[b]Rz: Cała Ameryka oczekuje, że Barack Obama dokona gospodarczego cudu. Jak pan sądzi, jakie oczekiwania wobec nowych władz amerykańskich są realne?[/b]
[b]Gilles Moec:[/b] Już sama zmiana administracji jest ogromnym bodźcem gospodarczym. Ludzie są zmęczeni i rozczarowani kolejnymi próbami wyjścia z kryzysu. A w gospodarce nigdy nie można pomniejszać roli czynnika ludzkiego, czyli nastrojów konsumentów. Nawet jeśli w najbliższym czasie nie wydarzy się nic pozytywnego, to jednak sam fakt, że zarządzanie gospodarką objął nowy zespół z nowymi pomysłami, ma ogromne znaczenie. Nie mówiąc już o tym, że pakiet pomocowy Baracka Obamy jest nie tylko bardzo hojny, ale także znacznie rozsądniej zaplanowany i nie jest wymierzony w pobudzenie jednego konkretnego sektora. Może więc nadać kierunek już całej gospodarce.
Oczekuję również szybkiego działania nowej ekipy na rynku nieruchomości. I naprawdę wierzę w to, że nawet w krótkim czasie będziemy świadkami pozytywnych wydarzeń. Mnie ten optymizm nie dziwi.
[b]Obama wyda ponad bilion dolarów na pobudzenie gospodarki amerykańskiej, tym samym gwałtownie wzrośnie deficyt, który zawsze był jej najsłabszym punktem. Czy to nie stworzy kolejnego zagrożenia?[/b]
Obama nie miał innego wyjścia. Jesteśmy w sytuacji, kiedy sektor bankowy nie finansuje gospodarki, konsumenci nie chcą kupować, firmy nie mają za co produkować. I poza pomocą państwa nie ma w gospodarce żadnej innej siły, która mogłaby pomóc w wyjściu z recesji. Nie ma co liczyć, że gospodarka sama się naprawi. A z drugiej strony wszystko wskazuje na to, że w drugiej połowie 2010 roku to zadłużenie zacznie spadać i będzie łatwiejsze do obsłużenia.