzednich moich analiz znaczenia Radia Maryja dla utrwalania postaw antysemickich. Sprawa wymaga więc jasnego wyrażenia.

[srodtytul]Wrogie obozy [/srodtytul]

W przywołanej książeczce "Czego nas uczy Radio Maryja?" starałem się bardzo wyraźnie oddzielić wyniki naukowej analizy, oparte bezpośrednio na zebranych empirycznych danych, od bardziej ogólnych interpretacji. Przyznam szczerze: zależało mi na tym, aby uniknąć ostrego, wyłącznie potępiającego języka, jakim opisuje się Radio Maryja w polskich mediach.

Uzasadnieniem były wyniki samej analizy: bardzo często zasadnicze potępienie radia wpływało na utwierdzanie się słuchaczy we wrogich postawach. Oczywiście nie należy zapominać, że radio, i osobiście o. Rydzyk, używa bardzo ostrego języka, piętnującego wrogów, a zwłaszcza "głównego wroga", czyli "Gazetę Wyborczą", i wszelkich "liberałów", w tym także kościelnych, z biskupami włącznie.

W tej sytuacji wydało mi się ważną sprawą w demokratycznej Polsce zaproponować taką debatę narodowo-obywatelską, w której nikt nie byłby z góry wykluczony. Zakładałem, że warto podjąć próby przebicia się przynajmniej do części zwolenników o. Rydzyka po to, aby móc zmienić ich często absurdalne we współczesnym świecie opinie i pełne wrogości, moralnie złe postawy. A także zmusić przedstawicieli radia do podjęcia rzeczowej rozmowy. Zakładałem, że można poddać krytykowane poglądy merytorycznej dyskusji, tym bardziej że na ogół były one częścią światopoglądu opartego na polskiej, narodowo-katolickiej tradycji politycznej. Tradycji będącej spuścizną Narodowej Demokracji.

Chodziło mi o podjęcie poważnej debaty, wykazującej błędy i negatywne konsekwencje zakładanych przez tę tradycję rozwiązań, a także jej moralną wymowę, nie do przyjęcia w rzeczywistości po II wojnie światowej. Tym bardziej zaś na początku XXI wieku. Dlatego też w końcowych wnioskach z analizy audycji Radia Maryja znalazło się zdanie następujące: "Otwiera to (…) raczej w Polsce niedyskutowane zagadnienie: jak walczyć skutecznie z tym, co w (…) świadomości i pamięci zbiorowej wydaje się być nieprawdziwe w świetle złożonego obrazu historii i co wydaje się, co więcej, również szkodliwe z ważnych społecznie punktów widzenia? Warto to zagadnienie poddać prawdziwej i wnikliwej dyskusji, być może także z udziałem tych, którzy dumnie noszą tożsamość "słuchaczy Radia Maryja"". A więc chodziło o wyjście z sytuacji, która radykalnie dzieli obywateli, a wzajemnie piętnujące się strony zamieniają się we wrogie obozy. Tym bardziej że konflikt ten ma wymiar polityczny. Nie tylko aktualna sytuacja to powoduje, ale i fakt, że zespół przekonań, o które chodzi, płynie z tradycji. A tej przecież nie da się zlikwidować. Natomiast warto ją przepracować.

[srodtytul]Cierpienia narodu [/srodtytul]

To wezwanie okazało się kompletną utopią: ani ci, którym obca i – co tu dużo mówić – wstrętna jest ideologia wyrażana w radiomaryjnych audycjach, ani tym bardziej przedstawiciele narodowo-katolickiego światopoglądu nawet przez chwilę nie mieli zamiaru zacząć ze sobą rozmawiać inaczej niż w formie wzajemnego potępiania. Istotnie, samo otwarcie takiej rozmowy jest piekielnie trudne: w żaden sposób nie można wszak zrezygnować z negatywnego moralnego osądu takich postaw jak antysemityzm, tak swobodnie wyrażany na falach Radia Maryja, jak więc zarazem podjąć dyskusję? Zwłaszcza gdy druga strona nie ma ku temu żadnej chęci, a dynamika dyskursu, jaki się rozwinął w minionym roku za sprawą katastrofy smoleńskiej, tylko konflikt i przepaść między obywatelami wzmocniła.

Jako autor opracowania naraziłem się na zarzuty, że oto popieram światopogląd Radia Maryja, oraz na dowolne interpretacje, takie jak pana Terlikowskiego. Mam więc potrzebę jasnego sformułowania – i to na bazie socjologicznej analizy – poglądu na temat problemu, jakim jest Radio Maryja. Dla mnie jako badacza nie ulega wątpliwości, że rozgłośnia ta odegrała i odgrywa znacznie większą rolę w życiu społecznym Polaków, niżby to wynikało z nie tak dużej słuchalności, mierzonej w systematyczny sposób.

Jestem przekonany, że rozgłośnia o. Rydzyka stara się odbudować szczególny typ przekonań społeczno-religijnych, które mają bardzo jednoznaczne wymiary narodowe i polityczne. Przekonania te, w najwyższym stopniu antyliberalne, odwołują się do kategorii narodu katolickiego, który cierpiał w historii dla chrześcijańskich wartości i musi ich bronić dziś tak jak poprzednio. Przeciwstawia się ten światopogląd polityce pragmatycznego współdziałania z innymi, a interes polityczny traktuje jako egoistyczne, bezwzględne dążenie do realizacji "interesu narodowego": musimy walczyć o "swoje" przeciwko innym. Ale – paradoksalnie – interes ten ma zawierać postulaty moralne i także kościelne, bo przecież Polak nie jest jak Żyd i Niemiec, którzy zawsze kierują się aktualnym interesem. Narodowy interes Polaków to powołanie, by wskazywać innym właściwy kierunek moralny.

Cierpienie narodu – skontrastowane w tradycyjnych stereotypach z obrazem symbolicznego Żyda i Niemca zawsze kierujących się praktycznym interesem – to bardzo ważna treść narodowo-katolickiej tradycji. Ten element stanowi głęboki korzeń przekonań antysemickich. W dodatku dzieje Polski, jak dowodzą audycje Radia Maryja, splecione są nierozerwalnie z dziejami religii i Kościoła katolickiego: ludzie Kościoła cierpią wraz ze zwykłymi obywatelami, a także zagrzewają ich do boju i wspomagają polskie walki o wolność, jak to miało miejsce czy to w czasie wojny i okupacji, czy też w latach komunizmu. Tak samo interpretuje się ruch "Solidarności". Nie ulega wątpliwości, że tradycja Narodowej Demokracji i światopogląd stworzony przez Romana Dmowskiego i jego wspólników jest bazą tego radiomaryjnego światopoglądu.

[srodtytul]Grzech Kościoła [/srodtytul]

Antysemityzm radiomaryjny jest wynikiem i wyrazem światopoglądu narodowo-katolickiego. Ale nie jest to proste powtórzenie idei Dmowskiego i innych ideologów. Sprawa jest o tyle poważniejsza, że ideologiczne przekonania z przeszłości w działaniu Radia Maryja są aktualizowane i dostosowywane do współczesności, do warunków naszego obecnego życia. Przez to światopogląd polityczny przedstawiany i afirmowany w tym radiu nie jest tylko lekcją historii, a przez to staje się sprawą doniosłą, także politycznie.

Polityka nigdy nie może poprzestać na czysto pragmatycznym rozwiązywaniu bieżących dylematów. Polityczne decyzje muszą wybiegać w przyszłość, brać pod uwagę różne możliwości i przy tym wyrażać wartości i dążenia narodowe. Rzecz jasna jest o wiele lepiej, gdy światopoglądowe spory i określanie nawet politycznych wartości nie odbywają się w formie bezpośrednio politycznego starcia partyjnego. Konieczna jest debata, z której może korzystać polityczne działanie. W tym więc sensie politycznym także zadaniem jest debata nad polską tradycją, również nad tradycją narodowo--katolicką, nad tradycją endecji.

Debata, która mogłaby pokazać czarne strony tej tradycji, jej niebezpieczeństwa i skutki jej wyznawania, także te, które okazały się w latach okupacji i bezpośrednio po wojnie. Ważne jest ukazanie – najogólniej mówiąc – na jakie moralne i polityczne manowce prowadzi ta ideologiczna spuścizna. Tym bardziej że dotyczy ona także Kościoła katolickiego. I na dłuższą metę nie można będzie uniknąć odpowiedzialności za brak moralnego i politycznego rozliczenia się z tą tradycją i jej złym siewem w umysłach i w sercach ludzi. Ale dla jej zwolenników konieczna jest ocena także tego, co być może było jej pozytywną stroną.

Kościół katolicki ma tu także bardzo dużo do zrobienia i do nadrobienia. Choćby tylko jedna sprawa – antysemityzmu zrośniętego z tym narodowo-katolickim światopoglądem – stanowi bardzo ważne wyzwanie dla polskiego Kościoła. Wszak to Jan Paweł II, nasz wielki przewodnik duchowy, uznany świeżo za błogosławionego, w czasie zwołanych przez siebie obchodów Jubileuszu Roku 2000 uznał antysemityzm za grzech Kościoła. To niezwykle dramatyczne i mocne oświadczenie i gest polskiego papieża. Jeden z tych kilku gestów, które wpisały jego pontyfikat w historię i Kościoła, i Europy. Mimo to pozostał on bez właściwego echa. Z całą bowiem pewnością Radio Maryja i cały stworzony przez ojca Rydzyka koncern medialny wciąż swobodnie stanowią duchową, ideową i polityczną bazę poglądów nazwanych przez Jana Pawła II po prostu grzesznymi.

[srodtytul]Potrzeba debaty [/srodtytul]

Równie źle wygląda sprawa w debacie politycznej. Gdy do władzy doszedł Jarosław Kaczyński, miałem przez chwilę nadzieję, że będzie on w stanie podjąć trud dyskusji o tradycji, której ideowi spadkobiercy stanowili jego polityczne zaplecze. Nic podobnego się nie stało i dlatego nie mogę zrozumieć wielu jawnych i ukrytych zwolenników PiS. Zdają się oni zapominać, że PiS odniosło swój sukces i dalej odwołuje się do światopoglądu, który konserwuje poglądy i postawy, dla jakich trudno znaleźć moralne uzasadnienie.

Z całą pewnością historyczne, polityczne i narodowe rozliczenie się z ciemną tradycją ideologiczną jest w tej chwili dla Polski i Polaków sprawą ważną. Wszak dawne przekonania oraz struktury myślowe ważą wciąż na sposobie rozumienia naszego współczesnego świata. To one sprzyjają z góry wrogim nastawieniom wobec innych, to one konserwują wzorce spiskowego ujmowania dziejów i zdarzeń społeczno-politycznych, to one utrudniają szerokie ludzkie współdziałanie. One też współwyznaczają naszą przyszłość. Muszę więc powtórzyć to, co było przesłaniem książeczki "Czego nas uczy Radio Maryja?": podjęcie wyczerpującej debaty nad polską narodowo-katolicką tradycją ideologiczną jest sprawą ważną i pilną dla nas wszystkich. I na pewno wyzwaniem dla polskiej polityki i polskiego Kościoła.

[i]Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, kierownikiem Pracowni Teorii Zmiany Społecznej UW[/i]

Przed laty właśnie na łamach "Rzeczpospolitej" po raz pierwszy zamieściłem omówienie badań nad postawami antysemickimi w Polsce. Potem, gdy badanie powtórzyliśmy na progu XXI wieku, znów pisałem o tym na łamach dziennika, wskazując na związki, jakie zaszły między umocnienieniem się postaw antysemickich a działalnością katolickiego Radia Maryja. Muszę wrócić do tego zagadnienia: na różne moje badania i analizy, także bezpośrednio odnoszące się do audycji Radia Maryja, powołują się różni komentatorzy, przypisując mi wnioski i intencje niewiele mające wspólnego z tym, co naprawdę zawierają różne moje prace.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – panom już dziękujemy
Opinie polityczno - społeczne
Adam Lipowski: NATO wspiera Ukrainę na tyle, by nie przegrała wojny, ale i nie wygrała z Rosją
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Polska nie powinna delegować swej obrony do mało wiarygodnego partnera – Niemiec
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Koszmar Ameryki, czyli Putin staje się lennikiem Chin
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Czy Rafał Trzaskowski walczy z krzyżem?