Miliarder pod lupą

Nadzór finansowy w USA bada rolę Johna Paulsona w przekrętach na rynku obligacji opartych na kredytach sub-prime

Publikacja: 28.04.2010 03:17

Miliarder pod lupą

Foto: ROL

John Paulson podzielił Wall Street na dwa obozy – swoich zwolenników i przeciwników.

I jedni, i drudzy są niezwykle zagorzali. Zgadzają się tylko w jednym – John Paulson potrzebuje dziś bardzo dobrego prawnika.

Amerykański nadzór finansowy (SEC) bada jego rolę w przekrętach z lat 2007 – 2008 na rynku obligacji opartych na problematycznych kredytach hipotecznych. A te, jak wiadomo, były jedną z przyczyn wybuchu kryzysu finansowego i załamania gospodarczego na świecie.

John Paulson poza nazwiskiem nie ma nic wspólnego z Henrym Paulsonem, byłym prezesem Goldman Sachs i sekretarzem skarbu w administracji George’a W. Busha. Urodził się w Queens w Nowym Jorku w 1955 r. Skończył Wydział Finansów na New York University, potem zrobił MBA na Harvardzie, gdzie trafił do piątki najwybitniejszych studentów tej uczelni. Nie ma się więc co dziwić, że ze znalezieniem pracy w prestiżowej firmie nie miał żadnego problemu.

Karierę rozpoczął w Boston Consulting Group. Potem przeniósł się do Odyssey Partners, gdzie pracował z Leonem Levym, a stamtąd do Bear Sterns, gdzie zajmował się fuzjami i przejęciami. Zanim założył własną firmę, zahaczył o Gruss Partners LP.

W 1994 r. założył fundusz inwestycyjny wysokiego ryzyka z kapitałem 2 mln dol. Zatrudnił tam jednego pracownika – swojego asystenta. W połowie 2007 r. fundusz Paulson & Co. zarządzał już aktywami w wysokości 12,5 mld dol. (z tego 95 proc. należało do rozmaitych instytucji). W listopadzie 2008 r. było to już 36 mld dol. Tak błyskawiczne zwiększenie kapitału było możliwe dzięki ryzykownym operacjom emitowania obligacji opartych na zagrożonych kredytach hipotecznych.

Wtedy też stworzył kolejny fundusz wysokiego ryzyka, bo zauważył, że na Wall Street zrobił się problem z dostępem do kapitału, postanowił więc zająć się finansowaniem działalności banków inwestycyjnych i innych funduszy hedgingowych, którym nagle zabrakło pieniędzy. Potrzebował jednak fachowców, wynajął więc b. prezesa Fedu Alana Greenspana. We wrześniu, kiedy widmo kryzysu było oczywiste, zaczął kupować akcje największych banków brytyjskich, w tym Barclays, Royal Bank of Scotland, Lloyds TSB. Zarobił na tym 280 mln funtów. Na początku sierpnia 2009 r. kupił 2 mln akcji Goldman Sachs i potężny pakiet Bank of America.

Zajmował się też restrukturyzacją firm, która sprowadzała się do tego, że inwestorzy nie otrzymywali nic, ale firma była uratowana. W połowie kwietnia SEC uznała, że interesy Paulsona handlującego obligacjami opartymi na kredytach hipotecznych stały w sprzeczności z interesami inwestorów. A przy tym Paulson zarabiał, a oni nie. Dziś jego majątek jest szacowany na 12 mld dol.

John Paulson podzielił Wall Street na dwa obozy – swoich zwolenników i przeciwników.

I jedni, i drudzy są niezwykle zagorzali. Zgadzają się tylko w jednym – John Paulson potrzebuje dziś bardzo dobrego prawnika.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marcin Piasecki: Marzenie stanie się potrzebą
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego znika hejt na elektryki
Opinie Ekonomiczne
Agata Rozszczypała: O ile więcej od kobiet zarabiają mężczyźni
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Rodeo po rosyjsku, czyli jak ujeździć Amerykę