Reklama

Sankcje, które leczą - esej Romana Kuźniara

U prof. Grzegorza Kołodki szczególnie przykry jest brak utożsamiania się z własnym państwem, które w niedawnej przeszłości było ofiarą polityki Moskwy, jaką obecnie stosuje ona wobec swoich słabszych sąsiadów – pisze doradca prezydenta RP ds. międzynarodowych.

Publikacja: 05.01.2015 01:05

Sankcje, które leczą - esej Romana Kuźniara

Foto: Fotorzepa/Rafał Guz

Artykuł „Sankcje, które szkodzą..." sytuuje jego autora, prof. Grzegorza Kołodkę, w całkiem szerokim w Europie froncie osobistości, które twierdzą, że Rosji nie należy irytować, ani tym bardziej karać za politykę ostatnich kilkunastu miesięcy. Znajdujemy w tym froncie różne środowiska, od „pożytecznych idiotów" Kremla przez ignorantów, ludzi zalęknionych aż po wielki biznes, który chciałby robić dobre interesy z każdym i bez względu na okoliczności. Swoje zrozumienie dla polityki Władimira Putina oraz krytykę zachodnich sankcji wyrażają one na różne sposoby. Niedawno był to głośny list wspólny dla wszystkich tych środowisk w Niemczech. I sami Niemcy sprawnie się rozprawili z naiwną i anachroniczną argumentacją autorów listu. Muszę przyznać, że po znanym profesorze ekonomii i byłym wicepremierze z Polski należało oczekiwać mniej infantylnego wystąpienia niż to, z którym mieliśmy okazję się zaznajomić kilka dni temu na łamach „Rzeczpospolitej".

Nowa doktryna Breżniewa

Nie będę odnosił się po kolei do wszystkich nonsensów, które prof. Kołodko zręcznie zgromadził w swoim artykule, aby potępić „szkodliwe i bez sensu sankcje" nałożone przez „marnych polityków". Przypomnę tylko kilka spraw podstawowych, które warto znać w kontekście jego wystąpienia.

Po pierwsze, prof. Kołodce jakimś dziwnym trafem udało się uniknąć podania przyczyn, dla których Zachód nałożył te sankcje na Rosję. Otóż, Panie Profesorze, Rosja dopuściła się aktu otwartej agresji wobec słabszego sąsiada, którego wcześniej traktowała jak swoją kolonię, oraz dokonała aneksji części jego terytorium. Swoją agresję kontynuuje w pośredni sposób. Tam nadal giną ludzie. To stało się w Europie po raz pierwszy po 1945 roku. Równocześnie Putin ogłosił nową doktrynę Breżniewa, czyli prawo do interwencji zbrojnej w krajach sąsiadujących z Rosją ilekroć uzna, że sprawy rozwijają się tam niezgodnie z jej interesami. Dodajmy do tego postępującą faszyzację życia publicznego w Rosji oraz nadzwyczajne nakłady na zbrojenia w ostatnich latach. Swą polityką Moskwa otwarcie dąży do rewizji zasad europejskiego porządku.

Po drugie, nikt nie twierdzi, że sankcje są jedynie skutecznym środkiem, aby przymusić Kreml do zmiany jego niebezpiecznej dla otoczenia polityki. Zachód przedsięwziął także inne kroki, łącznie z ostracyzmem politycznym (zawieszenie udziału Rosji w G8 i Radzie Europy), lecz jednocześnie podtrzymuje kontakty i mechanizmy negocjacyjne z Moskwą, aby dać jej szansę rozmów i poszukiwania politycznego rozwiązania dla kryzysu, który spowodowała. Rosja nie chce negocjacji. Domaga się jedynie akceptacji swojej polityki agresji. Obecne sankcje, nienadmiernie dotkliwe, mogą nie wystarczyć, ale został zrobiony początek.

Były wicepremier z właściwą sobie zarozumiałością i poczuciem wyższości poucza przywódców państw zachodnich

Reklama
Reklama

Po trzecie, wbrew temu, co twierdzi prof. Kołodko, sankcje nierzadko działają, nawet jeśli – jak twierdzi za Jerzym Urbanem – „rząd się wyżywi". Sankcje działają, jeśli istotnie nie są jedynym instrumentem nacisku. Okazały się skuteczne m.in. w odniesieniu do Związku Sowieckiego, RPA i Polski. Rosja jest zbyt potężna, aby sankcje wpłynęły na jej kurs – twierdzi prof. Kołodko. Komunistyczny Związek Sowiecki był potężniejszy, a jednak... Wprawdzie rząd się wyżywił, ale upadł reżim i zmieniła się polityka. A przy tym jego upadek nie spowodował strat w gospodarce światowej, wręcz przeciwnie. W przypadku ZSRR z lat 80. poprzedniego wieku oprócz sankcji ważny był także spadek cen ropy, ale też wady ustroju ekonomicznego. Wszystkie te trzy elementy są dziś obecne w przypadku Rosji. Przecież ekonomiści, nie wiem jak sam prof. Kołodko, już dobrych kilka miesięcy temu zapowiadali, że Rosja popadnie w tarapaty z uwagi na błędy w polityce gospodarczej, niereformowanie gospodarki, eksportową monokulturę. I wbrew przestrogom prof. Kołodki, problemy gospodarcze Rosji nie wywołają kryzysu globalnej gospodarki. Po czwarte, tak, Panie Profesorze, sankcje bolą także tych, którzy je nakładają. To właśnie dlatego one są tak jeszcze ostrożne, że w wielu krajach sprzeciwiano się im ze względu na koszty, jakie będzie musiał ponieść miejscowy biznes. Ale długofalowo, jeśli sankcje przynoszą pożądany skutek, to się opłaca także pod względem gospodarczym. Wiele tragedii można byłoby w przeszłości uniknąć, gdyby rządy decydowały się wystarczająco wcześnie reagować na rodzące się zło w ich sąsiedztwie. Byłoby znacznie taniej wcześnie zatrzymywać złą politykę, niż stosować wobec niej appeasement i dopuszczać do wielkiego dramatu, ku któremu ona zmierza. Warto ponieść koszt sankcji, by uniknąć czegoś znacznie gorszego. Gdyby Zachód nie był wystarczająco stanowczy wobec komunizmu (łącznie z sankcjami), nie wiadomo, czy, jak i kiedy by upadł.

Korzyść dla samych Rosjan

A upadł między innymi po to, aby prof. Kołodko mógł nauczać (pouczać?) młodych Rosjan o globalizacji. Na szczęście nikt nie wymaga od byłego wicepremiera takiego poświęcenia, przed jakim on się wzdraga, to znaczy wstrzymania swych publikacji w Rosji. Jest zresztą więcej niż pewne, że moskiewska soldateska nie obejmie ich odwetem, który prof. Kołodko uważa za oczywisty w odniesieniu do polskich owoców czy produktów mięsnych. Tak jak upadek komunizmu był korzystny dla samych Rosjan, tak zmiana groźnej polityki ich obecnego przywództwa może być również dla nich opłacalna.

Czy uda się wpłynąć na politykę obecnej Rosji? Nie mamy pewności. Co nie znaczy, że nie należy próbować. I nie trzeba się przejmować rzecznikami rządów objętych sankcjami głoszącymi, że one „się wyżywią". Żaden rząd nie przyzna, że sankcje mają na niego wpływ. Jeśli jednak są wystarczająco dotkliwe i długotrwałe, przynoszą rezultaty. Po szefie KGB Juriju Andropowie przyszedł Michaił Gorbaczow i pieriestrojka...

Istny groch z kapustą

Prof. Kołodko pisze, że jest za skutecznym przeciwdziałaniem złej polityce. Szkoda, że nie podaje żadnego przykładu. Mocno zarazem protestuje przeciwko „gazetowo-telewizyjnej" krytyce polityki Kremla. Ale przecież sankcje to kroki realne, nie czcza gadanina. Są one jednak dla niego przejawem głupoty i dyletantyzmu. Jest więc prof. Kołodko nie tylko przeciwko sankcjom, ale także negatywnym ocenom postępowania Rosji. Jego recepta w przywołanym artykule to: nie zauważać, pobłażać i współpracować. Pogratulować niefrasobliwości, która przenika, niestety, cały ten tekst.

Zresztą prezentowana tam argumentacja to istny groch z kapustą. Miesza się podejście USA do Kuby z cenami ropy, publikacjami Kołodki w Rosji, błędami i hipokryzją Zachodu (prawdziwymi – R.K.), rokiem kultury rosyjskiej w Polsce oraz turystami z krajów arabskich i Korei Południowej na Krymie. Zabrakło jedynie nacjonalistycznej prawicy z różnych krajów europejskich, która także wykazuje pełne zrozumienie dla Putina i jego polityki.

Tonacja artykułu jest typowa dla autora, który z właściwą sobie zarozumiałością i poczuciem wyższości poucza twórców polityki sankcji, a są nimi przecież nie chłostani przezeń prawicowi politycy w Polsce, tylko przywódcy państw zachodnich. Lecz doborem argumentów przekracza tym razem granicę śmieszności. Szczególnie przykry jest jednak u byłego polskiego wicepremiera zupełny brak utożsamiania się z uczestniczącym w tych sankcjach własnym państwem, które w niedawnej przeszłości było ofiarą takiej właśnie polityki Moskwy, jaką obecnie stosuje ona wobec swoich słabszych sąsiadów.

Reklama
Reklama

Autor jest kierownikiem Zakładu Studiów Strategicznych UW oraz doradcą prezydenta RP ds. międzynarodowych

Pisał w Opiniach

Grzegorz W. Kołodko

Sankcje, które szkodzą. Także Polsce

30 grudnia 2014

Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Po co nam poprawność językowa, jak wygrywają inteligenci z siłowni
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Rekonstrukcja połowicznym sukcesem, ale Szymon Hołownia uprawia dywersję
Opinie polityczno - społeczne
Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Prekonstrukcja rządu. Jak Donald Tusk może jeszcze uratować władzę
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Reklama
Reklama