[b]RZ: Czy cięcie wydatków na reklamę albo rezygnacja z promocji to dobry pomysł na oszczędności w czasie kryzysu?[/b]
[b]Matthew Mee:[/b] Nawet jeśli firma działa w sektorze, który cierpi z powodu kryzysu, uproszczone podejście polegające na obcięciu wydatków na marketing to szaleństwo, choć to szansa na szybkie oszczędności. Firmy opracowują biznesplany, które zakładają wprowadzenie kontroli nad kosztami. Ale nie zawsze dobrze wybierają obszary cięć.
[b]A do czego mogą doprowadzić zbyt duże lub wymierzone w niewłaściwy obszar cięcia kosztów?[/b]
Kiedy się analizuje, co właściwie sprawia, że produkty się sprzedają, okazuje się, iż w 95 proc. stanowi o tym wartość marki. A na nią składa się cała historia firmy i ludzkie przyzwyczajenia. To nie jest efekt krótkofalowych działań, pojedynczych kampanii ani też ceny. Dla marketerów największym wyzwaniem jest zawsze to, jak zapewnić sobie wpływy jutro, ale i za rok. Jeśli ktoś skupia się na tym, by zarobić w krótkim terminie i np. podejmie decyzję o cięciu cen, by szybko zobaczyć reakcję rynku, może stworzyć sobie spory problem w dłuższym okresie. Podobnie będzie jednak, gdy ludzie zmienią priorytety i nie będą zwracali uwagi na ceny.
[b]Zna pan dobre przykłady kryzysowych akcji promocyjnych?[/b]