W ERM2 będzie was bronić cała strefa euro

- Jeżeli wejście do ERM2 będzie silnie poparte przez całą strefę euro i EBC, to ktokolwiek będzie próbował osłabić złotego nie będzie "walczył" tylko z NBP, ale także z całą strefą euro - mówi Costa Vayenas, główny ekonomista UBS Wealth Management

Publikacja: 19.02.2009 04:29

Costa Vayenas, główny ekonomista UBS Wealth Management

Costa Vayenas, główny ekonomista UBS Wealth Management

Foto: www.ubs.com

[b]Czy obecne, bardzo nerwowe czasy, sprzyjają wchodzeniu do systemu ERM2?[/b]

Jest jedna duża zaleta obecnych czasów, która przemawia za wejściem do ERM2. Banki nie dają dziś kredytów, także tych, które były używane do inwestowania w waluty, czy spekulowania na rynkach. Fundusze hedgingowe były zmuszone do ograniczenia swojej działalności, i to znaczącego ograniczenia. Dlatego nawet jeżeli dojdzie do jakiejś próby osłabienia złotego, to bankowi centralnemu będzie łatwiej wygrać z góra kilkoma graczami. W czasach przed kryzysem mogłoby to być znacznie trudniejsze. Dodatkowo, jeżeli wejście do ERM2 będzie silnie poparte przez całą strefę euro i EBC, to ktokolwiek będzie próbował osłabić złotego nie będzie "walczył" tylko z NBP, ale także z całą strefą euro. Dlatego moim zdaniem to nie jest zły czas na wejście do ERM2.

[b]Jak wygląda region Europy Środowej na tle innych rynków wschodzących w Azji czy Ameryce Południowej?[/b]

Sytuacja rynków wschodzących na świecie jest zróżnicowana: rynki wschodzące Azji wyglądają najsilniej, jeżeli chodzi o Amerykę to nieźle wygląda Brazylia, ale już Meksyk wygląda dużo słabiej ze względu na silne powiązania z gospodarką amerykańską. Ale ten region - Europa Środkowa - jest obecnie najbardziej ryzykownym ze wszystkich regionów rynków wschodzących. Wynika to z ogromnych deficytów na rachunku bieżącym z jednej strony, a z drugiej to skutek recesji w strefie euro, z którą Europa Środkowa jest silnie związana. To jest główny powód, bo w ostatnich latach napływały tu inwestycje ze strefy euro, kupowane były nieruchomości itd. Teraz mało euro czy dolarów napływa do tego regionu. I mimo tego, że deficyty były wysokie już wcześniej, to jednak w czasach prosperity inaczej się na to patrzy i szuka się pozytywnych czynników związanych z dużym deficytem bieżącym.

[b]Które kraje naszego regionu znajdują się w niebezpieczeństwie?[/b]

Po pierwsze te z największymi deficytami na rachunku obrotów bieżących: kraje bałtyckie czy Bułgaria, takim krajem też były Węgry do czasu pomocy udzielonej przez MFW i Unię Europejską. Ale Węgry to kraj, który od dawna był uważany za ryzykowny z powodu deficytu budżetowego i deficytu na rachunku bieżącym. Natomiast najlepiej na tle regionu wyglądają Polska i Czechy. Ale nawet mimo tego inwestorzy uznają, że te kraje znajdują się w regionie, który zdecydowanie ma problem. Inwestorom jest trudno wytłumaczyć, że akurat te dwa kraje są w miarę bezpieczne i mogą tam inwestować?

[b]Ale czy ta sytuacja może się zmienić, czy inwestorzy zaczną dostrzegać, odróżniać te bezpieczniejsze kraje od mniej bezpiecznych w obrębie jednego regionu?[/b]

Tak się raczej nie stanie. Zakładając, że sytuacja w strefie euro i Rosji będzie się pogarszać, to inwestorzy nie uwierzą w to, że jakiś kraje okaże się spokojną wyspą i przetrwa bez szwanku kryzys. To samo mamy w przypadku Chin - Chińczycy mówią, że są silni, wzrost wyniesie 6 proc. PKB. Ale inwestorzy mówią: ok, poczekamy i zobaczymy, czy tak będzie. Jeżeli w przypadku Polski obecne prognozy wzrostu mieszczą się w przedziale 1-2 proc. to wszyscy mówią tak samo: świetnie, ale chcemy zobaczyć czy tak będzie. Oczywiście, wynika to z faktu, że problemy regionu ciągną w dół kraje, które ekonomicznie są zdrowsze. Jest też coś nowego w tym kryzysie: do tej pory kryzysy na rynkach wschodzących występowały głównie wskutek czynników wewnętrznych takich jak np. inflacja. Nie było tak, że to sąsiedzi ciągnęli dany kraj w dół.

[b]Ostatni raport UBS na temat Polski jest dość przychylny, biorąc pod uwagę to, że niektórzy ekonomiści wieszczą recesję w polskiej gospodarce w tym roku. Czy scenariusz ujemnej dynamiki PKB jest w Polsce realny.[/b]

Sytuacja wygląda tak, że praktycznie każdy dzień zwiększa presję na rewidowanie prognoz w dół. Rynki kredytowe nie funkcjonują, nie ma poprawy jeżeli chodzi o płynność na rynkach międzybankowych, a dane z gospodarki są coraz gorsze. Nasza ostatnia ocena Polski jest oceną na ten moment, ale naszym zdaniem jest duże prawdopodobieństwo, sięgające 40 proc., że w Polsce może być recesja. Jest raczej pewne, że każdy następny szacunek PKB dla Polski będzie szacunkiem w dół, a nie w górę. Ale i tak spowolnienie do 1,9 proc. w 2009 jest ogromnym spowolnieniem względem poprzednich lat.

[b]A czy ratunkiem dla Polski może być zwiększenie wydatków budżetowych, aktualnie trwa debata na ten temat.[/b]

Każda gospodarka jest inna i inaczej reaguje na różne bodźce. Nie można na ślepo kopiować pomysłów z USA, bo tam sytuacja jest zupełnie inna. W Europie dużo krajów ogłosiło zwiększenie wydatków budżetowych, ale tak samo wiele powstrzymało się od tego kroku np: Szwajcaria. Takie środki muszą być dobrane do każdego kraju - nie można zwiększać wydatków, ot tak, dla samego zwiększenia wydatków, bo wydaje nam się, że to pomoże. Lepiej być bardzo ostrożnym, bo te środki i tak będą musiały być spłacone. To nie jest darmowy obiad, skądś trzeba je pożyczyć

[b]W ostatnim raporcie zwróciliście także uwagę, że Słowacja na tle regionu będzie się wyróżniała dzięki przyjęciu euro. Tymczasem nie brakuje opinii, że przyjęcie euro wraz z dużym udziałem w PKB przemysłu motoryzacyjnego może Słowacji zaszkodzić?[/b]

Z ekonomicznego punktu widzenia lepiej być w silnym obszarze walutowym podczas kryzysu. To zawsze jedno zmartwienie mniej - odpada ryzyko walutowe. Panama posługuje się amerykańskim dolarem od 100 lat i inwestorzy wiedzą, że w tym wypadku nie muszą martwić się o ryzyko walutowe. Jeżeli patrzymy na kraje strefy euro to możemy martwić się o martwe rynki kredytowe, możliwość bankructw wśród firm, ale nie trzeba martwić się o ryzyko walutowe. Jeżeli gospodarka jest mała i otwarta, to przynależność do takiego obszaru walutowego chroni tą gospodarkę. W strefie euro stopy procentowe są niskie, co pomoże gospodarce. Każdy kraj który przystępował do strefy euro na tym korzystał. Oczywiście tak działo się w dobrych czasach, ale nawet teraz skłonność do inwestowania kraju, który należy do obszaru walutowego, ma niskie stopy procentowe, może być większa. Co do przemysłu samochodowego - to zjawisko obserwowane na całym świecie i to ma negatywny wpływ na gospodarki, nie tylko Słowacji. Wreszcie, nie wiadomo, czy bez euro, spowolnienie gospodarcze na Słowacji nie byłoby bardziej dotkliwe.

[b]W raporcie poświęconym Polsce napisaliście, że dla polskiej gospodarki jest ważne także to, czy Polska będzie kontynuowała działania na rzecz wejścia do strefy euro.[/b]

To zmniejsza niepewność co do przyszłości gospodarki. Jeżeli ta droga będzie kontynuowana, inwestorom łatwiej będzie planować działania w Polsce, bo wiadomo, że w strefie euro inflacja jest relatywnie niska, stopy procentowe także. Dlatego kontynuacja drogi do euro daje kierunek rozwoju sytuacji dla inwestorów. A to jest bardzo ważne w dzisiejszych czasach.[b]Mimo, że złoty słabnie razem z innymi walutami, to skala tego osłabienia jest większa. Czy wynika to tylko z wielkości polskiego rynku walutowego?[/b]

To nie jest wynik tego, że gospodarka jest w kiepskim stanie - to na pewno. Macie po prostu bardziej płynny rynek, szczególnie jeżeli chodzi o obligacje. Jeżeli inwestorzy chcą się wycofać z regionu, najłatwiej to zrobić przez Polskę. Z drugiej strony już teraz wielu inwestorów zdaje sobie sprawę, że złoty jest już za tani. Ale to nie oznacza, że nie może się dalej osłabiać, czy pozostać na takich poziomach przez dłuższy czas. Patrząc na wykresy innych walut, to widać, że okresy, w których dana waluta względem innej była niedowartościowana czy przewartościowana może trwać wiele kwartałów.

[b]Ale czy to może być wynik np. dużego krótkoterminowego zadłużenia Polski, czy jest jakieś ukryte niebezpieczeństwo ukryte w polskiej gospodarce? Deficyt bieżący w okolicach 5 proc. PKB nie jest chyba wysoki?[/b]

Deficyt bieżący wynoszący ok. 5 proc. PKB trudno uznać za niski. Oczywiście jest niski w porównaniu do Bułgarii czy Litwy jest niski. Ale w czasach kryzysu wszystko się zmienia - to co przed kryzysem było uznawane za poziom bezpieczny, teraz już nie jest. Polski dług krótkoterminowy nie był problemem, dopóki płynęła tu rzeka pieniędzy. Teraz może być problemem. W przypadku, kiedy słabnie waluta rośnie zadłużenie z tytułu kredytów w walutach obcych, z których korzystają gospodarstwa domowe. To może ograniczać ich konsumpcje. Teraz tego jeszcze może nie widać, ale za kilka miesięcy gospodarka odczuje skutki słabej waluty.

[b]Ale czy z tego powodu Polska powinna szukać pomocy u międzynarodowych instytucji?[/b]

Nikt Polsce nie da pieniędzy za darmo - każą pożyczkę trzeba zwrócić. Nie ma potrzeby do przesadnego reagowania na obecną sytuację. Dobrze, że polskie władze są ostrożne, jeżeli chodzi o politykę fiskalną. Dobrze, że polityka pieniężna jest luzowana - to świadczy o sile kraju w kryzysie. Kraje, które mają duże problemy, muszą stopy podnosić, tak jak robi to Rosja. Podobnie podczas Wielkiego Kryzysu w latach 30. ubiegłego wieku USA były zmuszone podnosić stopy procentowe, by chronić walutę.[b]Czy pana zdaniem istnieje nadal powiązanie między wysokością stóp procentowych a siłą waluty?[/b]

Moim zdaniem nadal stopy procentowe są silnie powiązane z kondycją waluty. Ale jest jeden warunek - inwestorzy muszą być przekonane, że zmiana jest trwała. Np. jeżeli bank centralny podnosi stopy procentowe o kilkaset punktów bazowych w jednym ruchu, a rynek finansowy jest przekonany, że nie da się utrzymać wyższych stóp, bo to zaszkodzi realnej gospodarce. W takim przypadku reakcja - w tym przypadku umocnienie waluty - będzie tylko chwilowa. Tak było na Węgrzech w październiku zeszłego roku.

[b]Wierzy Pan w przyjęcie euro w 2012 roku? Czy euro, w przypadku Polski, może pomóc gospodarce?[/b]

Nie wiem, czy będzie to możliwe akurat w 2012 roku, ale rząd robi wszystko, by ten cel osiągnąć i to jest pozytywne. Co do wpływu euro na gospodarkę, to na pewno jest to pozytywne z powodu wspomnianego wcześniej "jednego zmartwienia mniej" kiedy kraj przyjmuje wspólną, silną walutę. Ale jest też przykład Grecji - można przyjąć euro i nadal zmagać się z ogromnymi problemami, bo zaniechało się potrzebnych reform. Euro jest tylko jednym małym elementem z układanki, która ma zapewnić trwały i wysoki wzrost gospodarczy. Samo euro - choć jest bardzo dobre dla gospodarki - nie pomoże.[b]Kiedy Pana zdaniem osiągniemy dno kryzysu? Gdzie pojawi się taki sygnał?[/b]

Tam skąd się to wszystko zaczęło, czyli z USA, a dokładniej z tamtejszego rynku nieruchomości. Jeżeli ceny domów przestaną spadać, a spadają od prawie trzech lat, lub zaczną się stabilizować, będzie to oznaczało, że sytuacja się poprawia. To ustabilizuje sytuację na rynkach finansowych. Mam nadzieję, że w połowie roku na amerykańskim rynku nieruchomości dojdzie do stabilizacji cen, a jeżeli nie do stabilizacji, to przynajmniej tempo ich obniżania będzie wyraźnie niższe. W drugiej połowie roku wzrosną oczekiwania na rynkach finansowych na odbicie, nawet jeżeli bieżące dane z gospodarki będą ciągle złe. Firmy będą bankrutowały, bezrobocie będzie rosło, ale na rynkach finansowych może być już odczuwalne odbicie. Jeżeli w USA zacznie się odbicia to po około 6-12 miesiącach poczujemy także w Europie, na początku także na rynku nieruchomości. Po kolejnych kilku miesiącach ożywienie dotrze także do regionu Europy Środkowo- Wschodniej - tak samo jak z opóźnieniem dotarł do was kryzys. Ciągle w wielu krajach kryzys jest negowany i słyszę, że "to nie jest nasz problem, tylko USA". Ale nawet jeżeli ożywienie przyjdzie to będzie ono bardzo powolne - nie wrócimy do sytuacji z lat 2006-2007, kiedy kredyt był łatwo i tanio dostępny.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego