Dzisiaj ceny akcji nie mają żadnego związku z tym, jak dana firma radzi sobie na rynku. GE, działając w obszarach infrastruktury, energetyki czy mediów, jest obecny na rynkach kapitałowych od lat. Podnieśliśmy kapitał, rokrocznie, co kwartał mamy zysk, nie bawimy się w żadne egzotyczne gry finansowe, ale mimo to inwestorzy patrzą bardzo negatywnie na GE Capital (część finansowa GE – przyp. red.). Wzrost kursu naszych akcji w krótkim okresie zależy więc od dostosowania się do cyklicznych zmian, uporania się ze złymi kredytami, stworzenia takiej samej struktury, jaką mają banki. Za pięć lat na rynku będzie mniej konkurencji, ryzyko nie będzie takie wysokie. I nadal uważam, że znajdzie się tam miejsce na mniejszy, bardziej ukierunkowany GE Capital. Nie ma co ukrywać – każda część GE ucierpiała mniej lub bardziej podczas tego kryzysu, ale akurat finanse poradziły sobie dobrze, nadal mamy spore zapasy gotówki. Dzisiaj inwestorom nie podoba się chwiejność rynków kapitałowych, dlatego dywersyfikują swoje inwestycje. I stąd bierze się spadek cen akcji.
[b]Czy gotówka, którą posiada GE Capital, mogłaby zostać przeznaczona na kupno jeszcze jednego banku w Polsce? W Polsce jesteście właścicielem GE Money Bank Polska, który rok temu przejął tzw. mini-BPH?[/b]
W Polsce zamknęliśmy transakcję przejęcia banku rok temu i chcę, aby doszło do jego pełnej integracji z GE Capital. Potem przyjrzę się, jak ten bank funkcjonuje. Wtedy zadecyduję, czy zainwestujemy w kolejny bank. Ale nie ukrywam, że cieszy nas sukces w polskiej bankowości.
[b]Działalność GE w Europie Środkowej stanowi około 2 proc. waszych globalnych przychodów. Czy znaczenie naszego regionu wzrośnie?[/b]
GE jest firmą globalną – działamy w ponad 100 krajach. W tym regionie GE zainwestowała jako jedna z pierwszych firm zachodnich. Na Węgrzech jesteśmy obecni od prawie 20 lat – wtedy dokonaliśmy pierwszego znaczącego przejęcia na węgierskim rynku. Jesteśmy też liczącym się inwestorem w Polsce, gdzie zatrudniamy 10 tysięcy osób, w Czechach i Rumunii. Od początku wiedzieliśmy, że powiększenie Unii Europejskiej spowoduje wzrost zamożności konsumentów w tych regionie. Co prawda, jeżeli chodzi o takie kwestie, jak energetyka, opieka zdrowotna czy infrastruktura, ten region wciąż potrzebuje wielu inwestycji, aby być konkurencyjnym. Z drugiej jednak strony Europa Środkowa dysponuje niewątpliwymi atutami, takimi jak choćby mieszkający tu ludzie – są dobrze wykształceni i mogą wykorzystać swój potencjał w zakresie badań i rozwoju, tak jak to ma miejsce w naszym warszawskim Centrum Inżynieryjnym EDC. Do tego dochodzi doskonałe położenie geograficzne waszego regionu, bo stąd można bez kłopotów produkować na rynek niemiecki, rosyjski i turecki. Po tych latach nadal wierzę w dobrą przyszłość Unii Europejskiej, nie rozczarowałem się, jeśli chodzi o Europę Środkową, chociaż dzisiaj sytuacja w Rosji stale zaskakuje, a UE przeżywa duże spowolnienie. Region powinien zacząć wychodzić na szersze wody, bo jest bardzo konkurencyjny, mimo że pozostaje niedoceniany. W międzynarodowej prasie ekonomicznej Polska czy Węgry to czarna dziura. Dział marketingu Polski powinien zdecydowanie coś z tym zrobić. Kiedy w Nowym Jorku czytam w „Wall Street Journal”, że Europa Środkowa chyli się ku upadkowi, chciałbym, żeby ktoś bronił jej dobrego imienia. Dla GE ten region jest miejscem, gdzie zdecydowanie oczekujemy wzrostu.
[b]Ten kryzys przyniósł wzrost roli państwa w gospodarce. Kiedy i w jaki sposób rządy powinny się zacząć wycofywać z ingerencji w mechanizmy rynkowe?[/b]