Nie wiem, czy Władimir Putin uczył się kiedyś o Tukulti-Ninutrze, Tiglat-Pileserze czy Sargonie, wielkich władcach Asyrii, u stóp których leżała starożytna Mezopotamia, Azja Mniejsza, a przez krótki czas nawet Egipt, panach bodaj najbardziej zmilitaryzowanego imperium w dziejach. Jeśli nie, to może któryś z jego nieźle wykształconych doradców mógłby mu przygotować interesującą ściągę. Analogie do Związku Sowieckiego i Rosji budowanej dzisiaj przez pana na Kremlu byłyby co najmniej pouczające.
Prymitywni i biedni
Asyria, która przez wiele wieków trzęsła Mezopotamią, środkiem ówczesnego świata, była odmienna zarówno od swoich poprzedników, jak i następców. A także od hetyckich, babilońskich czy egipskich sąsiadów. Asyryjczycy stworzyli stosunkowo ubogie, ale niezwykle zmilitaryzowane państwo, które mentalnie najbardziej przypominało znaną nam lepiej Spartę, choć ta nikogo nie podbijała i żadnego imperium nie stworzyła.
Asyryjczycy, wkraczając na scenę historii, byli wręcz prymitywni i biedni. Nawet ich królowie mieszkali w namiotach. Pokonali jednak wszystkich w sąsiedztwie dzięki niezwykle sprawnej strukturze wojskowej. Ich rydwany bojowe roznosiły w pył silniejszych wrogów, respekt przed nimi czuła nawet potęga wiecznego Egiptu.
Mieszkańcy Asyrii żyli dla wojny i podbojów. To dziwne, wręcz przerażające, ale w ich sztuce i kulturze prawie wszystko wiązało się z wojną. Reliefy z Niniwy i Aszur bez wyjątku przedstawiają armie, bitwy, zwycięskich królów, których jedyną rozrywką poza ściganiem wrogów jest polowanie na lwy. Nawet jeśli zdarzy się scena dworskiej uczty, to w tle z gałęzi drzew zwisają odcięte głowy pokonanych wrogów. Te obrazy miały przestrzegać: wasali przed buntem, sąsiadów przed próbą stawiania oporu. W asyryjskiej sztuce i literaturze nie było miejsca na romantyczne uczucia, radość. Nawet bogowie byli posępni i groźni.
Czołg na postumencie
Także w oczach Rosjan obraz świata został zdominowany przez kult armii i wojny. Oczywiście wojny sprawiedliwej i wyzwoleńczej, bo jak stwierdził niedawno jeden z przemądrzałych przywódców „Ludowej Republiki Donieckiej" – w swojej historii Rosja innych wojen nie prowadziła. Czołg na postumencie, przed którym zdjęcia ślubne robią sobie młode pary, stoi prawie w każdym posowieckim mieście. Jeśli go nie ma, to na pewno znajdą się żołnierze zastygli w brązie podczas heroicznego ataku albo chociaż okazały obelisk.