Jak rozumiem, wynika to z przeświadczenia, że na dobrych drogach polscy kierowcy przemienią się w aniołki przestrzegające przepisów. Nie wierzę w to, sam przyznaję się do braku czystego konta pod względem przestrzegania prędkości. Tylko bat w postaci skutecznej egzekucji naruszeń prawa może zmniejszyć obecną masakrę na naszych drogach.

Oczywiście dobre drogi są potrzebne i eliminują np. sytuację, kiedy jadąc ze średnią prędkością, z jaką da się przemierzać Polskę, tj. 60 km/h, na pierwszym napotkanym lepszym odcinku drogi wszyscy starają się nadepnąć na pedał gazu, chcąc nadrobić czas stracony na ciasnych ciągach komunikacyjnych. Dobry system drogowy uspokaja więc ruch i zapewnia jego lepszą płynność. Ale nie przeciwdziała wypadkom. Inaczej kraje takie jak np. Francja nie wprowadzałyby rozwiązań związanych z siatką fotoradarów, na których chcemy się wzorować.

Na razie od dobrych dróg dzieli nas jeszcze spory okres czasu, a cechująca Polaków ułańska fantazja rozkwita na drogach. Corocznie przodujemy w statystykach europejskich, zabijając na drogach ok. 5,5 tys. osób. To tak, jakby każdego roku z mapy Polski znikała statystyczna gmina. Przyczyną jednej trzeciej tych wypadków jest prędkość, ale przypada na nie blisko połowa ofiar. Dopóki nieszczęście nie dotknie kogoś z naszych bliskich, bagatelizujemy prędkość, psiocząc na radary. W końcu uważamy się za najlepszych kierowców na świecie i każdy z nas jeździ bezpiecznie. Choć szybko.

Intencją ustawodawcy było rozwiązanie problemu, jaki stanowią dzisiaj biurokratyczne procedury związane z egzekwowaniem naruszeń przepisów. Są one długotrwałe. Wydajność jednego spośród 127 czynnych policyjnych urządzeń wynosi zaledwie dziewięć zdjęć na dobę. Gdyby była większa, 600 policjantów, których dzisiaj od służby na drodze odciąga papierkowa robota, musiałoby nocować w komendach.

Słuszne jest, aby przed rozlokowaniem fotoradarów dokonać gruntownego przeglądu oznakowania na drogach, eliminując miejsca, gdzie z nieznanych powodów nakazuje się obniżenie prędkości. Takie bezsensowne nakazy prowadzą bowiem do ignorowania znaków w ogóle.