Czy pana zdaniem recesja w Europie jest nieunikniona?
Alessandro Profumo: To zależy od kraju, bo przecież Europa nie jest jednolita. Dzisiaj mamy wyraźny kryzys na rynku nieruchomości, który może doprowadzić do recesji w Hiszpanii i Irlandii, bo tam właśnie wzrost na rynku nieruchomości był główną siłą napędową gospodarki. W Wielkiej Brytanii, gdzie sytuacja na rynku nieruchomości jest także bardzo poważna, głównym motorem rozwoju był sektor finansowy przeżywający teraz poważne problemy. Ale już przyczyny spowolnienia gospodarczego w Niemczech i Włoszech są zupełnie inne, bo tam przede wszystkim chodzi o zmniejszenie popytu konsumenckiego. Są również takie kraje jak Polska, gdzie ten kryzys jest praktycznie niezauważalny.
Wielu ekonomistów mówi, że sytuacja gospodarcza na naszym kontynencie jeszcze się pogorszy, zanim nastąpi odczuwalna poprawa. Czy zgadza się pan z taką opinią?
Nie będzie już pogorszenia w sektorze finansowym, tu najgorsze już mamy za sobą. Ale jeśli chodzi o gospodarkę w skali makro, niestety spowolnienie gospodarcze będzie coraz bardziej odczuwalne. Ale z drugiej strony przyznam, że dzisiaj jest bardzo trudno prognozować, bo na przykład gospodarka amerykańska okazała się znacznie bardziej odporna na kryzys na rynku nieruchomości, niż można się było spodziewać. Wiele pytań dotyczy sytuacji gospodarczej w Azji: jak głębokie będzie spowolnienie na tym kontynencie? Nie mówiąc o tym, że tu i ówdzie niepewna jest sytuacja polityczna, co także będzie miało wpływ na tempo odbudowy. Na szczęście, i to dla całej Unii Europejskiej, Wspólnota zdecydowała się na rozszerzenie, co stanowiło i nadal stanowi potężny bodziec do rozwoju. Dzisiaj to przecież nowe kraje UE nadają tempo unijnej gospodarce. W tej chwili jednak najważniejsze jest, aby wszystkie kraje ciężko popracowały nad tym, by opanować kryzys i jak najszybciej się z nim pożegnać. Nie można pozwolić, aby sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Kilka krajów na świecie – Stany Zjednoczone, Japonia, a nawet Chiny – zdecydowało się już na pakiety stymulujące wzrost gospodarczy. Czy sądzi pan, że taki pomysł mógłby pomóc także gospodarce europejskiej?