Krajowa Rada Sądownictwa upoważniła swoją przewodniczącą do złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez sędzię delegowaną do Ministerstwa Sprawiedliwości, pracowników resortu oraz pracowników Sądu Rejonowego w Koninie. Sprawa dotyczy sędziego Andrzeja Szaszkowskiego, któremu Rada nie dała zgody na orzekanie po 65 roku życia. Jak pan ocenia tę sprawę z punktu widzenia prawa pracy?
Prawo pracy nie reguluje tej kwestii. Problem dotyczy aspektu orzeczniczego, a ten ma właściwości publicznoprawne. Odnosząc się do przywołanego zachowania dostrzegam występowanie postaw dwubiegunowych. Z jednej strony widać dobre samopoczucie członków neo-KRS i ich jednoznaczne przekonanie o tym, że robią coś dobrego dla Polski, z drugiej strony otacza ich rzeczywistość prawna, która wybudza z tego niezdrowego snu. Przypomnę, że Sąd Najwyższy już w wyroku z 5 grudnia 2019 r. (sygn. akt III PO 7/18 – red.), a zatem ponad pięć lat temu uznał, że KRS w składzie ukształtowanym w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa nie daje gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej. Potem było już tylko gorzej. Wszystkie niezależne instytucje takie jak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Naczelny Sąd Administracyjny, w niezliczonych orzeczeniach potwierdziły i rozbudowały to przesądzenie. Dziś tylko część polityków – tych, którzy wybrali swoich kandydatów do neo-KRS – wierzy w ich niezależność, natomiast świat prawniczy podchodzi do tej oceny sceptycznie – po prostu nie uznaje tych państwa za Krajową Radę Sądownictwa. Dlatego nie zaskakuje mnie opisane przez panią postępowanie.