Pewnie, że nie. Szkoda tylko, że nasza kolej tak fantastycznie się do tego przygotowała, odwlekając rozpoczęcie restrukturyzacji PKP Cargo pomimo koniunktury w gospodarce.
Właśnie dla PKP Cargo wejście niemieckiego giganta DB Schenker, który nabył logistyczną grupę PCC, jest informacją przygnębiającą. O potędze DB Schenker niech świadczy choćby wielkość przychodów – 18 mld euro, przy skromnych 1,3 mld PKP Cargo. Przy czym przychody te wypracowuje odpowiednio 88 i 38 tys. pracowników.
Opinia publiczna alarmowana jest informacjami o pogarszającej się sytuacji finansowej państwowego przewoźnika: możliwości utraty przez niego płynności finansowej w połowie roku, radykalnym kroku zaniechania zlecania na zewnątrz remontów i napraw taboru. Do tego dochodzi groźba strajku kolejarzy obawiających się zwolnień grupowych.
Jest jednak i jasna strona medalu. Nam samym już chyba trudno było uwierzyć w to, że nasz rynek kolejowy może mieć poważny trend wzrostowy. Skoro wchodzą tutaj Niemcy, oznacza to, że takie dobre perspektywy widzą. DB Schenker nie angażuje się w przedsięwzięcia schyłkowe. Transport kolejowy zatem, po zakończeniu perturbacji gospodarczych i przy zauważalnej zmianie polityki państwa, np. w odniesieniu do dotacji budżetowych na utrzymanie infrastruktury kolejowej, będzie przybierał na znaczeniu. Celem dla całego rynku powinno być powiększenie ładunków na kolei kosztem przewozów samochodowych.
Drugim obszarem, który ma szanse zyskać w Polsce, będą przewozy tranzytowe. Nie jest tajemnicą, że kolej niemiecka porozumiała się z koleją rosyjską w sprawie międzykontynentalnego przewozu koleją, przede wszystkim kontenerów. W tym łańcuchu logistycznym brakowało im do tej pory jedynie Polski. A my jesteśmy krajem, który kompletnie swojego położenia geograficznego nie wykorzystywał. Dziś tylko