Pomysł popierają radni PO. Partii, której polityk Stefan Niesiołowski w akcie obywatelskiego protestu 40 lat wcześniej chciał pomnik Lenina wysadzić w powietrze. Oburzenie Niesiołowskiego na nic.
- To byłaby atrakcja dla całej Małopolski. Lenin przyciągnąłby turystów, zwłaszcza z Zachodu. – przekonuje na łamach „Gazety Wyborczej” radny PO Kazimierz Czekaj.
Wygląda na to, że ideologia po raz kolejny przegra z komercją. Dla tej ostatniej to pyrrusowe zwycięstwo: ikona krwawej rewolucji jako bożek przyciągający turystów. A Lenin skończy w cyrku. Podobnie jak Che.
Polskie rządy po 1990 r., z niewielkimi wyjątkami, jak najszybciej by wszystko sprzedały. Wyjątki są zresztą niechlubne, bo proponowane przez nie alternatywy (Program Powszechnej Prywtyzacji) okazały się nimi nie być. Jako zwolennik prywatyzacji (z pewnymi ograniczeniami) z radością (aczkolwiek graniczącą z przerażeniem) przeczytałem o nowym, makiawelicznym sposobie przekonywującym do idei, że prywatyzacja jest jedyną, słuszną drogą. Jak donosi „Gazeta Wyborcza” i jak powszechnie wiadomo, urzędnicy jako termin ostateczny dostarczenia dokumentu uznają moment wysłania listu (czyli datę stempla). Problem w tym, że traktują tak tylko przesyłki najbliższe mocodawcy – czyli Rzeczpospolitej, ze stemplem Poczty Polskiej. W przypadku jej konkurentów liczy się tylko moment dostarczenia przesyłki.
Wniosek nasuwa się sam. Aby wszyscy byli traktowani równo i sprawiedliwie należy Pocztę Polską sprywatyzować, bo jak widać z liberalizacją rynku jest pod górkę. Mam tylko nadzieję, że będziemy równali do standardów korzystnych dla obywateli. I jeśli już PP będzie prywatna to wszędzie będzie się liczyła data nadania. Ale tego nie mogę być pewien.