Zarządzanie spółkami to wciąż męska rzecz

Największymi spółkami, notowanymi na warszawskim parkiecie giełdowym kierują mężczyźni. Tylko co czwarta z nich ma we władzach kobiety

Aktualizacja: 23.09.2009 10:15 Publikacja: 22.09.2009 22:45

Zarządzanie spółkami to wciąż męska rzecz

Foto: Rzeczpospolita

Nic nie wskazuje, by udział pań w kierowaniu największymi polskimi firmami miał się zwiększyć. Z wyliczeń "Rz" wynika, że na 273 członków zarządów 60 największych spółek giełdowych w połowie września było tylko 16 kobiet, o jedną mniej niż przed rokiem. Natomiast fotele prezesów w tych firmach zajmują wyłącznie mężczyźni. W mniejszych spółkach sytuacja jest niewiele lepsza. W sumie tylko w co 25. firmie notowanej na GPW prezesem jest kobieta.

Na zachodzie naszego kontynentu udział płci pięknej w zarządach dużych firm rośnie. W ubiegłym roku w 300 najważniejszych spółkach Europy (indeksu FTSE Eurofirst) sięgnął prawie 10 proc. Do tego wzrostu przyczyniły się też zmiany prawa w Norwegii. Tam od 2008 r. duże firmy muszą mieć co najmniej 40-proc. udział pań w zarządzie. Natomiast w Finlandii od stycznia każda publiczna spółka będzie musiała mieć w zarządzie co najmniej jedną kobietę.

Na warszawskiej giełdzie sytuacja byłaby jeszcze gorsza gdyby nie Roman Karkosik. Polityka kadrowa tego właściciela wielu notowanych firm wyraźnie preferuje płeć piękną. Trzema kontrolowanymi przez niego notowanymi firmami kierują kobiety. To u niego pracuje Karina Wściubiak-Hankó prezesująca Alchemii, najcenniejszej firmie giełdowej kierowanej przez kobietę. Roman Karkosik zaprzecza, jakoby faworyzował kobiety, ale przyznaje "Rz", że bardzo je ceni.

– Kobiety mają cechę, którą szczególnie sobie cenię – intuicję. Są też bardzo ambitne, co pozwala im osiągać trudne cele – wyjaśnia znany inwestor.

W Polsce, gdzie trwa dyskusja nad planami wprowadzenia 50-proc. parytetu dla kobiet na listach wyborczych do parlamentu, o parytecie w biznesie nikt na razie nie wspomina. Jak zresztą wynika z badań Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, w małych i średnich przedsiębiorstwach wpływy kobiet są znaczące – panie są tam właścicielkami i szefowymi co piątej firmy.

W dużych spółkach ten udział jest dużo mniejszy, również dlatego, że do konkursów na stanowiska menedżerskie panie zgłaszają się dużo rzadziej. W niedawnym konkursie na fotel prezesa PKO BP startowali wyłącznie mężczyźni, a wśród ponad 20 konkurentów do stanowiska wiceprezesa tego banku była tylko jedna kobieta.

Zdaniem Andrzeja Maciejewskiego, szefa rekrutującej menedżerów firmy Spencer Stuart, nie zdarza się, by dobierając kandydatów do zarządu, klienci określali, że szukają wyłącznie mężczyzny.

Nic nie wskazuje, by udział pań w kierowaniu największymi polskimi firmami miał się zwiększyć. Z wyliczeń "Rz" wynika, że na 273 członków zarządów 60 największych spółek giełdowych w połowie września było tylko 16 kobiet, o jedną mniej niż przed rokiem. Natomiast fotele prezesów w tych firmach zajmują wyłącznie mężczyźni. W mniejszych spółkach sytuacja jest niewiele lepsza. W sumie tylko w co 25. firmie notowanej na GPW prezesem jest kobieta.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem