John Paulson podzielił Wall Street na dwa obozy – swoich zwolenników i przeciwników.
I jedni, i drudzy są niezwykle zagorzali. Zgadzają się tylko w jednym – John Paulson potrzebuje dziś bardzo dobrego prawnika.
Amerykański nadzór finansowy (SEC) bada jego rolę w przekrętach z lat 2007 – 2008 na rynku obligacji opartych na problematycznych kredytach hipotecznych. A te, jak wiadomo, były jedną z przyczyn wybuchu kryzysu finansowego i załamania gospodarczego na świecie.
John Paulson poza nazwiskiem nie ma nic wspólnego z Henrym Paulsonem, byłym prezesem Goldman Sachs i sekretarzem skarbu w administracji George’a W. Busha. Urodził się w Queens w Nowym Jorku w 1955 r. Skończył Wydział Finansów na New York University, potem zrobił MBA na Harvardzie, gdzie trafił do piątki najwybitniejszych studentów tej uczelni. Nie ma się więc co dziwić, że ze znalezieniem pracy w prestiżowej firmie nie miał żadnego problemu.
Karierę rozpoczął w Boston Consulting Group. Potem przeniósł się do Odyssey Partners, gdzie pracował z Leonem Levym, a stamtąd do Bear Sterns, gdzie zajmował się fuzjami i przejęciami. Zanim założył własną firmę, zahaczył o Gruss Partners LP.