Drakońskie obostrzenia i izolacja kraju zarządzone przez polski i niektóre inne europejskie rządy są konieczne, choć epidemiolodzy twierdzą, że mogą nie dać oczekiwanych efektów szybkiego powstrzymania epidemii. Bowiem koronawirus już u nas jest i epidemia rozwija się lokalnie. Nawet jeśli efekty obostrzeń będą ograniczone, to długoterminowe, negatywne efekty gospodarcze są absolutnie gwarantowane.
Przyjęta przez rząd ustawa „o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19…” była faktycznie niezbędna i jedyny to chyba przypadek, gdzie można uznać „szybką ścieżkę” jej uchwalania. Deficyt czasu na konsultacje spowodował, że ustawa jest z definicji prowizorką, nie odnoszącą się do wielu bieżących sytuacji oraz zupełnie pomijającą spojrzenie do przodu – z przeciwdziałaniem skutkom długoterminowym, a nie tylko doraźnym.
Dlatego natychmiastowa nowelizacja ustawy jest konieczna. Organizacje gospodarcze mają tu swoje propozycje. Powszechnie wskazuje się na brak regulacji odnośnie strat spowodowanych koniecznymi działaniami władz publicznych, uregulowań prawnych dotyczących niezawinionych przez przedsiębiorców opóźnień i uchybień w wykonaniu zobowiązań kontraktowych, rekompensat za utracone doraźnie przychody.
Umykają jednak uwadze większości recenzentów obecnej ustawy efekty długoterminowe, zakotwiczone oczywiście w bieżącym kryzysie, ale takie, które odczuwać będziemy dłużej niż tylko w kilku najbliższych miesiącach. Warto więc uświadomić sobie, że walczymy nie tylko z epidemią, ale też musimy zaprojektować rozwiązania przeciw istotnym skutkom dla rynku pracy, dla zatrudnionych w gospodarce oraz samych przedsiębiorstw. Pierwsza ustawa ich problemów nie rozwiązuje.
Raz już mieliśmy w nieodległej przeszłości podobną sytuację. Wtedy, w odpowiedzi na światowy kryzys finansowy i gospodarczy 2008 roku, związki zawodowe i organizacje przedsiębiorców zdobyły się na kompromis i podpisały w marcu 2009 w BCC 13-punktowe porozumienie, które później było podstawą ustawy „o łagodzeniu skutków kryzysu”. Dla ochrony miejsc pracy i podtrzymania działalności firm dotkniętych nie mniej niż 25-proc. spadkiem obrotów zgodzono się mi.in na możliwość czasowego obniżenia czasu pracy i proporcjonalnie wynagrodzeń (za dopłatą z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych), na elastyczne gospodarowanie czasem pracy pracowników, na stypendia dla podnoszenia kwalifikacji zawodowych w okresie przestojów. Silniej chroniono też roszczenia pracownicze w razie niewypłacalności pracodawcy. Wówczas groźba utraty pracy była większym złem niż czasowe obniżenie zarobków.