Tusk zdradził idee liberalizmu – takie zdanie, kalka czy też sztampa, krąży od pewnego czasu. Na początku odnosiło się bardziej do zaniechań rządu Donalda Tuska niż do konkretnych działań. Łatwo było je więc sprowadzać do kategorii niekonkretnego epitetu.
Gdy jednak szef rządu wziął się do drugiego filaru OFE i popadł w ostry konflikt z Leszkiem Balcerowiczem, z całą ostrością stanęło pytanie o liberalną tożsamość Platformy. Problem jednak nie dotyczy tylko ideowych rozterek działaczy jednej partii. Sprawa jest poważniejsza – wśród polskich elit trwa antyliberalna rekonkwista.
Polacy wolą naprawiać publiczne instytucje, niż je prywatyzować. Zobaczyli, że prywatne nie zawsze jest lepsze
Zdrada ideałów
Kilka tekstów w ostatnich dniach dotknęło tej kwestii. W „Rz" (z 30 marca) Robert Krasowski pisze, że Tusk wyrzucił dawne poglądy na śmietnik: „Jak wiadomo, Tusk był kiedyś głęboko ideowym liberałem. Ale po serii porażek w latach 90. zwątpił i w liberalizm, i w społeczeństwo, które wszystkich reformatorów wysyłało na zieloną trawkę". Ten oportunizm i niechęć do podejmowania decyzji – zdaniem Krasowskiego – redukuje obecnego premiera do symbolu „słabości i strachu".
O oportunizmie, lecz innego rodzaju, pisze też Witold Gadomski w „Gazecie Wyborczej" (z 28 marca). Dużo mówi tytuł jego tekstu