To właśnie Trakcja Polska wybuduje Lokalne Centrum Sterowania w Działdowie wraz z kilkudziesięciokilometrowym odcinkiem linii kolejowej znajdującej się na trasie z Warszawy do Gdyni. Za prace, które mają rozpocząć się wiosną i zakończyć niespełna dwa lata później, konsorcjum, na czele którego stoi ta giełdowa spółka, otrzyma 781 mln zł netto.
Mimo że PKP Polskie Linie Kolejowe wydadzą na ten cel dużo mniej, niż planowały (wartość prac oszacowały na 1,25 mld zł netto), to jest to drugi co do wielkości kontrakt kolejowy w Polsce w ostatnich kilkudziesięciu latach. – My wykonamy umowę w około 40 proc. Reszta przypadnie członkom konsorcjum i podwykonawcom – mówi Kozaczyński, odpowiedzialny za finansową stronę tego przedsięwzięcia.
Kozaczyński tworzy udany tandem z Maciejem Radziwiłłem, prezesem Trakcji Polskiej. – Mógłby pracować w dużej międzynarodowej korporacji, ale wybrał prężną lokalną firmę, bo chce podejmować decyzje, a nie wykonywać tylko polecenia z centrali. Z Radziwiłłem to skuteczny duet biznesowy – mówi jeden z naszych rozmówców z branży. Tadeusz Kozaczyński cieszy się uznaniem w środowisku. Otrzymał m.in. tytuł Dyrektor Finansowy Roku 2008 przyznawany przez Euler Hermes przy współpracy z Polskim Instytutem Dyrektorów i organizacją ACCA. Laureatem został m.in. za skuteczne zarządzanie w czasach kryzysu oraz udaną restrukturyzację firmy, która w pięciu latach ośmiokrotnie zwiększyła swój zysk i trzykrotnie sprzedaż.
Kozaczyński w 1996 r. ukończył studia na wrocławskiej Akademii Ekonomicznej, a rok później podyplomowe na London School of Economics. Następnie pracował nad Tamizą jako giełdowy analityk w niedużym, ale elitarnym banku inwestycyjnym Fox-Pitt, Kelton. – Tam poznałem świat analityków finansowych londyńskiego City. Brałem też udział w pionierskim przedsięwzięciu, jakim było wprowadzenie Europejskiego Funduszu Leasingowego na giełdy w Londynie i Warszawie – twierdzi Kozaczyński.
Na początku 2000 r. został dyrektorem departamentu analiz w biurze maklerskim CAIB, a półtora roku później przeszedł do funduszu private equity z grupy AIG. Jak przyznaje, praca polegająca na analizowaniu i mówieniu innym, co powinni robić w sferze finansów, nie do końca była satysfakcjonująca. – Chciałem zostać menedżerem, czyli nie tylko doradzać innym, ale również sam podejmować decyzje. Taka okazja pojawiła się w 2004 r., gdy wszedłem do zarządu Trakcji Polskiej – zauważa.