Parytety są przykładem inżynierii społecznej, wyrastającej z tego samego sposobu myślenia, z którego czerpał tzw. światopogląd naukowy marksizm-leninizm, komunizm i którym posługiwano się w PRL. To kolejny przykład odgórnego, despotycznego ingerowania w statystyczny wizerunek społeczeństwa, bez próby jego zrozumienia, bez szacunku dla ludzkich postaw, wyborów i systemów wartości. Zamiast wprowadzać parytety, twórzmy reguły gry, które będą chronić prawa człowieka, wolność jednostki, a także likwidować wszystkie przejawy dyskryminacji.
Inżynieria społeczna
W PRL na problemy społeczne reagowano w swoisty sposób. Myślano schematami: biednych jest wielokrotnie więcej niż bogatych, więc zamknijmy prywatne firmy i podzielmy duże majątki, to się wyrówna. Mamy problem z konfliktami i wojnami religijnymi? Rozwiążmy go, wprowadzając powszechny ateizm. Dziś niektóre środowiska reagują podobnie. Statystyki mówią, że kobiety są obecne w zarządach spółek rzadziej niż mężczyźni? Wiec wprowadźmy je tam stosownym dekretem parytetowym.
Jeśli obyczaje, społeczna presja i mechanizmy rynkowe będą kształtować merytoryczne i wolne od nepotyzmu, korupcji i kolesiostwa kryteria polityki kadrowej i awansowania, to wszyscy zdolni ludzie – kobiety i mężczyźni – odnajdą swoje miejsce w elitach polityki, nauki czy biznesu. Jeśli polityka państwa rozwiąże problemy dobrej, przyjaznej opieki nad dziećmi, to godzenie macierzyństwa (czy też rodzicielstwa) z zawodowymi rolami będzie łatwiejsze, a decyzje kobiet mniej uwarunkowane dyspozycyjnością wobec domu, a nie wobec pracy zawodowej.
Procesy społeczne będą się toczyć wolniej, ale naturalnie, zgodnie z ludzkimi wyborami, a nie wedle dyrektyw inżynierii społecznej. Wtedy poprawimy nie tylko statystyczny obraz rzeczywistości, lecz rzeczywiste warunki, w których role rodzicielskie i zawodowe się ze sobą kłócą. A tak jest, gdy pracownik podejmuje się pełnić ważne funkcje kierownicze.
Stronniczy dobór wskaźników
Ekspert ONZ Ewa Rumińska-Zimny w wywiadzie pt. "Kobieta w zarządzie to nie ozdoba", ("Rzeczpospolita" 19 sierpnia 2011 r.) tezę o tym, że obecność kobiet w zarządzie firm jest "opłacalna", podpiera wynikami badań firmy McKinsey. "Badania potwierdziły pozytywny efekt tworzenia mieszanych władz" – mówi. To typowy błąd w interpretacji wynikający ze stronniczego doboru wskaźników. Jeśli "tworzenie mieszanych władz" miało charakter merytoryczny, to nic dziwnego, że wyniki ekonomiczne działalności firmy były lepsze. Niejako przy okazji uległy też zmianie proporcje kobiet do mężczyzn w tak tworzonych zarządach.