Podwyższenie wieku emerytalnego według PSL - Kłopotek

Spróbujmy się zmierzyć naraz ze wszystkimi problemami, a nie tylko wprowadzajmy jedną kontrowersyjną zmianę – apeluje poseł PSL

Publikacja: 08.03.2012 19:43

Eugeniusz Kłopotek

Eugeniusz Kłopotek

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Reforma emerytalna przedstawiona w exposé przez premiera Tuska nie proponuje niczego poza podniesieniem wieku emerytalnego o dwa lata dla mężczyzn i o siedem lat dla kobiet. Szczególne niezadowolenie budzi przymuszanie kobiet do dłuższej pracy, i to aż o siedem lat. Już bezpośrednio po exposé zapowiedziałem, że na pewno nie podniosę za tym ręki w głosowaniu. Kobieta musi mieć prawo wyboru.

Premier twierdzi, że problem związany z niską dzietnością trzeba rozwiązać, ułatwiając dostęp do żłobka, do przedszkola i poprzez dodatkowe wsparcie rodzin wielodzietnych. Tylko że na razie chce przeprowadzić reformę wieku emerytalnego, a resztę wyłącznie obiecuje. Za długo działam w polityce, by wierzyć w tego typu zapewnienia. Dlaczego nie zrobić inaczej? Niech rząd wyłoży kawę na ławę: cały pakiet na stół, i wtedy dopiero dyskutujmy.

Matka pracuje na dwóch etatach

Ze strony PSL padły trzy propozycje. Po pierwsze, możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę dla kobiet, które wychowały dzieci (trzy lata wcześniej za każde dziecko, ale w sumie nie więcej niż dziewięć lat). Po drugie, chcemy całą tę reformę podzielić na etapy. I tak pierwszy etap trwałby do 2020 r., gdy wiek emerytalny dla mężczyzn wyniósłby 67 lat, a dla kobiet 62 lata. Dopiero wtedy my, bądź nasi następcy, będziemy mogli podjąć decyzję, co dalej. Wówczas będziemy mieć lepsze rozeznanie, co się dzieje w kraju, co w Unii Europejskiej i co w strefie euro. A trzecia nasza propozycja mówiła o tym, by kobieta, która wychowała dzieci, miała dołożone za każde dziecko 10 proc. do kapitału, z którego wylicza się wysokość emerytury.

Ciężko dyskutować z tymi, którzy wysuwają zarzuty, że nasze propozycje dyskryminują kobiety nieposiadające dzieci. Ci ludzie są głusi na jakiekolwiek nasze argumenty. Niech na to spojrzą inaczej: matka pracuje jakby na dwóch etatach, na jednym poza domem i na drugim w domu. Platforma Obywatelska mówi, że PSL chce kobiety wpuścić w biedę, bo im krótszy staż pracy, tym niższa emerytura. Ale my tylko chcemy kobietom dać swobodę wyboru. Niech one same zdecydują, czy chcą mieć trochę niższe świadczenia, ale przejść na emeryturę wcześniej. Przecież ludzie znajdują się w różnych sytuacjach życiowych. Często zdarza się, iż kobiety nie dość, że muszą się opiekować dziećmi, to jeszcze rodzicami w podeszłym wieku. Kobieta może być już tak zmęczona tym wszystkim, że woli po prostu odpocząć. Natomiast, jeśli kobiety chcą pracować, to PSL nie ma wcale zamiaru im tego zabraniać.

Człowiek to podmiot, a nie przedmiot

Zgadzam się z lewicą co do propozycji, by w reformie wziąć także pod uwagę okres składkowy. Przecież jeżeli ktoś przez 40 lat opłacał składki, to zarobił już nie tylko na swoją emeryturę, ale także na część – jak nie na całość – świadczenia dla kogoś innego. Mam nadzieję, że po konsultacjach premier weźmie na poważnie wszystkie te argumenty. Społeczeństwo jasno przecież wyraża swoje zdanie, w końcu pod wnioskiem o referendum podpisało się  1,5 mln obywateli. Dlatego wierzę w to, że premier opuści ortodoksyjną pozycję, na której sam się ustawił. Jeżeli tego nie zrobi, to zostanie na niej sam. W poparciu reformy pomóc może premierowi tylko Janusz Palikot, jednak jeśli Palikot pomoże, to na pewno nie za darmo...

Spróbujmy się zmierzyć naraz ze wszystkimi problemami, a nie tylko wprowadzajmy jedną kontrowersyjną zmianę. Nie powinniśmy się zgadzać na pozostawianie całej reszty na potem. Jeśli z ZUS jest naprawdę tak źle, to może pomyślmy o tzw. emeryturach obywatelskich: wszyscy płacą równą, niską składkę i wiedzą, że dostaną równą, niską emeryturę. A o większe zabezpieczenie należy zadbać samemu. Taki system, na wzór kanadyjski, też jest jakimś rozwiązaniem. Tylko dlaczego premier nie chce żadnej dyskusji na ten temat?

Zdaję sobie sprawę, że działania PO mają pewne uzasadnienie. Ale to jest uzasadnienie bardzo okrutne, co nawet wymsknęło się ministrowi Rostowskiemu. Powiedział on, że im dłużej pracujemy, tym krócej pozostajemy na emeryturze, więc mniej obciążamy budżet. Tak nie można podchodzić, bo człowiek nie może być przedmiotem polityki, tylko zawsze musi być jej podmiotem.

—not. puo

Reforma emerytalna przedstawiona w exposé przez premiera Tuska nie proponuje niczego poza podniesieniem wieku emerytalnego o dwa lata dla mężczyzn i o siedem lat dla kobiet. Szczególne niezadowolenie budzi przymuszanie kobiet do dłuższej pracy, i to aż o siedem lat. Już bezpośrednio po exposé zapowiedziałem, że na pewno nie podniosę za tym ręki w głosowaniu. Kobieta musi mieć prawo wyboru.

Premier twierdzi, że problem związany z niską dzietnością trzeba rozwiązać, ułatwiając dostęp do żłobka, do przedszkola i poprzez dodatkowe wsparcie rodzin wielodzietnych. Tylko że na razie chce przeprowadzić reformę wieku emerytalnego, a resztę wyłącznie obiecuje. Za długo działam w polityce, by wierzyć w tego typu zapewnienia. Dlaczego nie zrobić inaczej? Niech rząd wyłoży kawę na ławę: cały pakiet na stół, i wtedy dopiero dyskutujmy.

Pozostało 81% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką