Przemoc w genach

Choć agresja wywołuje chwilowe oburzenie Amerykanów, to w rzeczywistości jest przez nich akceptowana. Jest uważana za element ich stylu życia – przekonuje amerykanista.

Aktualizacja: 17.04.2013 00:06 Publikacja: 17.04.2013 00:06

Przemoc w genach

Foto: Rzeczpospolita

Red

W Stanach Zjednoczonych tradycja przemocy, w tym przemocy politycznej, wynika z historii tego kraju. Europejczycy, którzy trafili do Nowego Świata, by go skolonizować, a następnie kolejni przybywający tu osadnicy przyzwyczaili się do tego, że muszą bronić się sami. W Europie ta zasada była niemal nieznana i dlatego dziś jest trudna do pojęcia – u nas były armie, które dbały o spokój i bezpieczeństwo.

Wojny, gwałty, morderstwa

W Ameryce o ład i bezpieczeństwo musieli dbać sami obywatele. Strzelaniny i zabójstwa stały się więc nieodłączną częścią amerykańskiego życia.

Kiedy w XIX w. rozpoczęły się wojny z Indianami, do zwykłych strzelanin doszła zorganizowana, brutalna przemoc, np. tortury – stosowane przez obie strony konfliktu. W tamtych czasach miało miejsce także inne zjawisko, o którym rzadko się dziś pamięta. Chodzi o szeroko akceptowaną i niepotępianą przemoc wobec Amerykanów pochodzenia azjatyckiego. Jej eskalacja przypada na lata 70. XIX w.

Trudno się więc dziwić, że przemoc szybko przeniknęła także do sfery stricte politycznej. W połowie XIX w. pojawiła się partia, której nazwa brzmiała Know Nothing Party (dosł. partia nic nie wiem). Miała półtajny charakter. Najkrócej rzecz ujmując, było to ugrupowanie antymasońskie i antykatolickie. Choć nie ma na to przekonujących dowodów, prawdopodobnie to członkowie tej partii są zamieszani w pierwsze w historii USA morderstwo motywowane względami ideologiczno-politycznymi. Jego ofiarą padł jeden z wybitnych amerykańskich masonów.

Niedługo potem rozpoczęła się wojna domowa (1861–1865). Dla wielu Amerykanów morderstwa i gwałty stały się codziennością. Nie ma też lepszej niż wojna domowa okazji, by rozbudzić w ludziach poczucie, iż zabijanie to czyn patriotyczny. Zaowocowało to najsłynniejszym w owych czasach zamachem, czyli zabójstwem prezydenta Abrahama Lincolna. Zostało ono dokonane 14 kwietnia 1865 roku z pobudek politycznych. Co prawda wywołało szok w społeczeństwie, ale ponieważ wydarzyło to się tuż po krwawej wojnie, oburzenie nie było tak silne, jak mogłoby być w innych okolicznościach.

Prawo do linczu

Na to wszystko dodatkowo nakłada się przemoc w postaci linczów. Na terenach, na których nie było sądownictwa, trzeba było jakoś wymierzać sprawiedliwość, stąd przyzwolenie na samosądy. Z początku odbywały się one głównie na Dzikim Zachodzie, ale tradycja ta szybko opanowała też amerykańskie Południe. W sumie odnotowano tam tysiące przypadków samosądów. Co roku było ich co najmniej kilkadziesiąt. Budziły one oburzenie i przerażenie, ale nie przesadne. Powszechnie uznawano, że prawo do linczu jest częścią amerykańskiej tradycji.

Wspominając o przemocy nie można zapomnieć o Ku-Klux-Klanie, organizacji szczególnie silnej w latach 20. XX w. Dopuszczała się ona aktów terroru oficjalnie motywowanych względami obyczajowymi (miała karać m.in. niewiernych mężów), w rzeczywistości jednak jej działania skierowane były przeciwko czarnym, Żydom i katolikom. Nie była to szczególnie potężna organizacja, choć później nabrała znaczenia symbolicznego.

Przełom wieków XIX i XX przyniósł kolejne dwa udane zamachy na prezydentów. W roku 1891 prezydent Garfield padł ofiarą człowieka niezrównoważonego psychicznie. W 1901 prezydent McKinley został zastrzelony przez pochodzącego z rodziny polskich imigrantów Leona Czołgosza, zdeklarowanego anarchistę. W tamtym czasie podobne morderstwa polityczne znała także Europa, gdzie skrajni antypaństwowcy mordowali wysokich rangą przedstawicieli władzy.

Od początku XX w. na każdego niemal amerykańskiego prezydenta przygotowywany był zamach. Najgłośniejsze nieudane próby to ataki na Theodore'a Roosevelta, Geralda Forda i Ronalda Reagana, a udane to mord J.F. Kennedy'ego.

Później objawiła się  przemoc polityczna w postaci zamachów terrorystycznych. Do najsłynniejszego przed 11 września 2001 roku doszło w Oklahoma City 19 kwietnia 1995. Tego dnia przed budynkiem federalnym eksplodowała wypełniona materiałami wybuchowymi ciężarówka. Zamachu dokonał Timothy McVeigh, członek jednej z tradycjonalistycznych grup milicji, czyli samozwańczych sił samoobrony. Grupy takie są wrogie władzy federalnej i nierzadko uciekają się do agresji.

Pamiętajmy jednak, że nieco wcześniej miał miejsce akt przemocy ze strony rządu federalnego. Oblężenie jednej z grup religijnych w Teksasie i atak na jej posiadłość agentów FBI pociągnął za sobą wiele ofiar. Zamach w Oklahoma City miał być zemstą za tamtą akcję.

Amerykańska tradycja

W Ameryce ani rząd federalny, ani ugrupowania polityczne nie powstrzymują się więc od przemocy. Jest ona częścią amerykańskiej tradycji i choć wywołuje chwilowe oburzenie opinii publicznej, to tak naprawdę jest akceptowana jako element tamtejszego stylu życia.

—not. puo

Zbigniew Lewicki jest amerykanistą, profesorem UKSW w Warszawie

W Stanach Zjednoczonych tradycja przemocy, w tym przemocy politycznej, wynika z historii tego kraju. Europejczycy, którzy trafili do Nowego Świata, by go skolonizować, a następnie kolejni przybywający tu osadnicy przyzwyczaili się do tego, że muszą bronić się sami. W Europie ta zasada była niemal nieznana i dlatego dziś jest trudna do pojęcia – u nas były armie, które dbały o spokój i bezpieczeństwo.

Wojny, gwałty, morderstwa

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń