Jest oczywiste, że niektóre założenia makroekonomiczne wpisane do projektu budżetu powinny być zweryfikowane. Jest jednak również oczywiste, że im później zostanie to zrobione, tym lepiej, bo mniejsza będzie skala niepewności prognoz dotyczących wzrostu gospodarczego, inflacji, warunków finansowania sfery realnej i deficytu przez sektor bankowy.
[wyimek]Minister Rostowski powinien wyjaśnić publicznie, skąd się bierze jego spokój[/wyimek]
Rząd może przy tym obrać jedną z dwóch strategii postępowania: złożyć autopoprawkę do ustawy budżetowej bądź w ogóle jej nie składając, realizować od początku przyszłego roku plan wydatków okrojony o kwotę odpowiadającą oszacowanym ubytkom w dochodach budżetu. Pozwoli to nie tylko uniknąć jałowych dyskusji zatroskanych populistów w parlamencie, ale – nade wszystko – spokojnie zrealizować ambitny plan ograniczenia w przyszłym roku do 18 mld zł deficytu budżetu państwa.
[srodtytul]Wyższe składki?[/srodtytul]
Przy skali spowolnienia gospodarczego do 4 proc. PKB, czemu towarzyszyć będzie średnioroczna inflacja na poziomie 2,6 –2,9 proc., niedobory w planowanych dochodach budżetu sięgną 6 – 7 mld zł. Taka skala ubytku dochodów może być zrekompensowana przycięciem limitów wydatków o 25 – 30 proc.