[b]"Rz":[/b] Po danych Eurostatu, z których wynika, że po raz pierwszy od wielu miesięcy Niemcy i Francja mają dodatni wzrost PKB, obydwa te kraje ogłosiły koniec kryzysu. Czy Pan przyłączyłby się do tych głosów?
[b]Ludwik Sobolewski:[/b] Nie, wydaje mi się, że to jest marketing o zabarwieniu ekonomicznym. Sytuacja jest nadal dynamiczna i trudno przewidywalna. W związku z tym te głosy mogą być, owszem, trafne, ale raczej przypadkowo. Wyłaniają się one pod wpływem poprawy nastrojów, a trzeba przyznać że są sygnały uzasadniające taką poprawę. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przeważały pesymistyczne prognozy, a teraz ten trend w prognozowaniu zdaje się odwracać. Jednak systuacja wydaje mi się nie wyklarowana i ciągle uprawiamy zgadywanie co do tego, co nas może czekać. Powtarzam, że może to zgadywanie jest rzeczywiście trafione, ale ja nie podejmuję się w tym momencie stwierdzić, że dla europejskiej gospodarki kryzys się skończył. Natomiast jeśli chodzi o gospodarkę polską, to jestem względnym optymistą już od dłuższego czasu, właściwie od początku tej nawałnicy. Myślę, że u nas już żadnej zapaści nie będzie.A więc nie było, i nie będzie.
[b]Z danych europejskiego biura statystycznego wynika też, że po 11 proc. skurczeniu się słowackiej gospodarki w pierwszym kwartale roku, teraz odnotowała ona 2,2 proc. wzrost w ujęciu kwartalnym, czy to Pana zaskoczyło?[/b]
Słowacka gospodarka jest stosunkowo nieduża i wskutek tego bardzo, powiedziałbym, chybotliwa. Tam bardzo łatwo plus zamienia się w minus i odwrotnie. Czy to jest dobrze? Nie. Jeśli popatrzymy na region środkowo-europejski, to kryzys pokazał, że duży - czyli Polska - lepiej sobie poradził. Ta zmienność pokazuje, jak bardzo Słowacja jest wrażliwa, a wrażliwa jest m.in. z powodu swojej wielkości oraz dominacji nielicznych branż, które w głównej mierze odpowiadają za PKB. To jest też istotne w kontekście przyszłości. Dziś mówi się o końcu kryzysu, ale jeśli nawet jest to trafione, to za chwilę będzie kolejny kryzys. Mała i mało zdywersyfikowana gospodarka, z duzym udziałem eksportu w tworzeniu PKB będzie niezwykle podatna na taką cykliczność, czy też raczej nierówności w rozwoju. Wynika to z globalizacji obrotu gospodarczego i otwartości gospodarek lokalnych. W takim świecie lepiej być gospodarką większą, wielosektorową. Nie ma w niej spektakularnych przyspieszeń, jak kilkunastoprocentowej dynamiki wzrostu PKB, ale nie ma też ogromnych spadków, co obserwujemy na przykład w krajach nadbałtyckich.
[b]Czy to dotyczy też Litwy, w której PKB w ujęciu rocznym spadło w drugim kwartale do minus 22,6 proc. z 11,6 w pierwszym kwartale?[/b]