Tusk z plakatu

Nic tak ludzkości, a zwłaszcza jej męskiej części, nie rozwija, jak seks i wojna. Gdyby nie te żywioły, pewnie bylibyśmy wciąż na etapie odkrywania koła

Aktualizacja: 15.07.2011 22:00 Publikacja: 15.07.2011 19:46

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Ponieważ jednak pierwszy z nich znam tylko ze słyszenia, a przed drugim Pan Bóg szczęśliwie nas uchował, to z pewną radością konstatuję, że dziś rolę wojny pełnią kampanie wyborcze. To dzięki nim możemy się przekonać, że nie tylko wazeliniarstwo, ale i pomysłowość ludzka nie znają granic.

Nie wiem, co postanowi Trybunał Konstytucyjny w sprawie zakazu billboardów i reklam telewizyjnych w kampanii, ale i tak nie ma to żadnego znaczenia. Tak samo jak obowiązujące już ograniczenia, kiedy owa kampania zacząć się może. Bo nie wiem, czy państwo wiedzą, że teraz żadnej kampanii nie ma.

Że ktoś widział plakat SLD? A to reklama jakaś? Przecież po czymś takim nikt na nich nie zagłosuje, spokojnie, nie ma o czym mówić. A billboard  "premier Kaczyński"? No był premierem, a teraz po prostu zaprasza na spotkania wspominkowe ze sobą.  A jak już jakiś natręt spyta o bieżącą politykę, to lider PiS grzecznie  odpowie, w końcu to kulturalny człowiek, ale o żadnej kampanii mowy być nie może.

Pamiętacie państwo, jak sześć lat temu każdy billboard ozdabiała uśmiechnięta twarz Donalda Tuska? To też kampania nie była, tylko reklama książki, której skądinąd w żadnej księgarni nie było, ale nie o to szło. Dość, że pewien szanowany i lubiany socjolog (przez warszawkę uznawany za autora) i człowiek, którego nazwisko nigdy w tym miejscu nie padnie (wydawca) znaleźli się na listach PO. Na spoty reklamowe też znajdzie się sposób. Ma Platforma swoją gazetę wyborczą (mowa oczywiście o "PO-głosie", nie wiem, skąd inne skojarzenia), to PiS założy swoją i dalejże ją reklamować w telewizorze gdzie się da.

Można oczywiście zakazy mnożyć, można przepisy precyzować, zapisać można wszystko. Można też zastanowić się, jakim cudem wielki billboard (zdejmowany zazwyczaj tuż po wyborach, by ustąpić miejsca proszkom do prania) psuje jakość i merytoryczność kampanii, a tysiąc plakatów 2 na 2 metry tej jakości nie psuje, ale ja nie o tym.

Ja mam tylko prośbę: jak zimą jakiś polityk hipokryta będzie marudził, że wszędzie straszą obdarte plakaty, to spytajcie go, jak głosował.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem