Najpierw szefowie rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller i holenderskiego Gasunie Marcel Kramer podpisali memorandum o strategicznym partnerstwie firm; potem świat się dowiedział, że Holender stanie na czele rosyjsko-włoskiej spółki South Stream, budującej gazociąg z Rosji przez Bałkany do Włoch. Oficjalnie funkcję obejmie z końcem września.
To nie mniej prestiżowa inwestycja rosyjskiego Gazpromu niż dużo bardziej zaawansowany Nord Stream, którego uczestnikiem jest kierowane przez Kramera Gasunie (ma 9 proc.). O ile jednak przy gazociągu północnym akcjonariusze działają zgodnie, o tyle przy południowym między Gazpromem a włoskim Eni (mają po połowie akcji) od pewnego czasu trwa konflikt. Chodzi o forsowany przez Gazprom udział francuskiego EdF, który miałby uszczuplić włoskie udziały.
Stąd być może wybór na szefa rady dyrektorów i dyrektora wykonawczego właśnie Holendra. Do przeprowadzenia tak wielkiej inwestycji (3200 km rur, z tego 900 km po dnie Morza Czarnego) Marcel Kramer nadaje się jak mało kto.
Urodzony w 85-tysięcznym Hilversum na północy Holandii, skończył prawo cywilne i korporacyjne na uniwersytecie w Nijmegen i od razu związał się z branżą paliwową. Jego kariera przebiega od tej pory błyskawicznie.
Zaczynał w departamencie paliwowym Ministerstwa Gospodarki, by po trzech latach awansować do kwatery NATO w Brukseli. Po kolejnych trzech latach był już szefem departamentu przemysłu naftowego Międzynarodowej Agencji Energetycznej w Paryżu. Spędził tam cztery lata, by później kierować sprzedażą w koncernie Oil-Canada.