Ministrowie finansów G20 ogłosili po pierwszym dniu szczytu w Waszyngtonie, że podejmą wszystkie niezbędne działania, aby zachować stabilność rynków finansowych i systemów bankowych. Jakie działania jako reprezentant UE pan zaproponował?
Te kroki są już znane. Pierwszy został wykonany w ubiegły czwartek, gdy pięć najważniejszych banków centralnych bogatego świata zgodziło się wzajemnie zapewniać sobie bardzo dużą płynność. Drugi krok - który był wielkim sukcesem polskiej prezydencji - polegał na przyjęciu w piątek we Wrocławiu nowego ładu gospodarczego w Europie, czyli tzw. sześciopaku. Trzeci krok to decyzja Rezerwy Federalnej o uruchomieniu tzw. operacji twist [polegającej na wydłużeniu zapadalności papierów dłużnych posiadanych przez Fed - red.]. Spodziewam się, że czwartym krokiem może być ogłoszenie podobnej decyzji w Wielkiej Brytanii - niekoniecznie musi to być twist, ale byłyby to podobne działania upłynniające. I w końcu krokiem - na który wszyscy czekamy i który kluczowy - będzie przyjęcie przez wszystkie siedemnaście parlamentów strefy Euro pakietu z 21 lipca. Oprócz tego spodziewam się dodatkowych, doraźnych działań różnych rządów i banków centralnych, których celem będzie zapewnienie stabilizacji na konkretnych rynkach.
Każdy dokłada więc swoje nitki do tworzącej się obecnie siatki bezpieczeństwa.
Ministrowie G20 wierzą, że dzięki tym działaniom uda się uratować Grecję?
To zależy, co pan ma na myśli, mówiąć „uratować". Wszyscy są świadomi, że grecki dług musi zostać obniżony, także nominalnie. Wszyscy są też świadomi tego, że Grecja musi zacząć szybciej się rozwijać, co wymaga daleko idących reform strukturalnych. Kluczowe jest więc to, aby wydarzenia w Grecji następowały w sposób kontrolowany a nie chaotyczny.