Kanada to nie Kongo, ale ryzyko jest ryzykiem

Gdyby na rynku zamiast strachu panowała euforia, to przedstawione przez KGHM założenia efektów planowanej inwestycji, w tym dotyczące niskich kosztów produkcji miedzi, spowodowałyby zapewne reakcję entuzjastyczną

Publikacja: 10.05.2010 03:54

Tomasz Świderek

Tomasz Świderek

Foto: Rzeczpospolita

W czasie, gdy wywołana kłopotami finansowymi Grecji fala strachu powodowała spadki na europejskich giełdach akcji, KGHM przedstawił zarys wielkiego planu inwestycyjnego. Rynek przyjął projekcje miedziowej spółki z ostrożnym zainteresowaniem. To dobrze.

W ostatnich dniach kwietnia spotkałem się – ku swemu zdumieniu – z opiniami, że kłopoty gospodarcze Grecji, a także potencjalne problemy innych śródziemnomorskich krajów strefy euro, nie powinny mieć negatywnego wpływu na polski rynek akcji. Nie wykluczano, że środki, jakie miały być ulokowane na giełdach w Atenach, trafią na inne rynki, w tym do Polski. Ostatni tydzień pokazał, jak płonne były to nadzieje. Także na naszej giełdzie dominował strach, a w gazetach można było przeczytać o ucieczce zagranicznego kapitału.

Chłód, który rynki kapitałowe zawdzięczają wydarzeniom w Grecji i obawom o finanse Hiszpanii, Portugalii i Włoch, ma swoje dobre strony. Pozwala ostrzej widzieć ewentualne czynniki ryzyka wszelkich inwestycji. I tych na rynku akcji i tych planowanych przez firmy.

Jak sądzę, dzięki ochłodzeniu nastrojów analitycy i rynek bardzo rozważnie podeszli do przedstawionego przez KGHM pięcioletniego, wartego 13,7 mld zł, planu inwestycyjnego. Ostrożnie oceniono także najbardziej sprecyzowane elementy tego planu, czyli inwestycje w Kanadzie. Gdyby na rynku panowała euforia, to przedstawione przez KGHM założenie efektów tej planowanej inwestycji, w tym dotyczące niskich kosztów produkcji miedzi, spowodowałyby zapewne entuzjastyczną reakcję. Wszak Kanada to nie Kongo, gdzie przed laty w inwestycjach związanych z planowanym odkrywkowym wydobyciem miedzi i metali ziem rzadkich w latach 90. XX wieku KGHM utopił trochę pieniędzy.

Tymczasem analitycy dość zgodnie mówili o niepewności szacunków zarówno kosztów, jak i wydatków, a także o możliwych opóźnieniach. Michał Marczak, szef analityków DI BRE Banku, w nocie do inwestorów stwierdził wręcz, że skoro kanadyjskie złoże ma być tak wspaniałym interesem – według jego wyliczeń zrobionych na podstawie danych przedstawionych przez KGHM nakłady inwestycyjne powinny zwrócić się w cztery lata – to dlaczego nie zainteresowały się nim inne wielkie koncerny. I znalazł prostą, ale moim zdaniem bardzo prawdziwą odpowiedź: to czynniki ryzyka, których dziś nie znamy.

[i]Autor jest publicystą ekonomicznym[/i]

W czasie, gdy wywołana kłopotami finansowymi Grecji fala strachu powodowała spadki na europejskich giełdach akcji, KGHM przedstawił zarys wielkiego planu inwestycyjnego. Rynek przyjął projekcje miedziowej spółki z ostrożnym zainteresowaniem. To dobrze.

W ostatnich dniach kwietnia spotkałem się – ku swemu zdumieniu – z opiniami, że kłopoty gospodarcze Grecji, a także potencjalne problemy innych śródziemnomorskich krajów strefy euro, nie powinny mieć negatywnego wpływu na polski rynek akcji. Nie wykluczano, że środki, jakie miały być ulokowane na giełdach w Atenach, trafią na inne rynki, w tym do Polski. Ostatni tydzień pokazał, jak płonne były to nadzieje. Także na naszej giełdzie dominował strach, a w gazetach można było przeczytać o ucieczce zagranicznego kapitału.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację