Prezes komandos

Frederick Henderson, nowy szef General Motors. Ma opinię człowieka do zadań specjalnych. Właśnie trafiło mu się najgorsze w karierze. Połowę życia spędził w GM

Publikacja: 31.03.2009 01:47

Frederick Henderson jest znany z radykalnych decyzji

Frederick Henderson jest znany z radykalnych decyzji

Foto: AFP

Wysyła się go tam, gdzie są kłopoty. Problemy w General Motors pojawiły się już lata temu, ale teraz spółka znalazła się o krok od upadku. W światowej motoryzacji nie ma teraz mniej wdzięcznego stanowiska niż prezesura GM.

Obiegowa opinia o Hendersonie (MBA zrobił na Harvardzie) mówi również o tym, że nie ma człowieka, który byłby równie skuteczny w rozwiązywaniu najtrudniejszych problemów. Te umiejętności właśnie tłumaczą jego poprzednie posady, to wiceprezes GM na Azję i Europę, ostatnio wiceszef operacji w Ameryce i dyrektor generalny GM.

O tym, że jest logicznym następcą Ricka Wagonera, mówiono już na jesieni ubiegłego roku. Henderson ma dzisiaj 50 lat i połowę życia spędził w GM. Nie jest rasowym samochodziarzem. Podobnie jak Wagoner ma wykształcenie finansisty, ale w przeciwieństwie do niego zawsze twardo stał na ziemi.

Henderson – sympatyczny, wujaszkowaty, jeszcze do niedawna dość okrągły – znany jest z tego, że mówi dużo i konkretnie, jest przy tym niesłychanie bezpośredni. Nie ma w zwyczaju ślizgać się po tematach czy unikać odpowiedzi. – Fritz ma poczucie tego, jak pilne jest uratowanie GM. Jego zaangażowanie w firmę to wielka zaleta – mówił wczoraj Joseph Filippi z Auto Trends Consulting.

Henderson jest znany z radykalnych decyzji. Jako prezes GM Europe najpierw zlikwidował 12 tys. miejsc, a potem dopiero zaczął negocjować ze związkami zawodowymi. W efekcie doszło do dzikiego strajku, ale żelazny Fritz uporał się z tym szybko. Stał za udanym wprowadzeniem chevroleta do Europy Wschodniej, dzięki czemu Żerań stał się montownią tych aut.

W efekcie w latach 2006 i 2007 GM Europe pod zarządzaniem Carla Petera Forstera, z którym Henderson blisko współpracował, osiągnął zyski. Za kontakty ze związkami był odpowiedzialny również w ciągu ostatnich trzech lat spędzonych już w Detroit, a efektem negocjacji są miliardowe oszczędności dla GM. – Gdyby to nie Fritz był negocjatorem zarządu, żadnego porozumienia by nie było – przyznał Ron Gettelfinger, szef UAW, najpotężniejszego związku w motoryzacji USA.

Należy oczekiwać, że Henderson szybko doprowadzi do odchudzenia portfela marek GM, w którym mają pozostać jedynie Chevrolet, Buick, Cadillac i GMC. Już ponad dwa lata temu powiedział: – Żadna marka nie ma nadanego od Boga prawa do życia. I szybko zastrzegł się, że nie chodzi o GM. Czegoś takiego w życiu nie powiedziałby Rick Wagoner.

Wysyła się go tam, gdzie są kłopoty. Problemy w General Motors pojawiły się już lata temu, ale teraz spółka znalazła się o krok od upadku. W światowej motoryzacji nie ma teraz mniej wdzięcznego stanowiska niż prezesura GM.

Obiegowa opinia o Hendersonie (MBA zrobił na Harvardzie) mówi również o tym, że nie ma człowieka, który byłby równie skuteczny w rozwiązywaniu najtrudniejszych problemów. Te umiejętności właśnie tłumaczą jego poprzednie posady, to wiceprezes GM na Azję i Europę, ostatnio wiceszef operacji w Ameryce i dyrektor generalny GM.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację