Podział ryzyka w projektach PPP

Racjonalna analiza ryzyka, jakie gotowa jest ponieść strona publiczna, oraz przyjęcie standardowych umów byłyby pomocne zarówno przy kształtowaniu jednolitej polityki, jak i późniejszym wykonywaniu umów

Aktualizacja: 12.05.2008 16:31 Publikacja: 12.05.2008 03:16

Jur Gruszczyński

Jur Gruszczyński

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Red

W dyskusjach o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) zwolennicy tej metody twierdzą, że umożliwia ona optymalną alokację ryzyka między stronę publiczną a prywatną.

Spróbujmy się temu przyjrzeć na przykładzie przedsięwzięcia, jakim jest budowa i eksploatacja autostrady. Wbrew pozorom dzięki trzem projektom realizowanym przez: Stalexport Autostrada Małopolska, Autostradę Wielkopolską i GTC, doświadczenia Polski w tej dziedzinie są niemałe. Dwa kolejne projekty są w trakcie przygotowywania. Warto zatem rozważyć to zagadnienie, tym bardziej że pojawiały się krytyczne oceny zrealizowanych już projektów.

W przedsięwzięciach autostradowych realizowanych na zasadach PPP mamy do czynienia z wieloma podmiotami. Po stronie publicznej występują przede wszystkim Ministerstwo Infrastruktury i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, ale w projekty te włączone są też: Ministerstwo Finansów, Bank Gospodarstwa Krajowego i inne instytucje państwowe.

Mówiąc o stronie prywatnej, mamy na myśli głównie spółkę utworzoną specjalnie w celu realizacji projektu i jej akcjonariuszy nazywanych często koncesjonariuszem i sponsorami projektu. Sponsorami projektów autostradowych często bywają firmy budowlane, np. Strabag, NCC, Skanska, biorące na siebie ciężar budowy, oraz firmy specjalizujące się w eksploatacji autostrad, takie jak Egis lub Intertoll.

Do tego dochodzą instytucje finansowe, m.in. Europejski Bank Inwestycyjny czy Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, banki komercyjne, np. Calyon czy Depfa. Każda z firm, uczestnicząc w projekcie autostradowym, kierować się będzie innymi motywacjami, a ich interesy będą rozbieżne.

Z punktu widzenia finansowego przedsięwzięcia te należą do tzw. project finance. Istota tych projektów polega na tym, że finansowane są one w zasadniczej części nie z kapitału sponsorów, ale z pożyczek, a spłata następuje z przychodów przedsięwzięcia. W przypadku autostrad przychodami będą opłaty za przejazd wnoszone przez kierowców bądź okresowe płatności dokonywane przez państwo (np. opłata ukryta lub wynagrodzenie za dostępność). Projekt taki będzie przynosił ograniczone przychody, zakładamy bowiem, że zarówno skłonność kierowców do płacenia za przejazd, jak i państwa do finansowania takich projektów są ograniczone. Wszyscy uczestnicy projektu będą musieli się “pożywić” z tych ograniczonych przychodów.

Odpowiedzialność strony publicznej za różnorakie rodzaje ryzyka wiążące się z projektami autostradowymi rodzi wiele kontrowersji i emocji zarówno w toku negocjowania umów, jak i w czasie realizacji projektów

Zatem umowy, jakie zawiera się w związku z takim przedsięwzięciem, tworzą stan równowagi, od którego zależy jego trwałość, a zazwyczaj są to przedsięwzięcia obliczone na dziesiątki lat (Autostrada Wielkopolska i GTC – 40 lat, Stalexport Autostrada Małopolska – 30 lat, nowe koncesje nie dłużej niż 35 lat).

Aby osiągnąć wieloletnią trwałość, strony umów kształtują stosunki w taki sposób, by część ryzyka wiążącego się z tym przedsięwzięciem alokować na podmiot, który jest najlepiej przygotowany do jego poniesienia. Część ryzyka powinna zatem obciążać też stronę publiczną, tym bardziej że autostrady budowane są z inicjatywy państwa i nawet jeżeli koncesjonariusz zbankrutuje i banki poniosą straty, to autostrada zostanie.

Tymczasem odpowiedzialność strony publicznej za różnorakie rodzaje ryzyka wiążące się z projektami autostradowymi rodzi wiele kontrowersji i emocji zarówno w toku negocjowania umów, jak i w czasie realizacji projektów. Co więcej, przejmując w ramach zawartych umów część ryzyka, strona publiczna powinna być instytucjonalnie przygotowana do wypełnienia zaciągniętych zobowiązań.

Terminowe wydanie pozwoleń na budowę jest jedną z kontrowersyjnych kwestii. Na ogół koncesjonariusz odpowiada za terminowe wydanie pozwoleń budowlanych w ramach odpowiedzialności za termin wykonania prac budowlanych. Ryzyko to przenoszone jest na spółkę budowlaną, która jest odpowiedzialna m.in. za prawidłowe przygotowanie i terminowe złożenie dokumentacji projektowej. Co jednak zrobić w sytuacji, gdy wojewoda w nieuzasadniony sposób wstrzymuje wydanie pozwolenia na budowę? Opóźnienie to może wpływać na termin oddania autostrady do eksploatacji. Oznacza realną stratę dla koncesjonariusza, który nie uzyska przychodów z opłat za przejazd. Na ile minister może uczestniczyć w tym ryzyku, nie mając formalnego wpływu na decyzje podejmowane przez wojewodę? Kto zatem ma ponieść ryzyko? Nie ma uzasadnienia, by ponosiła je spółka budowlana. A zatem koncesjonariusz? W jakiejś części tak, jeżeli projekt będzie miał rezerwy finansowe pozwalające na pewne opóźnienie. W przypadku opóźnienia znacząco wpływającego na przychody koncesjonariusza rozwiązaniem może być przedłużenie koncesji. Rozwiązanie to można zastosować w sytuacji, gdy możliwe jest przesunięcie terminów spłat na rzecz banków i głównym problemem jest zbyt krótki okres koncesji, by zapewnić odpowiedni zwrot akcjonariuszom. Nie zawsze jest to rozwiązanie, które banki są gotowe zaakceptować. W takim wypadku albo minister zrekompensuje przynajmniej część strat koncesjonariusza, albo koncesjonariusz będzie miał prawo rozwiązania umowy koncesyjnej.Ograniczenia ruchu alternatywnegoRyzyko ruchu z kolei jest ryzykiem charakteryzującym projekty autostradowe, w których koncesjonariusz wynagradzany jest z przychodów uzyskiwanych od kierowców wnoszących opłaty za przejazd. Ryzyko obciąża koncesjonariusza. On decyduje o wysokości tych opłat i w ten sposób wpływa na zwiększenie swoich przychodów, ale i zmniejszenie ruchu. Istnieje zatem pewna racjonalna granica podwyżek. Ponieważ ryzyko ruchu w tych projektach będzie po stronie koncesjonariusza, umowa może przewidywać, że minister nie będzie negatywnie wpływał na przychody koncesjonariusza i np. nie wybuduje równoległej bezpłatnej autostrady lub standard dróg równoległych będzie utrzymywał na takim poziomie, aby nie stanowiły one atrakcyjnej alternatywy dla autostrady. Minister może też wprowadzić ograniczenia ruchu na drogach równoległych zarówno w celu poprawienia wyników koncesjonariusza, jak i w interesie mieszkańców miejscowości położonych przy drogach równoległych. Praktyczne rozwiązania stosowane w innych krajach obejmują zakazy ruchu ciężkich pojazdów po drogach alternatywnych, przy czym zakazy te są egzekwowane na przykład poprzez ważenie pojazdów ciężarowych.

Z ryzykiem ruchu łączyć się może kwestia fałszowania biletów za przejazd. Problem nie w tym, że koncesjonariusz może mieć kłopot z odróżnieniem biletów prawidłowych od fałszywych, bo na ogół nie ma, ale w tym, że kierowcy ciężarówek, jeżdżąc po drogach równoległych, przedstawiają pracodawcy fałszywe bilety za przejazd autostradą i do kieszeni biorą równowartość tych biletów. Rodzi to konsekwencje nie tylko dla koncesjonariusza, który nie otrzymuje przychodów z tytułu opłat za przejazd, mimo że przedsiębiorcy są gotowi i ponoszą te wydatki, ale i dla Skarbu Państwa z tytułu niezapłaconych bądź niesłusznie zwróconych podatków. Umowy powinny zatem zawierać obowiązki strony publicznej w tym zakresie. Po stronie publicznej istnieją mechanizmy umożliwiające przeciwdziałanie temu procederowi, na ile jednak umowa z prywatną firmą może ingerować w politykę wykonywania obowiązków administracyjnych bądź fiskalnych przez państwo? Pytanie może iść dalej: jak strony umowy mają weryfikować wykonanie tych obowiązków przez państwo.

Te przykłady wskazują na sposób rozkładania odpowiedzialności za różne rodzaje ryzyka na podmioty uczestniczące w przedsięwzięciach autostradowych oraz poziom szczegółowości zapisów umownych. Zarówno poziom szczegółowości oraz skala konsekwencji finansowych, jak i długofalowy charakter obowiązków rodzą konieczność właściwego zarządzania tym ryzykiem na poziomie ustalania polityki i bieżącego wykonywania obowiązków. Trudno kształtować politykę zarządzania ryzykiem w projektach autostradowych w sytuacji, gdy każdy w zasadzie istniejący projekt oparty jest na innym systemie wynagradzania koncesjonariuszy (GTC – opłaty za dostępność, Autostrada Wielkopolska – system mieszany: opłaty realne i ukryte). Planowane nowe projekty miałyby być oparte na jeszcze innym systemie. Profil ryzyka w każdym z tych systemów jest inny, np. wspomniane ryzyko ruchu nie występuje przy opłatach za dostępność (projekt GTC).

Racjonalna analiza ryzyka, jakie gotowa jest ponieść strona publiczna, oraz przyjęcie standardowych umów byłyby pomocne zarówno przy kształtowaniu jednolitej polityki, jak i późniejszym wykonywaniu umów. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby działający koncesjonariusze bez zastrzeżeń wyrazili zgodę na zmianę obowiązujących umów. Taka zmiana wymagać też będzie zgody banków finansujących te projekty. Dlatego w zakresie kształtowania jednolitej polityki zarządzania ryzykiem minister stoi wobec złożonego zadania. Tym bardziej że decyzje podejmowane dziś będą kształtować odpowiedzialność państwa również za lat 30 i więcej.

Jur Gruszczyński jest wspólnikiem Baker & McKenzie Gruszczyński i Wspólnicy Kancelaria Prawna Spółka

Komandytowa

W dyskusjach o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) zwolennicy tej metody twierdzą, że umożliwia ona optymalną alokację ryzyka między stronę publiczną a prywatną.

Spróbujmy się temu przyjrzeć na przykładzie przedsięwzięcia, jakim jest budowa i eksploatacja autostrady. Wbrew pozorom dzięki trzem projektom realizowanym przez: Stalexport Autostrada Małopolska, Autostradę Wielkopolską i GTC, doświadczenia Polski w tej dziedzinie są niemałe. Dwa kolejne projekty są w trakcie przygotowywania. Warto zatem rozważyć to zagadnienie, tym bardziej że pojawiały się krytyczne oceny zrealizowanych już projektów.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację