Kiedy amerykańscy naukowcy odkryli, że koniec świata jest za sześć dni, postanowili sprawdzić, jak narody reagują na tę wiadomość. Francuzi oddawali się miłości. Anglicy pili herbatę. A Rosjanie? Nad krajem unosił się dym i słychać było huk. Zaciekawieni tym Amerykanie zniżyli lot i dostrzegli transparent: „Plan sześcioletni wykonamy w sześć dni!".
Anegdota ta jak ulał pasuje do bieżącej sytuacji. Rząd pracuje bowiem nad Krajowym Planem Odbudowy. To najważniejszy dokument, który ustali, na co wykorzystane zostaną środki z wartego 750 mld euro funduszu na odbudowę europejskiej gospodarki po pandemii. Dla Polski w grę wchodzi 24,9 mld euro bezzwrotnych grantów i 34,2 mld euro pożyczek. Jest się o co bić! Nie będzie można jednak dysponować tymi pieniędzmi w dowolny sposób. Muszą być przeznaczone na projekty, które są szczególnie ważne dla Unii Europejskiej, takie jak: neutralność klimatyczna, innowacje, cyfryzacja czy zdrowie. „Chcemy, żeby plan był prawdziwym impulsem rozwojowym, który znacząco poprawi jakość życia Polaków" – zapowiedział szef rządu.
Projekt miał być znany w grudniu 2020 r. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej informowało: „[...] nie ma żadnych opóźnień, w pracę włączyliśmy szerokie grono interesariuszy – rząd, samorządy i partnerów społeczno-gospodarczych. [...] Poszczególni interesariusze, w tym pracodawcy, będą mieli czas na odniesienie się do projektu i przedstawienie propozycji uzupełnień". To charakterystyczne dla „dobrej zmiany" oświadczenie nijak ma się do rzeczywistości. Mamy 19 kwietnia. Na dobrą sprawę nikt poza rządem nie wie, jak będzie wyglądał KPO. Z informacji, które docierają do opinii publicznej, widać jedynie, że programy skupiają się głównie na wydatkach rządowych, w niewielkim zaś stopniu uwzględniają rozwój przedsiębiorstw prywatnych.
Prace są prowadzone tak „intensywnie", że nie znaleziono czasu, by rzetelnie przeprowadzić konsultacje społeczne. Ma za to miejsce wysyp różnej maści „doradców" obiecujących „właściwe" zapisy w KPO. Oczywiście nie bezinteresownie, z drobną gratyfikacją, nie mniejszą jednak niż 5 proc. wartości projektu.
Tak nie można! Bez przedsiębiorców nie uda się wypracować strategii jednoczesnego wyjścia z kryzysu i budowania odporności gospodarki. Sukces będzie możliwy, gdy planowane w KPO projekty będą efektem dialogu. Rzeczywistych i prowadzonych w dobrej wierze konsultacji z tymi, którzy wiedzą, jak pozyskane środki dobrze i efektywnie wykorzystać. Nie można pomijać głosu ludzi, którzy prowadzą firmy, dają pracę i wytwarzają 2/3 PKB! Inaczej KPO zakończy się fiaskiem! Będzie powtórką tego, co się stało ze strategią odpowiedzialnego rozwoju.