W liście pasterskim na Wielki Post arcybiskup Józef Michalik postarał się o takie zdania, które zapewnią mu rozgłos. Jeśli ktoś myśli, że Kościół jest oblężoną twierdzą i ze swoim przekazem nie ma szans na wyjście poza katolickie media, to jest w błędzie. Są bowiem dwie uniwersalne strategie na zyskanie sławy przez ludzi Kościoła. Jedną jest akces do tak zwanego Kościoła otwartego, w którym – jak w otwartym małżeństwie – można być trochę w środku, a trochę na zewnątrz. Najważniejszy w tej strategii jest wyraz boleści, bo właśnie z tą boleścią i niewątpliwą troską o przyszłość chrześcijaństwa można się przebić do wielkich mediów.
Druga strategia jest nieco prostsza. Polega ona na napisaniu czegokolwiek o masonach. Sława murowana. Niby masoni nie rządzą światem, a przynajmniej już nie rządzą, choć robili to wcześniej, bo jak zapewniają nas sami wolnomularze, to oni napisali konstytucje amerykańską, polską i francuską. Dziś masoni już takich rzeczy nie robią, o czym możemy się przekonać choćby na wystawie Mr. Democracy w Liverpool. Jej autor, młody Anglik, udokumentował własną prowokację artystyczną, która polegała na zamówieniu w Chinach konstytucji dla Wielkiej Brytanii, podobnie jak zamawia się tam koszulki, szorty i zabawkowe kolejki. Dzięki temu wiemy, że w naszych czasach to Chińczycy piszą konstytucje. I może coś w tym jest, bo jeśli masonerię uznać za esencję nowożytnej europejskości (o takie określenie masoni się chyba nie obrażą, prawda?), to trudno nie zauważyć, że ta formacja kulturowa odchodzi w przeszłość wraz z europejską dominacją w świecie.
Zwyczajni ludzie w zwyczajnych fartuszkach
Niedawna wizyta Angeli Merkel w Chinach pokazała, jak bardzo odwracają się te role. I nawet jeśli Europa coś znaczy dla Chin, to już jako rynek zbytu i – jak to się mówi – trampolina do własnej potęgi. Gdyby zatem mówić o masonach jako o władcach Europy, a władza nad Europą była niegdyś władzą nad światem, to dziś te rządy musiałyby być już tylko iluzoryczne. Jeśli tak, to dlaczego aż taką histerię wywołały słowa arcybiskupa Michalika? Co osobom spoza Kościoła lub z jego obrzeży przeszkadza w tej – ich zdaniem – błędnej diagnozie? Negatywne reakcje na list arcybiskupa można podzielić na kilka kategorii.
Po pierwsze, zareagowali sami masoni, a raczej niektóre media poprosiły ich o głos. Mogliśmy więc poczytać sobie rozmowy z masonami, którzy powiedzieli, że czasy dawnej świetności mają już za sobą, że są zwyczajnymi ludźmi w zwyczajnych fartuszkach, że spotykają się na swoich obrzędach, ale konstytucji już nie piszą.
Trwają jednak przy swoich niezwykle humanistycznych poglądach. Z kolei ludzie Kościoła zapewniali, że masoni trwający w humanistycznych poglądach przestali już tępić katolików i pozostają z nimi w dialogu, zwłaszcza po Soborze Watykańskim II.