U tożsamianie oczekiwanej nowej odsłony ustawy o finansach publicznych z pokonaniem barier fiskalnych, podcinających w dłuższym okresie wzrost gospodarczy, jest kompletnym nieporozumieniem. Zapowiadana od lat ustawa w potocznej świadomości identyfikowana jest z reformą finansów publicznych. Jak zreformować finanse publiczne? To proste: uchwalić rewelacyjną ustawę o finansach publicznych. Opozycja, ktokolwiek by nią był, niezmiennie grzmiała: nie ma ustawy o finansach publicznych, stąd nic dziwnego, że nie widać reformy.
Oczywiście, to jakieś mało śmieszne żarty. Istotne osz-czędności w wydatkach budżetu pojawić się mogą wyłącznie po likwidacji wielu zadań wypełnianych dziś w nadmiarze przez sektor publiczny.
Ustawa o finansach publicznych nie likwiduje zaś żadnych zadań. Zadania nakładane są na różne podmioty sektora publicznego w drodze setek ustaw i rozporządzeń regulujących ich funkcjonowanie. Istnieją uzasadnione przesłanki do twierdzenia, że nie wszystkie z tych zadań muszą być przez sektor publiczny wypełniane. Istnieją też dowody, że nie są one wypełniane efektywnie. Rząd, my wszyscy, nie mamy dziś bladego pojęcia, ile te zadania powinny naprawdę kosztować, gdyby były (a często, choć nie zawsze, jest to przecież możliwe) wyceniane na zasadach rynkowych.
W sferze usług publicznych co krok napotykamy historycznie uformowane enklawy, gdzie pracuje się niewiele, a za tę niby-pracę płaci się naprawdę dużo
Polskie finanse publiczne charakteryzują się niską jakością, wysoką ceną i wielką obfitością usług opłacanych przez podatnika. W sferze usług publicznych co krok natykamy się na historycznie uformowane enklawy, gdzie pracuje się naprawdę niewiele, a płaci za tę niby-pracę naprawdę relatywnie dużo.