Polska ustawa zasadnicza liczy 243 artykuły zgrupowane w 13 rozdziałach. Pierwszy z nich nosi tytuł "Rzeczpospolita" i opisuje najważniejsze cechy polskiego państwa. Ostatnie dwa rozdziały, to "Zmiana konstytucji" oraz "Przepisy przejściowe i końcowe". Konstytucję uchwalono siedemnaście lat temu.
Można chyba rozsądnie założyć, że kolejność artykułów Konstytucji w jakiejś mierze odzwierciedla ich wagę. Tym samym pierwszy artykuł w pierwszym rozdziale („Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli") ma poniekąd większą rangę niż artykuł w tym rozdziale ostatni („Stolicą Rzeczpospolitej Polskiej jest Warszawa").
Patrząc pod tym kątem na cały dokument, widzimy, że najważniejsze było określenie, kto w państwie sprawuje władzę. Ta kwestia bowiem została rozstrzygnięta już w artykule czwartym, który stanowi, iż suwerenem jest Naród, przy czym może on władać albo przez przedstawicieli, albo samemu czyli bezpośrednio (referendum).
Tu właśnie zaczynają się schody natury, nazwijmy to, logiczno-politycznej. Konstytucja bowiem niby nie daje pierwszeństwa żadnemu z tych dwóch sposobów, nie zapewnia wyższości jednego sposobu nad drugim – a zarazem oczywiście daje i zapewnia, ponieważ to przedstawiciele decydują o tym, czy dopuścić Naród do bezpośredniego głosu! Nawet jeśli część Narodu zbierze setki tysięcy podpisów pod jakimś pomysłem – przedstawiciele mogą ów pomysł utrącić w zaraniu, zgnieść w zarodku, poprzez standardowe odrzucenie projektu referendum w tej sprawie. Odrzuca się zaś zwykłą większością głosów...
To właśnie stało się w Sejmie niecały rok temu (23.10.13), gdy Platforma Obywatelska odrzuciła propozycję takiego znowelizowania Konstytucji, aby losy ogólnokrajowego referendum uniezależnić od widzimisię posłów. Przypomnijmy, że jedyną kontrargumentacją PO był zarzut (dla mnie nonsensowny), iż PiS chce zmienić ustrój państwa na "demokrację wiecową". Nonsensowny, ponieważ – wedle PiS – spod takiego oddolnego obywatelskiego referendum ustawowo wyłączone byłyby tematy kluczowe dla funkcjonowania Rzeczpospolitej (budżet, konstytucja, siły zbrojne, umowy międzynarodowe, etc.), sam zaś wniosek o referendum musiałby być wstępnie poparty milionem obywatelskich podpisów.