W Polsce dominuje tradycyjny sposób rozumowania o trendach cenowych w skali globalnej, które, determinując poziom inflacji, wpływać muszą na politykę gospodarczą w średnim i dłuższym okresie czasu.
O cenach żywności i energii, których niebywały wzrost już przecież wpływa na zachowanie podmiotów gospodarczych zmuszonych odnaleźć się w mniej przyjaznym środowisku makroekonomicznym, przywykło się mówić, że wkrótce wrócą „do normy”. Wiadomo przecież, że żywność i paliwa podlegają klasycznym cyklom cenowym. Takie historyczno-intuicyjne podejście do analizy cenowej, izolowane od rzeczywistości, abstrahujące od zmian strukturalnych w skali globalnej, pozwala dezawuować wyzwania stojące przed polityką gospodarczą. Podejście historyczne znajduje odbicie w średniookresowym planowaniu ekonomicznym. W żadnym z naszych dokumentów o charakterze oficjalnym nie ma miejsca na przykład, na scenariusz makroekonomiczny zakładający 8 – 10- -proc. wzrost cen żywności lub cenę ropy na poziomie 130 – 140 dol. za baryłkę (aktualizacja programu konwergencji mówi o 90 dol.).
Analizując fakty i wykorzystując dostępne już wyniki światowych badań, chciałbym zwrócić uwagę na to, co może się przydarzyć światowej gospodarce, o ile obecne trendy w zakresie cen żywności i energii okażą się bardziej trwałe, niż przywykło się na ogół sądzić. Jest to przybliżenie biorące pod uwagę zmiany we współczesnej gospodarce.
W dłuższym okresie na ceny żywności wpływają: program rozwoju biopaliw, zmiany klimatyczne i w strukturze konsumpcji oraz biotechnologia (modyfikacje genetyczne). Te cztery główne czynniki oddziałują zarówno na podaż, jak i na popyt.
The International Food Policy Research Institute (IFPRI), wykorzystując do tego celu własny model, oszacował wpływ biopaliw na ceny bazowych artykułów żywnościowych. Przy czym wariantowanie w modelu polega na tym, że jeden ze scenariuszy przewiduje wypełnienie już przyjętych planów inwestycyjnych w zakresie biopaliw, a drugi podwojenie ich produkcji do roku 2020.