W przestrzeni politycznej pada coraz więcej ostrych, często wręcz brutalnych sformułowań. Ostrą retorykę zaczęli przyjmować również przedstawiciele środowiska sędziowskiego, stając się coraz bardziej stroną konfliktu.
Przekonanie o zagrożeniu ze strony PiS zaczęło rosnąć w miarę pogłębiania się konfliktu o Trybunał. Obudziły się stare uprzedzenia i demony. Dla sporej grupy środowisk prawniczych PiS było od zawsze ugrupowaniem podejrzanym, nieprzewidywalnym, z definicji skłonnym deptać zdobycze demokracji. Konflikt tylko te uprzedzenia potwierdził.
Dzisiejszy strach przez Jarosławem Kaczyńskim i jego siepaczami szczególnie widoczny jest wśród sędziów starszego pokolenia, na stanowiskach funkcyjnych i tych zajmujących najwyższe szczeble w sądownictwie. Wiedzą, że ostrze reform wymiaru sprawiedliwości, o których mówi Kaczyński, nakierowane jest na nich (ograniczenie stanowisk funkcyjnych, stan spoczynku dla tych, którzy ukończyli 65 lat, zakaz wykonywania pracy innej niż orzecznicza, np. na wyższych uczelniach, reforma Krajowej Rady Sądownictwa), i to oni będą pierwszymi ofiarami, a za nimi chyląca się ku upadkowi demokracja. U niektórych sędziów narosło wręcz przekonanie, że w krytyce wobec władzy chodzi już nie tylko o prawne pryncypia – to walka o zdrowie i życie swoje i rodzin. Bo Trybunał to dopiero przygrywka.
Pozorna jedność
Patrząc na aktywność medialną przedstawicieli sądownictwa, różnego rodzaju deklaracje, opinie, oświadczenia i uchwały, można nabrać przekonania, że środowisko sędziowskie, jeśli chodzi o ocenę działań PiS i postawę wobec tego ugrupowania, jest monolitem. Nic bardziej złudnego. W przestrzeni medialnej można znaleźć góra dziesięciu sędziów (wliczając w to emerytowanych członków TK), którzy zabierają głos w imieniu całego środowiska, a przynajmniej takie mają przekonanie. To oni nadają ton debacie publicznej.
Ową jedność ma potwierdzić nadzwyczajny kongres, zwołany na 3 września w Warszawie. Uczestniczyć ma w nim ponad 1000 sędziów z całej Polski, skupionych m.in. wokół sędziowskich stowarzyszeń. Ma to być dowód, że środowisko przemówi jednym głosem: potępiając rządowe reformy i politykę wobec TK. „Wszyscy – sędziowie z całej Polski – jasno powiemy, że dobrze nie jest" – powiedział jeden z organizatorów.
Czy tak się stanie? Kongres może się okazać znacznie bardziej burzliwy, niż zakładają organizatorzy. Na pewno ostre cięgi otrzyma prezydent Andrzej Duda, który nieoczekiwanie nie przyjął nominacji dziesięciu sędziów, wskazanych przez Krajową Radę Sądownictwa, nie podając też uzasadnienia swojej decyzji. Co wśród większości sędziów budzi obawy, że oto powstał niebezpieczny dla ich niezawisłości precedens. Zarazem nie wszyscy sędziowie mogą chcieć się stać zaciągiem w wojnie o TK, gdyż – jak się wydaje – intencją organizatorów kongresu jest, aby w tej sprawie głos środowiska był klarowny i jednoznaczny.