Na dodatek pełne uwolnienie cen odbywa się w czasie spowolnienia gospodarczego u nas i recesji w Europie. Jeśli mamy być konkurencyjni, musimy ciąć koszty, a nie je podnosić – tłumaczą przede wszystkim branże energochłonne. Firmy skarżą się do Ministerstwa Gospodarki, do Urzędu Regulacji Energetyki. Dodatkowo obawiają się, że w tym roku firmy dostarczające energię wykorzystają możliwość ustalania wolnych cen w umowach z przemysłem po to, by zrekompensować sobie brak takiej możliwości przy ustalaniu cen energii dla klientów indywidualnych. Głośno mówią o subsydiowaniu odbiorców indywidualnych przez klientów biznesowych. Przestrzegają również, że taka polityka może okazać się bardzo nieskuteczna. Firmy nie będą mogły odpowiednio do wzrostu kosztów podnosić cen wyrobów czy usług. Z jednej strony to dobrze, bo nie przerzucą kosztów na osoby indywidualne, z drugiej nie najlepiej, bo może skończyć się przestojami czy zwolnieniami pracowników albo zamykaniem przedsiębiorstw.
Propozycje wicepremiera Waldemara Pawlaka, by obniżyć akcyzę przynajmniej dla branż energochłonnych oraz zwolnić z podatku akcyzowego energię stosowaną w procesie elektrolizy, są dobrymi prognostykami zmian. Dobrze byłoby, gdyby za nim pojawiła się spójna koncepcja prywatyzacji i restrukturyzacji branży energetycznej. Na to wciąż czekamy.