Ukraiński pośrednik gazowy na celowniku

Ostatnie rosyjskie groźby odcięcia gazu dla Ukrainy z powodu gigantycznego zadłużenia powinny skłonić władze w Kijowie do rozprawienia się z pośrednikami w handlu tym surowcem. Trudno się jednak spodziewać, by najważniejszy z nich, czyli spółka RosUkrEnergo, szybko stracił wpływy. A pozycja Dmytra Firtasza mogła się zachwiać.

Publikacja: 16.10.2007 06:35

Ukraiński pośrednik gazowy na celowniku

Foto: SPINKA

Nie ma pewności, że zmiana ekipy politycznej po wyborach parlamentarnych na Ukrainie zagrozi firmom pośredniczącym w sprzedaży rosyjskiego i azjatyckiego gazu. Chodzi przede wszystkim o RosUkrEnergo, którą częściowo kontrolują ukraińscy biznesmeni Dmytro Firtasz i Iwan Fursin.

To właśnie sytuacja tej firmy spowodowała, że rosyjski Gazprom zagroził odcięciem dostaw gazu na Ukrainę, i to już od listopada. Powodem było zadłużenie wobec rosyjskiego koncernu, który sam jest współwłaścicielem RosUkrEnergo, oszacowane na 1,3 – 2 mld dolarów. Ostatecznie uzgodniono sposób spłaty zadłużenia, ale nie tylko w formie gotówki. Część pieniędzy Rosjanie odzyskają, przejmując gaz ulokowany w ukraińskich magazynach, który zimą zamierzają sprzedać krajom europejskim. Stawia to Ukrainę w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Na dodatek ukraiński minister paliw Jurij Bojko przystał w czasie negocjacji z szefem Gazpromu w Moskwie na zapis, iż rosyjski koncern będzie mógł ograniczyć częściowo dostawy, jeśli do końca miesiąca nie odzyska całej kwoty zaległości.

Dlatego coraz głośniej na Ukrainie o konieczności ograniczenia wpływów RosUkrEnergo i potrzebie zawarcia bezpośrednich umów handlowych z Gazpromem. O wyeliminowaniu pośrednika już od 2008 r. mówił kilka tygodni temu prezydent Wiktor Juszczenko.

Działalność spółki budzi zastrzeżenia wielu polityków. Nawet Anatolij Kinach, minister gospodarki w rządzie Wiktora Janukowycza, mówił: – Pracujemy nad tym, by stworzyć bardziej przejrzyste reguły dostaw surowca na podstawie porozumienia na szczeblu międzypaństwowym. Kinach (premier Ukrainy w latach 2001 – 2002) powiedział też, że przez RosUkrEnergo Ukraina straciła bezpośredni kontakt z ważnym partnerem gospodarczym Turkmenistanem.

Zdaniem znanego ukraińskiego eksperta ds. bezpieczeństwa energetycznego Mychajła Honczara pojawieniu się pośredników sprzyja brak przejrzystości sektora gazowego w Rosji i na Ukrainie, a nawet niektórych krajach UE. – Te spółki są nie tylko pośrednikami, ale działają w interesie osób zarówno z zarządów firm gazowych, jak i elit politycznych – mówi Honczar. I zaznacza, że zasoby gazu, którymi dysponuje RosUkrEnergo, istnieją tylko na papierze.

Honczar prognozuje drastyczne podwyżki cen za rosyjski gaz w razie rezygnacji Kijowa z usług spółki.

W opinii ekspertów współpraca z RosUkrEnergo została narzucona Ukraińcom w zamian za tańszą cenę za rosyjski gaz. Stała się faktycznie jednym z elementów rosyjsko-ukraińskiego porozumienia gazowego na początku 2006 r., czyli w okresie odcięcia dostaw gazu dla Ukrainy. Julia Tymoszenko tłumaczyła, że nieprzejrzysta struktura handlu gazem powoduje, iż spółka zarabia 20 dolarów na każdym 1000 m sześc. sprzedanego surowca. A Ukraina importuje rocznie około 50 mld m sześc. gazu. – Porozumienie jest wobec nas nieuczciwe – mówiła Tymoszenko. – Wszystkie umowy z tą spółką trzeba unieważnić w sądach i wrócić do porozumień podpisanych z rządem Federacji Rosyjskiej.

Teraz Julia Tymoszenko ma duże szanse ponownie zostać premierem.

Trudno przewidzieć, czy tacy pośrednicy jak RosUkrEnergo wkrótce znikną, bo nie wiadomo, kto będzie sprawował władzę na Ukrainie. Jeśli to będzie szeroka koalicja, to każdy w niej będzie bronił własnych interesów, a wtedy nie należy oczekiwać ani radykalnych zmian, ani walki z patologiami charakterystycznymi dla państw WNP czy też z oligarchami. To ostatnie zawarte w Moskwie porozumienie gazowe jest próbą przysłonięcia problemu. Ukraina tak naprawdę nie ma odpowiednio silnych sojuszników, którzy mogliby oddziaływać na Rosję, aby ta zmieniła podejście. Nawet Unia Europejska niewiele może zrobić, bo jedyna kwestia, którą jest zainteresowana, to ciągłość dostaw do swoich krajów.

Nie ma pewności, że zmiana ekipy politycznej po wyborach parlamentarnych na Ukrainie zagrozi firmom pośredniczącym w sprzedaży rosyjskiego i azjatyckiego gazu. Chodzi przede wszystkim o RosUkrEnergo, którą częściowo kontrolują ukraińscy biznesmeni Dmytro Firtasz i Iwan Fursin.

To właśnie sytuacja tej firmy spowodowała, że rosyjski Gazprom zagroził odcięciem dostaw gazu na Ukrainę, i to już od listopada. Powodem było zadłużenie wobec rosyjskiego koncernu, który sam jest współwłaścicielem RosUkrEnergo, oszacowane na 1,3 – 2 mld dolarów. Ostatecznie uzgodniono sposób spłaty zadłużenia, ale nie tylko w formie gotówki. Część pieniędzy Rosjanie odzyskają, przejmując gaz ulokowany w ukraińskich magazynach, który zimą zamierzają sprzedać krajom europejskim. Stawia to Ukrainę w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Na dodatek ukraiński minister paliw Jurij Bojko przystał w czasie negocjacji z szefem Gazpromu w Moskwie na zapis, iż rosyjski koncern będzie mógł ograniczyć częściowo dostawy, jeśli do końca miesiąca nie odzyska całej kwoty zaległości.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację